Mój post jest dla Autora- Inwestora, który w mojej ocenie, przez Projektanta został wmanewrowany w błąd Geodety.
Pisze o "wmanewrowaniu" bo dla inwestora w zasadzie jest bez znaczenia kto i czy w ogóle popełnił błąd. Ważne, że grozi mu w najlepszym razie legalizacja budowy a w najgorszym rozbiórka. I na tym się skupiłem, a nie na "sztucznym tłoku" - wywołanym problemie, którego zadaniem jest odwróceniem uwagi od siebie, przez Projektanta.
Do tego dochodzi fakt, że od wielu lat z Projektantów zniesiony został obowiązek dokumentowania w projekcie przy pomocy wypisów z MPZP o przeznaczeniu terenu na którym zaprojektowano inwestycję. Aktualnie tylko i jedynie odpowiedzialnością jest obarczony organ zatwierdzający i udzielający pozwolenia.
RoBoCIK połączył wiadomości: 8 Lutego 2017, 10:04
I jeszcze słów kilka do Joftka... Tak bezsprzecznie organ nie tyle naruszył prawo, co wydał decyzje
z rażącym naruszeniem prawa a to znacząca różnica. Rażąco naruszył prawo, bo nie dokonał kontroli, do czego był zobligowany przez prawo, polegającej na zbadaniu zgodności projektu z ustaleniami obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego. Gdyby w ogóle dokonał takiej kontroli to ustaliłby, tak jak zrobił to za późno Projektant, że budynek został zaprojektowany z błędem.
Rażące naruszenie prawa jest tu najistotniejszym elementem, czego chyba nie muszę tłumaczyć.
RoBoCIK połączył wiadomości: 8 Lutego 2017, 10:07
Do Tadeusza, czy nie uważasz, że Pan Projektant winien się wytłumaczyć dlaczego przy Twoim projekcie nie dokonał tego co u sąsiada?
Sprawa wyszła gdy architekt weryfikował zapisy planu dla innego klienta, który buduje się niedaleko.