Matrix,
zgodzę się z Tobą, że "delegacja" ze specustawy dotycząca sporządzania map z projektem podziału odnosi się przede wszystkim do stosowania w całej rozciągłości rozporządzenia z 2004 r., to raczej jest bezdyskusyjne. Ale czy w takim razie nieruchomości objęte przedmiotowym projektem podziału "kwalifikowały się" do zawiadamiania właściciela bądź użytkownika wieczystego w związku z § 6 ust. 3 i 4 rozp.? Czyżby brak było ksiąg wieczystych dla nieruchomości gdzie zastosowano "zawiadomienia"? Bo jeśli posiadały, to zawiadomienie właścicieli/użytkowników wieczystych przez geodetę, nie ma kompletnie znaczenia w sprawie. Tylko tyle, że miał trochę zwykłej ludzkiej wrażliwości, że powiadomił ewentualnych zainteresowanych, iż są jakieś zakusy względem ich nieruchomości.
Najczęściej jest tak, że geodeta jest jedynym, który informuje ludzi, że się coś dzieje. Bo gdyby wykorzystał możliwość jaką dają mu przepisy i przyjęcie granic nieruchomości objętych projektem podziału sporządził bez powiadamiania kogokolwiek, to zainteresowani dowiedzieli by się dopiero z decyzji zrid, gdy już pozostaje tylko odwołanie co przy "klauzuli wykonalności" nie wstrzymuje budowy czy rozbudowy drogi. Ja na miejscu tych ludzi byłbym wdzięczny temu Geodecie, że w bardzo wstępnej fazie inwestycji, gdzie jeszcze wiele można zmienić, ktoś poinformował właścicieli. Wiem co mówię bo wiele takich przypadków doświadczyłem gdy projektant uwzględniał sugestie zainteresowanych. A namiary na niego miał ode mnie. To czy szukanie na niego przysłowiowych haków jest ok?
I jeszcze jedno, z orzeczeń sądów administracyjnych wynika, że geodeta przyjmując linię podziałową nie może dokonywać jakichkolwiek odstępstw od linii przekazanej mu przez projektanta. Natomiast jest inną sprawą, że jeśli coś wydaje mu się nielogiczne, to zawsze może na ten fakt zwrócić uwagę projektanta. Ale i tak projektant ma ostatnie i wiążące słowo.
Tak, że Matrix "nie zabijaj" posłańca, tylko dlatego, że wiadomość jest zła.