Jarek ma rację co do określenia płaszczyzn sporu/problemu.
Pomijam sprawę czy na podstawie danego szkicu możliwe jest wznowienie znaków granicznych, bo dla mnie sprawą pierwotną jest to o czym pisałam od początku – czyli kto ostatecznie podejmuje decyzję o wyborze odpowiedniej procedury granicznej. No i oczywiście kto finalnie ponosi odpowiedzialność za podjęcie niewłaściciwej decyzji.
Pomijam też rozważania na temat wykonawca-geodeta uprawniony – to temat rzeka i nasze dziurawe przepisy niestety doprowadziły do tego, że prace geodezyjne, w skrócie, nie są wykonywane przez geodetów uprawnionych. (tak, wiem, nie ma geodetów uprawnionych, ale zostawmy to).
Jeśli mówimy o wykonaniu mapy z projektem podziału nieruchomości, którą finalnie ma sporządzić geodeta uprawniony (tak wynika z przepisów uogn), to logiczne jest, że czynności poprzedzające jej sporządzenie również musi wykonać geodeta uprawniony.
Tyle tytułem wstępu, teraz meritum.
Skoro z przepisów obowiązujących w dziedzinie geodezji i kartografii wynika, że:
- przed wykonaniem pracy geodezyjnej należy ją zgłosić
- wskazać listę materiałów, które w ocenie wykonawcy (przyjmuję, że geodety uprawnionego, bo tylko on posiada odpowiednią wiedzę i uprawnienia do oceny, które dokumenty są mu niezbędne do prawidłowego wykonania pracy)
- dokonać analizy otrzymanych dokumentów
- w wyniku przeprowadzonej analizy podjąć decyzję o sposobie i trybie wykonania pracy,
to niezrozumiałe i nie znajdujące poparcia w przepisach jest jakieś bliżej nieokreślone „przygotowanie materiałów przez ośrodek”. Tak, wiem, że takie są praktyki w niektórych starostwach, że to oni przygotowują materiały niejednokrotnie dokonując swego rodzaju ich reglamentacji , albo odwrotnie, wbrew woli geodety na siłę wciskają materiały – np. opisy topograficzne punktów osnowy geodezyjnej (w dodatku żądając ich aktualizacji przez osoby nie posiadające odpowiednich uprawnień).
Następnym niezrozumiałym dla mnie etapem jest weryfikacja. Czy weryfikacja ma polegać na „wejściu w buty geodety uprawnionego” przez organ i de facto wykonanie jej od początku? Czy weryfikacja upoważnia organ do kwestionowania podjętych przez geodetę decyzji? Czy weryfikator, który za swoje decyzje nie ponosi żadnej odpowiedzialności, ma prawo narzucić geodecie przyjęcie konkretnego trybu wykonania pracy? Bo jeśli tak, to decyzja taka powinna być przez organ podjęta przed rozpoczęciem pracy. Niech w takim razie organ dokona oceny posiadanych przez siebie materiałów i podejmie decyzję czy geodeta ma dokonać wznowienia czy też ustalenia, a może rozgraniczenia. I co najważniejsze, niech w razie błędu ponosi z tego tytułu odpowiedzialność.
A jak to wszystko wygląda w praktyce, to wszyscy wiemy. Weryfikator w protokole przekazuje geodecie polecenia w formie „pomierzyć, wyjaśnić, wkreślić, uzupełnić.. itp. Jeśli geodeta nie spełni tych poleceń – operat nie jest przyjęty, jeśli spełni i okaże się, że w związku z tym praca została wykonana błędnie lub z naruszeniem prawa, to chłopcem do bicia jest geodeta.
I tu mała dygresja..
Osobiście miałam taki przypadek, że wykonałam polecenie weryfikatora i sprawa trafiła do sądu. I co mi powiedział sędzia? Ano to, że przecież to pani ma uprawnienia i odpowiednią wiedzę i to pani powinna przeciwstawić się niezasadnym żądaniom, bo co, gdyby weryfikator kazał pani wskoczyć do ognia , to też by pani wskoczyła?
Sumując, uważam, że organ dokonujący weryfikacji nie ma prawa ingerować w sposób i tryb wykonania pracy geodezyjnej. Weryfikacja powinna polegać na sprawdzeniu poprawności wykonania pracy w zależności od przyjętego przez geodetę trybu. Jeśli geodeta podjął decyzję, że dla danego przypadku przeprowadzi ustalenie, to znaczy, że miał ku temu przesłanki i on za to odpowiada, a nie weryfikator.
A co jeśli to geodeta popełnił błąd i nieprawidłowo ustalił granicę np. sprzecznie z danymi zawartymi w bazie danych egib i w ocenie starosty na podstawie wyników tej pracy nie można dokonać aktualizacji informacji zawartych w ewidencji gruntów i budynków ? Starosta wówczas może na podstawie art. 24 ust 2c odmówić w formie decyzji aktualizacji informacji. Decyzja ta skierowana jest do właścicieli działek i jeśli faktycznie geodeta coś zrobił źle, to osoby te po otrzymaniu takiej decyzji w pierwszej kolejności trafią do geodety. I to geodeta , jeśli okaże się, że faktycznie popełnił błąd może być przez swojego zleceniodawcę pociągnięty do odpowiedzialności cywilnej, a nawet karnej. I tak jak w moim przypadku żaden sąd nie przyjmie tłumaczenia geodety, że przecież ośrodek przyjął operat, albo, że zrobił tak jak mu ośrodek kazał, bo to geodeta i tylko geodeta jest odpowiedzialny za wyniki swojej pracy.