Zadałem Kunzite konkretne pytania, a Ty nie odpowiedziałeś na żadne. Przypomnę
... napisz proszę kolego Kunzite, jak chcesz dojść do sprawiedliwości? W jaki sposób chcesz odzyskać grunt i pieniądze? W jaki sposób bez poniesienia kosztów chcesz mieć na gruncie (no i w mapach) właściwe granice?
Dlaczego? Bo nie znasz odpowiedzi, czy dlatego, że byłaby ona niewygodna?
Nie personalizowałem swojej wypowiedzi, żeby być przeciwko Tobie. Dałem taki przykład tylko dlatego, żeby udowodnić, że nawet geodecie czyli fachowcowi jest wyjątkowo trudno dojść do sprawiedliwości. A co dopiero ma zrobić osoba nie mająca o tym wszystkim pojęcia?!
Nie mniej jednak zauważam, że wszystkie osoby, które do tej pory zabrały tu głos widzą problem. Oprócz Ciebie. Nie mam zamiaru Cię oceniać, ale zupełnie nie rozumiem pewnych Twoich stwierdzeń. Piszesz np., że
Żaden operat archiwalny nie ma znaczenia dla granicy podziału, bo tak granica zależy tylko od planu (projektu) drogi. Punkty załamania granicy ZRID nie mają nić wspólnego ze starymi granicami.
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że ostateczna decyzja legalizuje nową granicę i nie odnosi się do przebiegu starych. Jednakże decyzja zatwierdza również powierzchnie wydzielanych działek, które są ujawniane w rejestrach publicznych jakimi są EGiB i KW. Biorąc pod uwagę Twoje przekonanie, że decyzja odnosi się tylko do nowych granic można by uznać, że tak naprawdę uprawniony geodeta nie jest do niczego potrzebny. Tak samo jak nie ma kompletnie znaczenia mapa do celów prawnych, której nieodłącznym elementem jest wykaz zmian gruntowych określający powierzchnie wydzielanych działek. Przy takim podejściu nie mają sensu specyfikacje przetargowe kierowane w stronę geodetów, bo przy Twoim założeniu wystarczy określić (przez projektanta) współrzędne pasa drogi i wnieść te linie rozgraniczające na mapę numeryczną. Powierzchnie (skoro nie mają żadnego znaczenia) można przecież rozliczyć albo graficznie, albo nawet analitycznie (na dziś), jeśli dany teren został objęty mapą numeryczna. I zupełnie nie ważne jest, że granice dzielonych działek (w mapie) różnią się od faktycznych o kilka lub kilkanaście metrów, bo przecież wg Ciebie decyzja nie ma żadnego związku ze starymi granicami i powierzchniami wydzielanych działek.
Coś źle podsumowałem w analizie Twojej wypowiedzi i intencji?
Ze swoich doświadczeń empirycznych mogę stwierdzić, że podejście proponowane przez Kunzite było i jest powszechnie stosowane w Małopolsce. Robiłem tam kilka pomiarów związanych z drogami i wiem (z materiałów archiwalnych), że w całkiem nieodległych czasach pomiary związane z drogami polegały najczęściej na "okamieniowaniu" pasa drogi i pomiarowi tych znaków granicznych, następnie na "wpasowaniu" pomierzonego pasa drogi w mapę ewidencyjną (bez analizy dokumentów związanych z poszczególnymi działkami) i rozliczeniu powierzchni w sposób graficzny z mapy. Niestety są firmy (geodeci uprawnieni), którzy taką zasadę uznają do dziś i nadal dokonują podziałów w taki sposób.