No to może napiszę inaczej aby być zrozumiany "przez wszystkie elektoraty"
M.Puzia bez podstawy prawnej, jako WINGiK stwierdził, że
"prawidłowe wykonanie takiego opracowania musi zostać poprzedzone aktualizacją tych baz, w tym bazy danych ewidencji gruntów i budynków"
Proszę mi znaleźć jakikolwiek przepis prawa geodezyjnego, który by w ten sposób regulował nasze prace związane z mapami dc prawnych i projektowych? Tzn. że to co pomierzyłem w terenie, obliczyłem i opracowałem musi być wpierw wprowadzone, i to może najlepiej by było przez nas, do baz danych czyli do BEDOT500, GESUT i EGiB a dopiero po tych czynnościach, ja mogę te elementy, powtarzam prze zemnie pomierzone, umieścić w mapach dc prawnych i projektowych będących rezultatem umowy z klientem?! Czy ktoś tu nie zapomina, że to My z tych wykonanych w całości przez nas MAP utrzymujemy siebie i nasze rodziny?! Nam państwo nie płaci co miesiąc tak jak niektórym, a jest paradoksalnie odwrotnie to my państwu
musimy zapłacić za prawo wykonywania poszczególnych zamówień!Absurd polega na tym, że powodem wykonywania np. map dc projektowych, a i również prawnych, jest brak odpowiedniej jakości i odpowiedniej treści materiałów w Państwowych Zasobach Geodezyjnych i Kartograficznych.
Czyli państwowy zasób jest nieprzydatny bez naszych pomiarów. Niestety dla administracji geodezyjnej, ale takie są fakty, i to od 26 lat. A fakty te są niezauważane przez administrację państwową tylko z jednego wszak powodu, bo uwzględnienie tych faktów postawiło by pod znakiem zapytania potrzebę istnienia państwowych zasobów, służb i administracji geodezyjnej w obecnej strukturze i postaci. Tym bardziej, że w całej Unii Europejskiej taki "polski model" struktur władzy geodezyjnej nie istniej, z jednej podstawowej przyczyny, bo jest nie efektywny i za drogi na tamte rozwinięte i zasobne finansowo państwowości.
Wydaje się, że sprawa jest prosta. Podmioty działalności gospodarczej realizują zamówienia na usługi i opracowania geodezyjne, a starostowie z tych NASZYCH materiałów i dokumentacji wybierają to, co jest w zakresie ich ustawowego zainteresowania i uzupełniają bazy danych, które powinni prowadzić. Jest natomiast bardzo problematyczne, co ma być uzupełniane danymi, danymi które my pozyskujemy i opracowujemy, jeśli jest brak przedmiotowych baz danych o których wspomina M.Puzia, a nasze operaty są jedynie składowane na pułkach w szafach starostw?
Przecież szacunkowo co najmniej 90% starostw nie ma założonych baz BDOT500 zgodnych ze schematami GML. Co najmniej 50% starostw nadal uzupełnia analogowe mapy zasadnicze. 100% starostw nie założyło bazy GESUT zgodnej z GML a co najmniej 80% nie założyło w ogóle ewidencji sieci urządzeń podziemnych. Co najmniej 50% starostw nie posiada numerycznej mapy ewidencji gruntów i nadal jest w użyciu analogowa mapa ewidencji gruntów z lat 60-70. A jeśli się w tych moich szacunkach mylę, to proszę mi udowodnić, że jest inaczej podając inne, bardziej ścisłe dane, jeśli jakaś służba publiczna w ogóle prowadzi taką statystykę, bo szczerze wątpię? Jeśli np. nikt nie wie ilu jest czynnych zawodowo geodetów uprawnionych...
A tutaj wmawia się... tylko komu, bo przecież nie nam, że
prawidłowe wykonanie takiego opracowania musi zostać poprzedzone aktualizacją tych baz
tak, jakby
te BAZY były wszędzie pozakładane, gdy ich faktyczna reprezentacja jest niestety ale szczątkowa i śladowa!
W tym momencie każdemu zawodowo czynnemu geodecie powinna się zapalić jakaś ostrzegawcza lampka,
że gdy nie protestujemy przeciwko takim ocenom WINGiKa, to jesteśmy uczestnikami tej mistyfikacji na skalę całego kraju. Bo przecież chyba jest nie możliwe by Wojewódzka Służba GiK nie miała pojęcia, że w danym województwie nie ma założonej ani jednej bazy danych zgodnej ze schematami GML. Że w województwie nadal używa się map analogowych jako podstawowa baza wiedzy o zagospodarowaniu terenowym, a te mapy numeryczne gdzie zostały założone to reprezentują poziom wiarygodności i dokładności jeszcze gorszy niż ich źródła czyli mapy analogowe.
I w tym stanie rzeczy według M.Puzi My mamy czekać ze swymi opracowaniami na to aż starostowie, naszymi danymi z operatów uzupełnią bazy!
Jakie bazy panie Inspektorze?! Naprawdę pan się nie orientuje, że żadnych baz w pana województwie się nie uzupełnia, bo ich nie ma, a nasze operaty są składowane
loco magazyn?! W takim razie pytanie, po co angażować państwowe środki do magazynowania operatów technicznych, niech magazynuje je Wykonawca na analogicznych zasadach jak czynią to Notariusze, którzy przechowują przecież o wiele ważniejsze dokumenty niż mapki dc projektowych, bo oryginalne źródła własności materialnej Państwa, Samorządów Terytorialnych oraz obywateli?
Jeszcze zdanie o uwierzytelnianiu. W ustawie zapisano, że
Uwierzytelnienie polega na potwierdzeniu zgodności dokumentu z danymi zawartymi w bazach danych, o których mowa w art. 4 ust. 1a oraz 1b, lub z dokumentacją przekazaną do państwowego zasobu
W związku z tym, że przedmiotowych baz nie ma a te które gdzieś tam są to nie spełniają przepisowych wymogów, a chociażby dlatego, że mija właśnie 9 miesiąc braku odpowiednich przepisów regulujących standardy tych baz, to potwierdzanie zgodności zwane szumnie "uwierzytelnianiem" musi polegać na porównywaniu dokumentu sporządzonego przez podmiot gospodarczy a nie starostę, z kopią, która powinna się znajdować w dokumentacji (?) pewnie chodzi o operat techniczny, sporządzony przez ten sam podmiot gospodarczy a nie starostę. Tylko czy czasem nie jest tak, że za tą zgodność dokumentów odpowiada przede wszystkim Autor tych dokumentów, choćby na podstawie prawa cywilnego? A jeśli tak, to po co jest angażowany organ administracji publicznej i to w skali całego kraju, który i tak nie jest w stanie dokonać właściwego porównania, no bo jak, na zasadzie "znajdź 10 różnic"?