Cześć Wiola.
Napisałaś między innymi
W związku z powyższym proszę PTG o wystosowanie oficjalnego pisma go Głównego Geodety Kraju o wyjaśnienie kwestii terminu przekazania wniosku do komisji kwalifikacyjnej, gdyż z tą datą zaczyna się postępowanie (a nie jak dawniej w momencie złożenia wniosku).
oraz
Nikogo nie interesuje kolejny argument przemawiający za tym, by stworzyć samorząd zawodowy, bo obecnie panujący GUGiK ma w nosie geodetów? Nikogo nie interesuje chaos panujący w GUGiK i dowolna interpretacja przepisów?
rozumiem, że Twoje oburzenie i pretensje są skierowane w stronę Zarządu PTG, bo nie zajęliśmy się szybko tą sprawą i nie wystąpiliśmy (jako Zarząd) do GGK.
Rozumiem Twoje zdenerwowanie, bo z Twojego punktu widzenia tak to wygląda.
Więc coś Ci powiem. Nie mam zamiaru się tłumaczyć, bo tłumaczą się winni. Chce tylko przedstawić fakty, których nikt z członków PTG nie widzi. Piszę to do Ciebie, ale wiem, że przeczyta to wiele osób. Z PTG i nie tylko. Nie ma w tym momencie to dla mnie znaczenia.
Ja jako prezes codziennie poświęcam (średnio) przynajmniej godzinę na rozmowy telefoniczne z członkami PTG, przedstawicielami innych organizacji geodezyjnych, osobami z GUGiK lub różnych ministerstw (mogę to udokumentować bilingami). Ile czasu jestem na forum, każdy widzi (w zasadzie nie każdy, bo na forum publicznym nie wszystko widać). Dla przykładu dzisiaj straciłem całe popołudnie jadąc 150 km tylko po to (w sprawie PTG), żeby złożyć w banku 3 podpisy. Od jakiegoś czasu staram się przygotować konferencję z udziałem śląskiego WINGIk, a jeśli nikt nie organizował do tej pory czegoś takiego, nie ma pojęcia ile czasu kosztuje chociażby załatwienie odpowiednie sali konferencyjnej. O innych sprawach organizacyjnych nie wspomnę, bo tylko ja wiem ile to kosztuje czasu i pieniędzy (moich własnych). Od dwóch miesięcy jesteśmy w fazie intensywnych prac w komisji ds powołania samorządu. Ja wiele rzeczy konsultuję telefoniczne, a Leszek z Radkiem są jeszcze bardziej zaangażowani w to czasowo, bo wiele rzeczy musi być ustalone, przedyskutowane, rozpoznane a przecież ich bezpośrednia praca z współpracą pozostałych osób z Zarządu nie jest nigdzie widoczna. Wiem, że Radek wiele czasu poświęca nad analizami dotyczącymi innych samorządów, żeby mieć jakieś porównanie i wzorce. Podobnie jak Radek, Leszek również analizuje szczegółowo tą tematykę i ma dodatkowy obowiązek, który przyjął na siebie, reprezentowania całego PTG w pracach komisji. Nikt nie może wiedzieć, ile go to kosztuje czasu, bo wiele uzgodnień na tym etapie (spraw organizacyjnych) nie jest omawianych na forum. Oczywiście nikt z nas nic nie ukrywa, bo szczegóły będą z pewnością dostępne dla wszystkich członków PTG i omawiane publicznie. Dodam tylko, że zarówno Radek jak i Leszek są przynajmniej raz w miesiąc w Warszawie (na własny koszt) biorąc udział w pracach komisji ds samorządu. Wiem, że Leszek też zrobił dzisiaj ponad 100 km w sprawach związanych z księgowością. Ostatnio był w Krakowie, bo należało odebrac odpis z KRS.Ponadto intensywnie pracuje jako skarbnik, bo ostatnio przekazał Zarządowi pełna analizę finansową. Adam (to chyba wszyscy widzą) pracuje przynajmniej za 5 osób. A tego co nie widać, zebrałoby się na kolejne 5 osób. Nikt nie ma pojęcia, ile spraw przychodzi na pocztę Zarządu, ile jest do nas kierowanych pism, ile własnych problemów przedstawiają jakieś osoby zupełnie nie związane z geodezją. Mało kto widzi ile Adam odwala roboty będąc sekretarzem PTG, administrując nasza stronę internetową i pomagając innym członkom PTG i postronnym osobom, w przygotowaniu różnych pism. O Uli nie muszę wiele pisać, bo ją najbardziej widać na tym forum. To ona przedstawia tu najwięcej problemów próbując z tym wszystkim walczyć, na ile potrafi. Z jej inicjatywy wyszło z PTG chyba najwięcej pism interwencyjnych, ale nigdy od niej nie usłyszałem, że Zarząd powinien interweniować. Bo wszystko co ją boli, jest przygotowywane przede wszystkim przez nią (przy współudziale innych osób z Zarządu również) i przedkładane Zarządowi do oceny.
Piszę to Wiolu w Twoja stronę, bo wiele rzeczy możesz nie wiedzieć. Jeśli jednak nadal uważasz, że (jako Zarząd mamy wszystko i wszystkich gdzieś) nie wywiązujemy się z naszych obowiązków w należyty sposób i lekceważymy innych członków PTG, to proszę, napisz to jeszcze raz.
To co teraz napiszę, kieruje nie tylko do Ciebie Wiolu, ale do wszystkich osób z PTG.
PTG jest naszym wspólnym dobrem i każdy ma prawo czerpać z niego ile tylko się da. Ale nie czyimś kosztem. My jako Zarząd robimy co w naszej mocy, aby zapewnić organizacyjnie możliwość działania dla każdego z naszych członków. Ale my jako Zarząd (przynajmniej dopóki jestem prezesem) nie będziemy poświęcać wszystkiego dla idei (całkowicie społecznie) tylko z tego powodu, że ktoś przedstawi problem i napisze....proszę się tym zająć. W każdym przypadku, jeśli ktoś zwróci się do Zarządu z konkretną propozycją (przygotowanym pismem), zajmiemy się sprawą na tyle szybko, na ile się da. Nie było jeszcze takiego przypadku, żebyśmy wnikliwie nie przedyskutowali przedstawionego problemu. Były różne decyzje. Niektóre problemy były firmowane przez PTG i wychodziły na zewnątrz, a niektóre nie. Ale każda z osób, która zwracała się do nas z problemem wie, że jako Zarząd nie lekceważyliśmy nikogo.
Kończąc chciałbym dodać, że każdy (przynajmniej staram się jak potrafię żeby tak było) z członków PTG ma prawo liczyć na wsparcie. Po to między innymi PTG powstało. Ale pamiętajcie, że wszyscy działamy całkowicie społecznie. My jako Zarząd mamy wiele obowiązków wynikających ze statutu i regulaminu. I z ich wykonywania jesteśmy co jakiś czas rozliczani w różny sposób. Nikt jednak nigdzie nie napisał, że do naszych obowiązków należy przygotowywanie pism na każde zawołanie. Proszę więc, żebyśmy krytykując kogokolwiek patrzyli bardziej obiektywnie. I może słowa krytyki i oczekiwań od innych, czasami cedzili przez sito własnych konkretnych działań i własnego zaangażowania.
A tak całkiem przy okazji.
Może ktoś wskaże choć jedną osobę, która pomaga nam ....Zarządowi?
pozdrawiam
Jarek