Wyjątkowo rzadko zgadzam się ze stwierdzeniami Kolegi jm, ale w tym przypadku przyznaję mu 100 % racji. Nie może ( i nie powinno) być innej zasady niż ta, "Kto pierwszy ten lepszy". Zgadzam się również z przedstawioną analizą sprawy, że ktoś czegoś nie dopatrzył i konieczne będą jakieś sprostowania.
Pytanie tylko....jak to zrobić?
Ani poprzedni GGK serwujący nam obowiązujące na dziś prawo, ani obecny GGK, który nie widzi nic oprócz czubka własnego nosa i próbuje pod przykrywką koniecznych zmian w procesie inwestycyjnym je naprawić "wg własnego widzi mi się", nie poddali niczego właściwej analizie. A faktycznym problemem nie jest to, że takie sytuacje się zdarzają (bo muszą), lecz to, jak z tego wybrnąć. Obecne zapisy pozwalają staroście odmówić wpisu do EGiB poprzez wydanie decyzji. Czy to dobra droga? Ja twierdzę, że wyjątkowo zła. Bo tak naprawdę nic nie rozwiązuje. Przecież nie o to chodzi, żeby wszystko zablokować, lecz o to, żeby sprawnie wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Wydaje się, że jedynie słusznym sposobem jest zmiana prawa w odniesieniu do dwóch spraw. Pierwsza, to odmowa wpisu z podaniem przyczyny i wskazaniem terminu na sprostowanie dostarczonych dokumentów. Podobnie działa zasada ujawnienia zmian w KW. Jednak to nie wystarczy. Bo w obecnej sytuacji prawnej nie ma jak legalnie poprawić dokumentacji (map z projektem podziału) w operacie przyjętym do PZGiK.
I to są faktyczne problemy.
W czasie obecnych konsultacji dotyczących projektu nowelizacji ustawy PGiK z grupą osób zgłaszałem obecnemu GGK konkretne propozycje zmian w tym zakresie.
On jednak wszystko i wszystkich (kolokwialnie mówiąc) olał, skupiając się na bazach danych i karach dla wykonawców prac geodezyjnych.
Oczywiście nie tylko w tych tematach zlekceważył faktyczne problemy administracji geodezyjnej i geodetów uprawnionych.
Pozdrawiam
Jarek Formalewicz