Żeby się odnieść do tego co napisałeś, przytoczę Twoje słowa
"Nie może być mowy przecież o sprzeczności dwóch dokumentów, gdy jeden z nich jest NIEWIARYGODNY. "Problem w tym, że właśnie te niewiarygodne materiały tworzą różnego rodzaju sprzeczności. A inaczej mówiąc, gdyby nie było tych niewiarygodnych, nie było by sprzeczności. Przytoczony przez Ciebie fragment z G-5 jest faktycznie "niegłupi". Choć do końca się z nim nie zgadzam. Ale po kolei.
Punkt 1) jeżeli:
ich analiza wskazuje, że zostały określone na podstawie pomiarów wykonanych nierzetelnie lub z niewystarczającą dokładnością, której nie da się poprawić metodami określonymi w § 53 ust. 5,Wydaje mi się, że ten punkt jest najtrudniejszy w prawidłowej interpretacji. Bywa bowiem tak, że jest tylko jeden dokument określający przebieg granic. I zdarza się , że właśnie ten jedyny jest nierzetelny lub wykonany z niewystarczającą dokładnością. Sam miałem wiele przypadków, że odszukałem na gruncie kamienie graniczne uznawane przez obu właścicieli. I nie było problemu do momentu, jak zdawałem operat. Bo albo czołówki nie takie jak u poprzednika. Albo któryś z punktów pokazany na prostej, faktycznie nie leży na prostej. Albo związki liniowe mierzonego pierwotnego układu są inne od mojego. Albo współrzędne inne, no i nierzadko powierzchnia inna niż ta pomierzona w układzie, nazwę go pierwotnym. I w takich przypadkach istotne są dwie rzeczy. Pierwsza to taka, aby w jakiś sposób stwierdzić i udowodnić SOBIE, że odszukane znaki są w tych samych miejscach co wkopał poprzednik. Są na to różne sposoby. Ale nie będę się nad tym rozwodził. Jeżeli odszukane znaki są w pierwotnych miejscach, to nigdy nie ma problemu z właścicielami więc tu nie ma o czym gadać. Jest za to najczęściej drugi bardziej poważny i trudniejszy problem. Że urzędnik zza biurka wpieprza się między "wódkę i zakąskę". I z racji stanowiska i "jego" dokumentu z "jego" zasobu, próbuje udowadniać, że ten "jego" dokument jest właściwszy do naszych analiz i pomiarów.
Punkt 2) jeżeli:
określają przebieg granic w sposób odmienny niż inne wiarygodne dokumenty, przechowywane w szczególności w zbiorach ksiąg wieczystych, archiwach państwowych lub przez właścicieli nieruchomości,W tym temacie pewnie książkę by można napisać. Ale podam te najczęściej spotykane odmienności w dużym skrócie
- "skopana" mapa ewidencyjna "obowiązująca" w stosunku do szkiców polowych zawierających wiarygodne dane.
I to znamy wielu strażników tych współrzędnych z map. Szkoda, że nawet GUGiK nie rozróżnia należytej rzetelności w naszych obecnych pomiarach od niewiarygodnych współrzędnych w tych mapach.
- inny nowszy szkic polowy od pierwotnego, w którym pokazano i zwymiarowano źle wznowione/wyznaczone znaki lub punkty i tym samym złe współrzędne.
I taka sytuacja często doprowadza do rozgraniczeń. Nie zawsze bowiem da się przywrócić właściwe położenie znaku w prosty sposób. Tym bardziej, że dość często oba dokumenty (szkice) są potwierdzone podpisami właścicieli w protokołach.
- ostatnio staje się "modne" ustalanie granic w trybie EGiB. I coraz częściej w tym trybie (aby nie robić rozgraniczeń) są prostowane sprzeczności z otrzymanych dokumentów z zasobu.
Mnie się to zdarzyło nie raz. Ale następca, który będzie mierzył po mnie i nie otrzyma mojego protokołu, w którym wszystko rzetelnie opisałem, może nieuważnie przywrócić jakiś poprzedni, zły stan, który ja skorygowałem. Sam jestem ciekaw w których ośrodkach do zgłaszanych robót wydaje się protokoły.
- pomiar w czasie wcześniejszego pomiaru na osnowę różniącą się od dzisiejszej. W różnych miejscach w różnych odstępach czasu osnowy "wędrują".
My wykonawcy z doświadczeniem o tym wiemy. Ale Ci mniej doświadczeni dość często poprzez różne transformacje próbują dojść do "dzisiejszej" współrzędnej i nie patrząc na zmiany we współrzędnych punktów osnowy (w odstępach czasu), bezkrytycznie wynoszą tak obliczone współrzędne na grunt.
- zła analiza otrzymanych dokumentów (szkiców) w odniesieniu do zmian prawnych.
Nie raz była tu mowa o tym, że pewne dokumenty możemy wykorzystywać jako posiłkowe. Mają częściej wartość historyczną, niż obowiązującą. Ale niestety. Nie każdy z uprawnieniami we właściwy sposób może ocenić wartość poszczególnych dokumentów.
- brak niektórych dokumentów będących w zasobie, w odniesieniu do przygotowywanych przez ośrodki do zgłaszanych robót.
Pewnie co niektórym wyda się dziwne, że jakiś brak dokumentu może mówić o sprzecznościach. Ale nie raz widziałem "skopane" wznowienia i podziały tylko dlatego, że ośrodek nie wydał wszystkich materiałów. Nie wiem jak u Was, ale ja czasami muszę się wręcz wykłócać o pewne dane. Bo co niektórym kierownikom ośrodków wydaje się, że do roboty wystarczą szkice i wykazy współrzędnych z map numerycznych. I całkiem często są szykowane tylko ostatnie szkice, co uniemożliwia właściwą analizę.
Na tym skończę analizę tego punktu.
Punkt 3) jeżeli
określają przebieg granic w sposób niezgodny z trwałym i niezmiennym stanem na gruncie uznawanym przez zainteresowanych za stan prawny,
Na ten temat pisałem powyżej i nie będę się powtarzał
Punkt 4) jeżeli
wyrażone zostały w lokalnym układzie odniesienia, a brak jest punktów łącznych umożliwiających konwersję tego układu lokalnego do układu państwowego.A tu się akurat nie zgodzę. W moich stronach mam bez przerwy styczność z szkicami dotyczącymi pomiaru granic w układach lokalnych. Jednak nas mierzących po byłych "prusakach" ratuje fakt, ze od zawsze granice były trwale stabilizowane. I nie macie pojęcia jaka jest uciecha odszukać kamienie graniczne sprzed 100-150 lat. Najczęściej (z bardzo drobnymi wyjątkami) pomiary w tych czasach były robione metodą ortogonalną. Więc bardzo często poprzez różnego rodzaju analizy, dochodzenia i przeliczenia, można odszukać pierwotne znaki. No ale tak jest "u mnie". W innych stronach przy pomiarach w układach lokalnych najczęściej nie stabilizowano granic trwale. I tam faktycznie, prawie nierealne jest uznać takie szkice za wiarygodne.
Chyba starczy na dziś
pozdrawiam