Witam.
Zanim odniosę się bardziej szczegółowo do podniesionych kwestii, to jedno warto w naszej dyskusji podkreślić: PTG jest organizacją nową, bo o nie całym trzyletnim stażu, powstałą z inicjatywy niezbyt licznej grupy osób. PTG nie posiada majątku trwałego (budynków, sal wykładowych, samochodów, czy też innego drogiego wyposażenia). Czyli jest "na dorobku". PTG nie otrzymuje jakiegoś wsparcia zewnętrznego, w postaci dotacji, czy subwencji. Czyli tak naprawdę budżet Stowarzyszenia tworzą składki członkowskie. Musiałem to napisać, bo to pomimo wszystko jest bardzo ważne, a w niektórych kwestiach wręcz kluczowe. Warto też dodać, że PTG nie nastawiło się - i bardzo dobrze - na robienie biznesu. Inicjatywy podejmowane przez PTG są organizowane społecznie i po kosztach ich organizacji.
To co napisałem powyżej tak naprawdę przekłada się w jakimś stopniu na możliwości działania naszego Stowarzyszenia. Chociażby to, że po prostu nie mamy kasy na zlecanie profesjonalnych ekspertyz prawnych, czy zamawianie zewnętrznych analiz. Taka jest prawda. Co jednocześnie nie oznacza, że z tego powodu nasze inicjatywy są bezwartościowe. Przeciwnie. Uważam wręcz, że w gronie PTG jest wielu świetnych ekspertów i specjalistów, którzy równie dobrze potrafią wyrazić swoje zdanie i swoją opinię na podniesione tematy. I z tego też powodu ja nie traktowałbym naszych inicjatyw w taki sposób, że muszą one być każdorazowo weryfikowane pod względem osiągnięcia 100% profesjonalizmu. Popatrzmy dookoła... Czy takie SGP, organizacja z dziesiątkami lat tradycji, jest profesjonalne? Albo Służba Geodezyjna i Kartograficzna? Czy to my w swoich działaniach się kompromitujemy? A co ma powiedzieć WSA w Warszawie, który w sprawach które opisywałem na tym forum, w dwóch w sumie identycznych kwestiach maiał całkowicie przeciwne zdanie. Podczas ogłaszania wyroku Pani Sędzia uznała, że tak może się zdarzyć, ponieważ w obu tych sprawach Sąd działał w innym składzie... Nie przesadzałbym więc z poglądem, że działania podejmowane przez PTG muszą być przesadnie dokładne pod względem merytorycznym...
Jak już wspomniałem, PTG jest organizacją młodą. I powstało po to, aby to jego członkowie wspólnie sobie pomagali. To nie jest przecież tak, że ktoś wstępując do Stowarzyszenia, tym samym ma wobec PTG roszczenie o załawienie jego problemów. Jeżeli takie jest przekonanie o zasadach działania PTG, to niech ta osoba się z tego wypisze, bo jej oczekiwania mogą nie zostać zaspokojone. Powiedzmy sobie wprost: nasze problemy musimy podejmować wspólnie, i wspólnie podejmować próby ich rozwiązania. Bo jeżeli ich nie podejmiemy, to pozostaną niezałatwione. Tak więc osoby, które do nas przystępują niech nie nastawiają się na bierność, ale na wykazanie własnej inicjatywy, na podnoszenie spraw i chęć do osobistego i społecznego działania. Tu nikt za włożoną pracę ani nie pobiera żadnego wynagrodzenia, jak i nie oczekuje na zaszczyty. Robimy to, co robić potrafimy i co robić chcemy.
Sądzę przy tym, że PTG jest organizacją, która ma niesamowite atuty. I zapewne to przyciąga do nas wielu nowych członków... Jakie atuty?
1. Jawność.
O wszystkim rozmawiamy publicznie. Chociażby ta dyskusja o tym świadczy. Nie owijamy w bawełnę. W moim przekonaniu członkowie PTG, i nie tylko, bardzo dobrze się orientują, czym PTG się zajmuje, co ma w planach, o czym dyskutuje. I każdy może wziąć udział w tej dyskusji. Nie ma w naszym gronie jakichkolwiek grup interesu, które forsują jakieś sobie znane tematy. Ponieważ PTG nie jest jakimś molochem, to praktycznie każdy z członków ma jakiś wpływ na to, czym się zajmujemy, albo czym się zajmiemy. Z tego też wynika, co PTG miałoby zaoferować nowym członkom: po prostu wypracujmy ten zakres programowy w dyskusjach. Zobaczymy, czym będziemy chcieli się zajmować.
