Adamie zwróć uwagę, że konstytucyjna "reprezentacja" _i_ "sprawowanie pieczy" występują łącznie, dlatego myślę, że nie powinno się tych funkcji traktować i tłumaczyć rozdzielnie lecz wyłącznie łącznie.
Dlatego byłbym daleki od traktowania tej "reprezentacji" w potocznym znaczeniu tego zwrotu jako pewnej całości, tzn. reprezentowania wszystkich możliwych okoliczności, w tym również wszelkich interesów, osób zrzeszonych w Samorządzie Zawodowym. Reprezentowanie osób i sprawowanie pieczy nad właściwym wykonywaniem zawodu przez te osoby ma jasno określony cel, a są nim "granice interesu publicznego" oraz "ochrona" tego interesu. W ten sposób zostało ściśle ograniczone reprezentowanie osób będących członkami Samorządu do zakresu:
- właściwego wykonywania zawodu w interesie publicznym, a nie w interesie osób wykonujących dany zawód.
Czy w takim razie można tę funkcję "reprezentacji" traktować rozdzielnie i wskazywać ją jako cel rozdzielny od sprawowania pieczy nad właściwym wykonywaniem zawodu w interesie publicznym? Nie wydaje mi się. Prawodawca przez połączenie tych funkcji chciał chyba osiągnąć taką sytuację, gdzie byłoby jasne i jednoznaczne - kto odpowiada za wykonywanie zawodu w interesie publicznym?
Tak jak już zostało to napisane, instytucja "Samorządu Zawodowego", to narzędzie obrony interesu publicznego przed skutkami niewłaściwego wykonywania zawodu zaufania publicznego, a nie "korporacja" która broni własnych, partykularnych interesów oraz interesów swoich członków, nawet wbrew interesowi społecznemu. Dlatego jest oczywiste, że każdy zawód zaufania publicznego winien mieć powołany swój własny Samorząd Zawodowy, który brałby na siebie odpowiedzialność za niewłaściwe wykonywanie zawodu. Należy podkreślić, że często bywa tak, iż za niewłaściwe z punktu widzenia "interesu publicznego" wykonanie zawodu odpowiada konkretny geodety uprawniony. Zdarzają się dość liczne i brzemienne w skutkach przypadki, że za niezgodne z "interesem publicznym" efekty prac geodezyjnych nie odpowiada wykonawca lecz źle działający system lub brak takiego systemu, vide "małopolskie równoważniki" czy problemy z granicami nieruchomości na obszarach objętych "szkodami górniczymi". Standardy geodezyjne milczą w tych sprawach pomimo, że zjawiska te występują na ogromnych obszarach państwa. "Państwo" w tych sprawach milczy od dziesięcioleci ale "geodeta uprawniony" musi pracę wykonać z pełną odpowiedzialnością za nią.
W przypadku zawodu "geodety uprawnionego", czy może powinniśmy wrócić do historycznego "mierniczego przysięgłego", Główny Geodeta Kraju oraz Wojewódzcy Inspektorzy Nadzoru Geodezyjnego i Kartograficznego i Inspektorzy wchodzący w skład Powiatowych Ośrodków Geodezyjnych i Kartograficznych wykonują nadzór nad właściwym wykonywaniem zawodu przez kontrole efektów prac, ale tylko tych podlegających zgłoszeniu. Do tego wykonują te zadania kontrole wyłącznie w Interesie Państwa a nie w Interesie Publicznym. Że interes Państwa nie ma nic wspólnego z interesem publicznym, to chyba nikogo nie muszę przekonywać. Generalnie, interes państwa jest zależny od koniunktury partii rządzącej a więc podlega ciągłym permutacjom. Natomiast interes publiczny jest stały i łatwy do określenia.
W takim razie, czy ktoś w ogóle sprawuje konstytucyjny nadzór nad właściwym wykonywaniem zawodów geodezyjnych w obronie interesu społecznego? Czy ktokolwiek konstytucyjnie reprezentuje odpowiedzialność za wykonywanie zawodu "geodety uprawnionego"?
Dlatego też, wydaje mi się wielkim nieporozumieniem jakakolwiek dyskusje np. proponowane przez prezesa GIG-u "czy jest celowe, czy nie powstanie" samorządu zawodowego geodetów uprawnionych, bo to tak jakby dyskutować nad "tabliczką mnożenia". Dyskutujmy, wymieniajmy poglądy nad kształtem, systemem i zadaniami przyszłego samorządu. Starajmy się przekazywać innym to co już sami wiemy, to do czego sami już doszliśmy. Ale na litość... nie wylewajmy przysłowiowego "dziecka z kąpielą", bo jak odzew będzie negatywny to "jedna prosta idea" będzie musiała upaść?!