Adamie...
Masz rację, zgadzam się z Tobą... tylko widzisz „ u nas” jest jakby inny świat...
My – geodeci jesteśmy ubezwłasnowolnieni przez urzędników i przez sądy.
Jak to wszystko działa opiszę Ci na moim konkretnym przykładzie....
Zrobiliśmy mapę do zasiedzenia. Oczywiście z pomiarem na gruncie, gdzie przedmiot zasiedzenia ( czyli, jak to nazwałeś, projektowane do zasiedzenia działki ) zostały wyodrębnione na gruncie i odpowiednio opisane.
Pierwsze „ schody” były przy przyjmowaniu dokumentacji do zasobu, ponieważ mapa do zasiedzenia nie zawierała wykazu synchronizacyjnego z parcelami dawnymi ( dla poszczególnych działek brak było założonej księgi wieczystej, a w ewidencji gruntów figurowali władający ( bo tam , gdzie stan prawny był uregulowany, to zdecydowano, że aktami notarialnymi drogę, której nie było na mapie na rzecz gminy właściciele przepiszą ).
Zbadaliśmy stan hipoteczny tylko w celu ustalenia stron postępowania, co zostało opisane.
„ Wywalczyłam”, że do zasobu mapę przyjęto. Jednak po złożeniu wniosku o zasiedzenie wójt otrzymał wezwanie o dostarczenie „ mapy z wykazem synchronizacyjnym” pod rygorem odrzucenia wniosku. I tutaj 1:0 dla sądu. Poddałam się i zrobiłam wykaz synchronizacyjny taki, że – popatrzę do dokumentów- 20 działek ( wymieniłam je) o łącznej powierzchni 0,9491 ha odpowiadają części pgr. 5391/1 ( kw. KR1Y/0001433/2 ). Powierzchnia pozostałej części pgr.5391/1 to 20,4059 ha ( wyszukałam te stare powierzchnie, poodejmowałam i policzyłam ) . Musiałam” ten zakichany” wykaz synchronizacyjny jeszcze raz zgłosić jako odrębne opracowanie i ponieść koszty klauzuli ( na szczęście policzyli mi 5 zł od działki, ale i tak wyszła pokaźna kwota, bo tych działek było dużo ). Ale to nic, przebolałam.
No a teraz wójt otrzymał kolejne wezwanie sądu... Tym razem o dostarczenie „ prawidłowego wykazu synchronizacyjnego dla nieruchomości objętych wnioskiem, z którego wynikać będzie wyraźne przejście z parcel gruntowych objętych księgami wieczystymi na działki ewidencyjne objęte wnioskiem „...
Tym razem stwierdziłam, że to za wiele i się nie poddam. Napiszę wójtowi wyjaśnienie, że żądania sądu są pozbawione podstaw prawnych i niemożliwe do zrealizowania...
Żeby mieć wyobrażenie, jak „ u nas” prowadzone są księgi wieczyste ( pomiędzy lepieniem kolejnych wigilijnych pierogów) zaglądnij sobie do kw. KR1Y/0001433/2, w którym jest cz. pgr.5391/1. W dziale II jest 36 osób, z których jedna Maryanna Romaniakowa została wpisana na podstawie DEKRETU DZIEDZICTWA Z 14.10.1882 r. czyli z przed 130 lat.
Spadkobiercy po tej Pani , nie wiem ile pokoleń ( licząc np. co 25 lat jedno pokolenie to pewnie z 5 – to uczestnicy tego postępowania o zasiedzenie – ale to tak na marginiesie.
W tej księdze jest np. wpis dokonany w roku obecnym, gdzie na podstawie postanowienia o uwłaszczeniu odłączono pgr.5398/4 i przeniesiono ją do kw KR1Y/00083467/7. Do tego kw. przeniesiono też pgr. 5387 i 5388 odłączone z kw KR1Y/0001432/5 a następnie „ utworzono „ działkę, która została uwłaszczona. Bo parcel w ewidencji już dawno nie ma - są działki.
Tak to „ u nas” w sądach działa. Nikt nie czyta chyba przepisów ani naszych stanowisk
( niestety).
A co do zasiadywania na podstawie wyrysów i wypisów to „u nas” jest to możliwe, z prostego powodu – takie mapy , gdzie nie trzeba nic mierzyć robią urzędnicy głównie, a wszelkie „ standardy „ geodezyjno prawne ustalane są między urzędnikami starostwa a pracownikami sądów rejonowych. Tak to działa.
Widzisz starosta prosi sąd o zajęcie stanowiska , jak robić prace geodezyjne...
Po co jakieś standardy ustanawiać, jak i tak tego nikt nie przestrzega. Prawo powiatowe górą.
Pozdrawiam, Ula