Zaraz, zaraz, stop, chwileczkę...
Co do zasady, mamy ewidencję gruntów oraz państwowy zasób geodezyjny i kartograficzny. Co do zasady, dane z egib są podstawą do ujawniania ich w dziale I KW danych o poszczególnych nieruchomościach (np. numeru działki i jej powierzchni). I albo - podczas wykonywania pracy geodezyjnej, w szczególności podziału nieruchomości - się wszystko zgadza, albo nie...
Jak się wszystko zgadza, to wykonawca pracy (podziału), ma w protokole przyjęcia granic wykazać, na podstawie jakich dokumentów "przyjmuje" poszczególne odcinki granic. Dodatkowo powiem, że wykonanie podziału nieruchomości w żadnym razie nie jest uzależnione od uprzedniego wznowienia znaków granicznych. Położenie znaków granicznych w terenie powinno być zgodne z "kwitami". I to do geodety należy, aby dokonał ew. analizy - w przypadku odnalezienia znaków granicznych w terenie - czy są one położone we właściwych miejscach, zgodnie z otrzymaną do wykorzystania dokumentacją, czy są osadzone wadliwie.
Jeżeli takich jednoznacznych danych o przebiegu granic brak, albo dochodzi do ew. zakwestionowania danych ujawnionych w ewidencji, to "maszyny stop, ropa stop". Wykonawca robi wszystko, za wyjątkiem "wznowienia", bądź "wyznaczenia" znaków/punktów granicznych. A już tym bardziej, że miałoby się okazać, że "wznowione" znaki graniczne są położone nie tam, gdzie opisuje to ewidencja (i dane z zasobu).
Staszek napisał
A jeżeli ktoś nie jest uparty to je wznawia, czasem kilka metrów obok.
Wg mnie ta sytuacja ma dwa warianty:
1. Geochałę odwalił uprzedni wykonawca pracy, albo
2. Geochałę odwala obecny geodeta.
Innej opcji nie ma, skoro obaj wykonawcy opierali się na tych samych materiałach...
Ale sposób na wyjaśnienie tej kwestii jest banalnie prosty. Ew. daj znać, a zgłosimy pracę do ośrodka dokumentacji, otrzymamy materiały dotyczące danej działki, dokonamy ich analizy co do wiarygodności i przydatności, a następnie "wyniesiemy" w terenie dane punkty graniczne. Nadmienię, że mamy aktualny certyfikat dokładnościowy używanego sprzętu pomiarowego. I w ten sposób okaże się, kto odwala chałę...
Co innego, jak brak jest wiarygodnych i wystarczających materiałów pozwalających na przeprowadzenie procedury z art.39 pgik... Ale wówczas rozmawiamy o całkowicie innych procedurach...