Ula, myśmy siedzieli cicho już za długo, i z tego siedzenia cicho mamy takie efekty jakie mamy. Gdyby już ponad 10 lat temu tzw. środowisko, a czytaj SGP, protestowało przeciw przejęciu ewidencji gruntów przez Starostów, gdyby protestowano przeciw pomysłom oddania Państwowego przecież Zasobu Geodezyjnego i Kartograficznego, na własność również Starostom, to dzisiaj nie mielibyśmy tej zapaści jaką mamy. Dopiero teraz gdy sięgnęliśmy dna, właśnie przez tych, którzy uważali, że lepiej siedzieć cicho, są całe województwa gdzie prawo stanowi WINGiK i powiatowe Służby GiK. Prawda jest taka, że Powiaty odcinają kupony od tego co powstało w czasach PRL-u, np. Mapa Zasadnicza, oraz od tego, że to My Wykonawcy tak naprawdę utrzymujemy, prawem kaduka, ten Zasób i Ewidencję w stanie używalności. Tzn. to co Centralna władza oraz Powiaty zepsuły np. numeryczną mapę ewidencyjną, pogardzając dokładnościami, dokonując byle taniej i szybciej, niekontrolowane kalibracje i wektoryzacje, to teraz my, niby w świetle prawa, musimy prostować i uzdatniać podstawowe dane ewidencyjne tak by odpowiadały standardom, oczywiście za własne pieniądze bo Starostów podobno jest nie stać. Pisze za własne pieniądze, bo ja np. kosztami ustalenia granic przy podziałach, nie obarczam Zamawiających, z obawy bym nie wyleciał z rynku. Tak samo postępują wszyscy Geodeci, których znam, bo tak naprawdę, to zwykły podział na 2 działki powinien kosztować nie mniej niż 5 tys. zł. A kosztuje średnio 1,2 tysiąca zł, i to też nie wszędzie.
I Ty Ula mówisz "lepiej siedźmy cicho"... Tylko, że jak lekarzy chciano obarczyć, podobno dodatkowymi obowiązkami, to jakoś nie siedzieli cicho. Nawet kosztem zwykłych schorowanych ludzi. To samo aptekarze... Zobaczysz, co się stanie z taksówkarzami, bo oni nie odpuszczą... A My dajmy sobie wchodzić ma głowę, z obawy, żeby więcej nam nie "zderegulowali". Bo co to jest "uwolnienie" tylko tych 3 zakresów uprawnień? Przecież mogli wszystkie... to siedźmy cicho.
Właśnie siedźmy cicho, to więcej niż pewne, że następne "deregulacje" zrobią z nas - przedstawicieli zawodu zaufania publicznego, "chłopcami na posyłki" - obywateli trzeciej kategorii, bo już drugiej to jesteśmy od 10 lat. Tego chcesz Ula?
A czy bierzesz to pod uwagę, że po takiej "regulacji" za jakiś czas, a to za przyczyną braku fachowców od "pomiarów podstawowych", będziemy bez państwowej osnowy? Powtarzam jeszcze raz pytanie, ale skierowane tylko do Ciebie Ula, ile widziałaś dyplomów z tyt. zawodowym "geodezyjne pomiary podstawowe"? Bo ja ani jednego, a żyję już dość długo. Chyba, że uczelnie dostosują się do nowych uwarunkowań i podejdą marketingowo do problemu wypuszczając masowo fachowców z pożądanym tytułem zawodowym. I będziemy, jak to większość nazywa, "robić mapki" w oparciu o osnowę założoną przez ludzi bez praktyki zawodowej, bezpośrednio po studiach. Czy naprawdę tego chcemy?