2. Komisje.
Moim zdaniem to właśnie komisje są jednym z największych atutów PTG. Komisje w formule otwartej, bo akces mogą zgłaszać także osoby nie będące członkami. W moim przekonaniu ta forma działania dopiero się rozkręca. I jestem przekonany, że po publikacji jaka będzie miała miejsce w najbliższych 3 numerach w "Geodecie", zainteresowanie lawinowo wzrośnie. Moim zdaniem to był doskonały pomysł. Bo takie publikacje są zarówno wyzwaniem, jak i co tu dużo mówić - osiągnięciem. Przecież nikt nie będzie kierował do publikacji materiału, co do którego nie jest przekonany, że jest poprawny merytorycznie. Redakcja - jak sądzę - taże w jakiś sposób dokonuje weryfikacji tekstu przed jego opublikowaniem. Ponadto uważam, że przecież nikt nie narzuca jakiejś komisji, aby wyniki jej prac miałyby być obowiązkowo upubliczniane. To przecież wola samej komisji, no i w części też Zarządu. Ponadto warto zauważyć, że takie opinie są jedynie swego rodzaju głosem w dyskusji, a nie profesjonalnym materiałem prawniczym, podlegającym recencji, który o czymkolwiek przesądza. Myślę, że w tej kwestii wypracowaliśmy już niezłą metodę, polegającą na podjęciu uchwały przez Zarząd co do oficjalnego "firmowania" takiej opini. Sądzę, że to jest właściwe rozwiązanie. A co do zawartości merytorycznej takich opinii to uważam, że wbrew obawom Radka, opinie te już sporządzone, i te które są w trakcie opracowywania, cechują się bardzo wysokim poziomem merytorycznym. W moim przekonaniu to jest akurat mocna strona PTG, a nie słaba. Jakkolwiek zgadzam się z obawami Radka i też uważam, że należałoby takie materiały przed ewentualną publikacją poddawać recenzji przez prawnika, czy innego eksperta. Sądzę, że właśnie obecnie opracowywana opinia ws oznaczania nieruchomości, z uwagi na skomplikowany przedmiot opracowania, o ile już miałaby być publikowana, to taka zewnętrzna weryfikacja byłaby jak najbardziej zasadna. Ale z drugiej strony to przecież członkowie komisji niech zdecydują, czy mają potrzebę podpisania się pod taką opinią i czy chcieliby ją publikować. Myślę, że w tym zakresie Zarząd nie powinien "odcinać się" od takiego stanowiska komisji, ale życzliwie je wesprzeć. Czy ujmę Stowarzyszeniu przyniosłoby opublikowanie jakiegoś materiału, który powstał jako efekt pracy jakiejś komisji PTG, a którego Zarząd nie autoryzował? A niby dlaczego? Nie oszukujmy się, nie jesteśmy nieomylni... Dla mnie w takiej sytuacji ważnym jest podjęcie publicznej dyskusji w nurtującym temacie. Przecież nie chodzi o to, abyśmy udawadniali, że jedynie my mamy rację, a tym samym że nie możemy się mylić. Ponadto uważam, że takie gotowe opracowania mogłyby być wykorzystane jako baza do zadawania przez Zarząd pytań do GGK, ministrów, czy innych instytucji. A więc nie że to my mamy coś udowodnić, ale zasiać wątpliwości, a może nawet podsuwać odpowiedzi. Analogiczne, jak miało to miejsce w temacie ustalania granic działek ewidencyjnych. Ja nie mam żadnych wątpliwości: gdybyśmy nie opracowali tematu, to nie byłoby de facto "zgody" na wykorzystywanie tego trybu.
3. Inicjatywa.
Nie boimy się napisać jakiegoś interwencyjnego pisma do jakiegoś organu. Gorzej jest, gdy nie ma komu go napisać. No ale cóż... jak Radek napisał niezbyt wiele osób aktywnie włącza się w działalność PTG. Tu widzę duże rezerwy. Muszą się znaleźć nowe osoby, które wezmą na swoje barki część roboty. Chociażby nasz nowy pomysł dotyczący wydawania newslettera. Wszyscy są za, tyle tylko, że ktoś to powinien robić. Może więc już teraz zastanówmy się nad skompletowaniem składu redakcj? Nie ukrywam, że w zanadrzu oczekuje kilka innych pomysłów. A co do zakresu działania PTG to w mojej ocenie nie powinniśmy się - na tym etapie rozwoju - nastawiać na jakieś działania zakrojone na szeroką skalę, ale na te konkretne sprawy, które sami przygotowujemy. Powiem inaczej: chcesz podjąć jakąś sprawę, którą uważasz za istotną -> to zgłoś się z sensowną propozycją tekstu. W tej sytuacji sądzę, że w dość szybkim trybie ten tekst mógłby być dopracowany i jeżeli uzyska akceptację "pchnięty". Ja nie nastawiałbym się tutaj na działanie polegające na tym, że ktoś zgłosi inicjatywę, a następnie biernie będzie oczekiwał aż Stowarzyszenie tę inicjatywę zrealizuje (czytaj: ktoś inny odwali robotę).
4. Forum.
Moim zdaniem nasze forum jest tym elementem, który jest mocną stroną. Poza nielicznymi wyjątkami, czego sam byłem autorem, zajmujemy się naprawdę istotnymi sprawami. Forum jest swoistym inkubatorem dla nowych pomysłów. A jego atrakcyjność polega na tym, że naprawdę staramy sobie pomagać w rozwiązywaniu zgłaszanych kwestii. To często z tych dyskusji rodzą się komisje PTG, które starają się zebrać i opisać dany temat. A co najważniejsze to nasze forum "żyje", a przede wszystkim też prezentuje wysoki poziom merytoryczny. I dobrze, bo w końcu wykonawcy geodezyjni właśnie poruszają na takim poziomie merytoryczności.
Sumując swoją wypowiedź powiem, że w moim przekonaniu PTG wykonuje kawał dobrej roboty. Sądzę, że właśnie nasze działania jednak przyczyniają się do zmiany, a w zasadzie sukcesywnego prostowania, "prawa powiatowego". Może dzieje się to zbyt wolno i w zbyt małym zakresie, ale jak to mówią kropla drąży skałę... I dodam, że jestem optymistą. Jestem pewien, że coraz więcej osób włączy się aktywnie w nasze działanie. Wystarczy przywołać tu chociażby inicjatywę Jarka, dotyczącą spotkania w Rybniku. Miejsc zabrakło... Czyż nie o takie efekty działań - między innymi - nam wszystkim chodzi?
Pozdrawiam, Adam Wójcik.