Byłam, nie tak dawno, przypadkowym świadkiem, jak telefonicznie urzędniczka, która zajmuje się w urzędzie starostwa sprawdzaniem operatów, kierowała czy też nadzorowała jakiś pomiar....
Usłyszałam coś mniej więcej takiego:" Nie ma tam w pobliżu jakiegoś punktu?... To skalibrujcie na jakieś szczegóły i mierzcie, mierzcie!!! "
Osoba ta przez 4 miesiące nas " ćwiczyła" z przyjęciem operatu ( pisała absurdalne uwagi np. o datach itp)... jak się dopiero teraz okazuje jest to sposób, w tym urzędzie, na walkę z konkurencją, na dodatek z poza terenu powiatu)...bo zarówno mąż tej Pani, która o sobie pisze coś takiego
Po prostu wszechstronność.
Moje motto życiowe "tego czego jeszcze nie potrafię, jestem wstanie się nauczyć".
http://www.goldenline.pl/aneta-banda/ jak i mąż Pani Geodety Powiatowej mają firmy geodezyjne, a Panie w urzędzie pilnują rodzinnych interesów utrudniając pracę konkurencji. Dowiedziałam się o tym od geodetów miejscowym, którzy są zbulwersowani sytuacją, ale milczą , bo się boją.....
W naszym operacie wyszukiwano pojedynczych centymetrów. Gdy pomiar kontrolny tego samego szczegółu różnił się choć o centymetr, to był błąd...... Zabawa w" kotka i myszkę" trwała 4 miesiące... W końcu pomogła interwencja zleceniodawcy ( Wójta) u Starosty i " zabawa" się skończyła ..... operat do zasobu przyjęto.
Ale uznałam, że problemu nie można zostawić, trzeba to nagłośnić....Jest to temat na wiele wątków, które pewnie będę zakładała, bo moim zdaniem sprawa wymaga wyjaśnienia ...To jest coś niesamowitego, skala patologii i niekompetencji jest tam porażająca....
Może PTG powinno się czymś takim też zajmować?...
Ale może wcześniej mi ktoś wyjaśni, co to jest kalibracja pomiaru na szczegóły, gdy nie ma blisko osnowy....
Pozdrawiam, Ula