Witam.
Problematyka uprawnień zawodowych, a zwłaszcza kwestie związane z karaniem geodetów posiadających uprawnienia zawodowe za ich "karygodne" czyny, bardzo mnie interesuje. Nie ukrywam, że na bieżąco obserwuję wyroki WSA w Warszawie (bo skargi na decyzje GGK rozpatruje wyłącznie ten Sąd) i NSA dotyczące postępowańw zakresie odpowiedzialności zawodowej geodetów.
Ostatnio zauważyłem, że wiele spraw dotyczy niewywiązywania się wykonawców z obowiązku zgłaszania prac geodezyjnych i nieprzekazywania materiałów po wykonaniu tych prac. Praktyka jest taka, że WINGiK wnioskuje do GGK o ukaranie geodety, GGK nakłada jakąśtam karę z zakresu odpowiedzialności zawodowej, a WSA w Warszawie z NSA włącznie często podtrzymują te decyzje. I niby wszystko jest w porządku... A nie jest, i należy położyć temu kres...
1. Zgłaszanie prac i przekazywanie materiałów jest obowiązkiem wykonawcy pracy geodezyjnej. A tym wykonawcą jest - co do zasady - podmiot prowadzący działalność gospodarczą, a nie geodeta posiadający uprawnienia. To, że w szczególnym przypadku to ta sama osoba, nie zmienia postaci rzeczy (pomijając geodetę ustalającegoą granicę w postępowaniu rozgraniczeniowym oraz biegłego sądowego, którzy takiej działalności prowadzić nie muszą).
2. Niewywiązywanie się z w/w obowiązków jest wykroczeniem, o czym stanowi art.48 pkt 1 ustawy pgik. Czemu zatem organ, który w zakresie swojego działania stwierdził naruszenie tych obowiązków nie stosuje zasad właściwych dla postępowania w sprawach o wykroczenia (wniosek do sądu powszechnego o ukaranie sprawcy wykroczenia, zgodnie z ust.2 tego przepisu), tylko "leci" do GGK?
3. Przepisy właściwe dla wykroczeń stanowią, że organ nie jest zobowiązany "z urzędu" do podejmowania sprawy, w szczególności do sporządzenia wniosku o ukaranie (o postępowaniu mandatowym mowy być nie może, bo przepisy wyraźnie stanowią które wykroczenia mogą być karane mandatem karnym). To do decyzji organu należy, czy uzna że dane wykroczenie winno być ścigane, albo że należy sporządzić wniosek o ukaranie (do sądu powszechnego). Organ może odstąpić od ścigania sprawcy wykroczenia.
4. Sprawcą wykroczenia nie jest - co do zasady geodeta - ale przedsiębiorca (pomijając przypadki geodety i biegłego, o których wspomniałem wyżej).
5. Wykroczenia ulegają instytucji przedawnienia. Kodeks wykroczeń w art.45 §1 stanowi, że:
<<.
§ 1. Karalność wykroczenia ustaje, jeżeli od czasu jego popełnienia upłynął rok; jeżeli w tym okresie wszczęto postępowanie, karalność wykroczenia ustaje z upływem 2 lat od popełnienia czynu.
>>
6. Poniesienie odpowiedzialności za wykroczenie nie wyklucza ponoszenia w zakresie odpowiedzialności zawodowej. Ale czy właściwym jest, że organ administracji zamiast ścigać sprawcę wykroczenia (w rygorach przepisów właściwych dla wykroczeń), to sobie ten temat "odpuszcza", ale jednocześnie uważa że czyn jest na tyle istotny, że kara być musi, a więc "przywala" geodecie na drodze odpowiedzialności zawodowej.
Sądzę, że tę sprawę należy dogłębnie wyjaśnić i upublicznić. Bo jak się okazuje, przynajmniej w mojej ocenie, WINGiK-owie za bardzo "idą na skróty"...
Proszę zatem chętnych o wsparcie w drążeniu tego tematu. Sądzę, że warto przygotować w tym zakresie opracowanie, które z jednej strony wyjaśniłoby tę problematykę, a z drugiej położyło kres praktykom, jakie mają miejsce obecnie.
Ja nie mam nic przeciwko temu, aby geodeta był karany, o ile sobie na to "zasłużył". Ale burzy się we mnie krew, jak widzę co "wyprawiają" organy nadzoru geodezyjnego i kartograficznego. Żeby nie powiedzieć tak: chcecie karać za nieprzestrzeganie przepisów -> to najpierw sami przestrzegajcie przepisów, które winniście przestrzegać. A nie że działania te mogą być prowadzone "na skróty". Żadnych skrótów...
Pozdrawiam, Adam Wójcik.