To ja Wam to pokażę z innej strony. Chociaż od razu napiszę, że zgadzam się co do zasady z Jarkiem.
Problem tkwi w tym, że ktoś wymyślił, że działka ewidencyjna CO DO ZASADY jest czymś innym niż nieruchomość lub część nieruchomości, a granica ewidencyjn (co to w ogóle za twór?) to CO DO ZASADY coś innego niż granica nieruchomości. Dla mnie to wierutna bzdura bo po pierwsze definicja działki w rozporządzeniu bezpośrednio odwołuje się do pojęcia stanu prawnego, natomiast art. 21 ust. 1 prawa geodezyjnego i kartograficznego pośrednio wskazuje, że przedmiotem ewidencji gruntów są nieruchomości (podatki, księgi wieczyste i wszystko inne zajmują się przecież nieruchomościami a nie jakimiś tworami pod nazwą działki ewidencyjne). Reasumują, ewidencja gruntów jest ewidencją nieruchomości a nie działek ewidencyjnych które są tylko sposobem na określanie nieruchomości.
Skoro tak, to geodeta ustalając przebieg granicy, niezależnie od tego jakim będziemy przymiotnikiem ją określali ZAWSZE określa przebieg granicy nieruchomości. Skoro tak, to zawsze określa w odniesieniu do tytułu prawnego a nie stanowi w sposób konstytutywny czy też imperatywny, jakbyśmy tego nie nazwali. I nawet jeśli nie da się tego zrobić wywodząc ją bezpośrednio z treści tytułu prawnego to posługując się kryteriami odnoszącymi się do ustalania granic nieruchomości, zawsze związany jest przepisami które go obowiązują i nie ma prawa zastępować mechanizmu ich działania swoją wolą, czy swobodnym wyborem innych kryteriów. To, że przepisy rozporządzenia, a tym bardziej patologiczna praktyka ich stosowania, mówią czasem coś innego nie przeszkadza. Ty Andrzej wiesz najlepiej, że wykładnia prawa przewiduje takie przypadki i po pierwsze daje zawsze prymat kryteriom ustawowym (tu mamy wręcz do czynienia z kodeksowymi - KC) i nakazuje tworzenie wykładni przepisów wykonawczych z uwzględnieniem tej zasady. Zaręczam Wam, że da się zrobić wykładnię rozporządzenia w sposób w miarę zgodny z kodeksem cywilnym.
To, że w rodziale pgik o rozgraniczeniach napisane jest, że rozgraniczenia nieruchomości dokonują ... itd. niczemu nie przeszkadza. Oni to dokonują w procedurze opisanej w tym rozdziale. W przypadku modernizacji czy innych prac geodezyjnych tego samego faktycznie dokonują geodeci mający do tego uprawnienia. I mają pełne prawo stosować wykładnie przepisów odnoszące się do granic nieruchomości bo ustalają granice nieruchomości. Klasyk rodem z GUGiK zawsze twierdził, że przepisy należy stosować łącznie. Powiem więcej, robiąc inaczej, świadomie ustalając przebieg granicy "ewidencyjnej" w sposób niezgodny z tytułami prawnymi czy zasadami obowiązującymi przy ustalaniu granic nieruchomości geodeci popełniają moim zdaniem delikt dyscyplinarny. Ale to temat na oddzielną dyskusję.
Nie będę komentował szerzej tego co napisał Jarek. Zgadzam się z nim co do zasady. Natomiast rzeczywiście jest problem z praktyką bo interpretacja przepisów dotyczących weryfikacji jest taka, że stosowana dosłownie daje, rzekomo, weryfikatorowi uprawnienie do kontrolowania prac pod kątem wszystkich przepisów - drogowych, sanitarnych, prawa pracy itd. itp. Trzeba by przeprowadzić wywód, co ustawodawca miał na myśli i tu z pewnością byłyby problemy z dogadaniem się ze organami zasobu i nadzoru w tym względzie. Ale co zrobisz jak nic nie zrobisz. No i chętnym do dosłownego używania prawa, niezależnie od hierarchii aktów i stosowania wykładni, dedykuję prawną paremię " Summum ius summa iniuria" - jedno z tłumaczeń tego zdania brzmi - "nazbyt ściśle stosowane prawo może prowadzić do bezprawia". To przysłowie jest elementem wiedzy prawniczej i ta zasada jest analizowana w adekwatnych przypadkach.