Witam.
W ostatnich dniach nabyłem książkę Pana Mariana WOLANINA "Podziały i scalenia nieruchomości", Wyd. C-H-BECK, Warszawa 2011r. Ponad 500 stron... Połowę już przeczytałem, bo napisana jest EXTRA pod kątem merytorycznym, w sposób przejrzysty i zrozumiały...
Autor wyłożył jak "kawę na ławę" (i objaśnił) cały szereg problemów, o których nie raz dyskutowaliśmy na różnych forach internetowych, czy podczas naszych spotkań. Dla przykładu: jasno i prezyzyjnie została oddzielona i opisana kwestia podziału geodezyjnego i prawnego w poszczególnych etapach i aspektach procedury podziałowej. Albo kwestia stosowania (wyłączenia) przepisów uogn dla gruntów wykorzystywanych na cele rolne i leśne, sporo jest na temat "słynnego" art.95 ustawy, omówienie opiniowania zgodności podziału z mpzp i decyzjami o warunkach zabudowy (są dwa rodzaje tekiej decyzji), podziałowa procedura administracyjna, no i oczywiście nie zabrakło też interpretacji przepisów dotyczących kwestii chyba najczęściej przez nas poruszanej - przyjęcia granic nieruchomości podlegającej podziałowi...
Ale o tym w dalszej części postu...
Gorąco polecam... Pomimo, że jestem dopiero w połowie lektury (przede mną jeszcze rozdziały dot. podziału "z urzędu", podział bez decyzji, wydzielanie działek gruntu pod drogi publiczne, połączenie nieruchomości w celu ponownego ich wydzielenia i ze 100 stron na temat scalenia i podziału nieruchomości)...
Ale wracając do tematu...
Problematyka przyjmowania granic do podziału została przez Autora opisana dosłownie na kilku stronach (243-251). W skrócie streszczę zawarte tam tezy, które są spójne z wnioskami, jakie wyciągnęliśmy wspólnie z naszych dotychczasowych dyskusji:
1. Pojęcie terminu "przyjęcie granic" nie jest równoznaczne (tożsame) z pojęciem "stalenia granic" w rozumieniu przepisów ustawy PGiK.
2. Fakt prymatu granic prawnie określonych nieruchomości nad granicami ewidencyjnie określonymi nie wymaga dyskusji. Jeżeli istotnie dokumentacja stanu prawnego nieruchomości zawiera opis jej granic, to dla podziału nieruchomości skutkuje to uznaniem rych granic za prawnie określone, tj. wyznaczające zasięg przysługiwania prawa własności danemu podmiotowi.
3. Literalne odczytywanie przepisów §6 ust.3 Rozporządzenia w sprawie podziałów nieruchomości, rozumiane jako brak jakiegokolwiek dokumentu określającego stan prawny nieruchomości (właściciela) może znaleźć zastosowanie jedynie przy dokonywaniu podziału tylko z urzędu, jako nieruchomości o nieuregulowanym stanie prawnym. taki podział nieruchomości jest zaś możliwy tylko w celu wydzielenia części niezbędnej do realizacji celów publicznych. Brak dokumentowego potwierdzenia przysługującego prawa własności nieruchomości wyklucza natomiast dopuszczalność dokonywania jej podziału na wniosek, ponieważ żaden z podmiotów nie może wylegitymować się prawem własności uprawniającym do wnioskowania o podział.
Konsekwencją tego stanu rzeczy jest wg Autora to (z czym w pełni należy się zgodzić), że w przypadku przyjmowania granic nieruchomości na podstawie danych zawartych w KW lub innych dokumentach określających stan prawny nieruchomości:
- z prawnego punktu widzenia nie wymaga przeprowadzania pomiarów terenowych;
- nie jest wymagane zawiadamianie stron o czynnościach przyjęcia przebiegu granic;
- protokół podpisywany jest wyłącznie przez geodetę;
- protokół sporządzany jest kameralnie jedynie na podstawie badanych dokumentów.
Autor zadaje pytanie (i sobie chyba na nie odpowiada)
"Powstaje jednak pytanie, na jakiej podstawie przyjmować do podziału jej granice, gdy dokumenty opisujące stan prawny ich nie określają. W takim przypadku treść §6 ust.1 Rozporządzenia nie wyklucza stosowania zasady przyjmowania granic ewidencyjnych wg danych z katastru nieruchomości (...). Dlatego też do przyjęcia granic pozostaje dokumentacja geodezyjna."
Pominę tutaj dalsze rozważania Autora dotyczące omawianej problematyki i skupię się na końcowym wniosku, który - o ile został przeze mnie dobrze zrozumiany - wygląda tak: albo istnieją dokumenty określające przebieg granic wg stanu prawnego, albo nie. Tzn. jeżeli w KW (innych dokumentach określających stan prawny) są wystarczające dane określające granice, to posępujemy jak wyżej, jeżeli nie -> to zawiadamiamy strony o wykonywanych czynnościach przyjęcia przebiegu granic i to na dodatek wykonywanych na gruncie.
I z tym zgodzić się nie sposób...
Aby uzasadnić swoje stanowisko muszę posłużyć się podstawowym dogmatem:
1. przyjęcie granic dzielonej nieruchomości w każdym przypadku zachowuje "status quo" tych granic, czyli NIE MOŻE powodować zmiany dotychczasowego ich przebiegu (nie jest to bowiem ustalenie granic). Z uwagi na powyższe sąsiad nie jest stroną postępowania administracyjnego w przedmiocie podziału -> nie ma interesu prawnego.
Moim zdaniem Autor "zbyt pobieżnie" poddał analizie przepisy §6 ust.2 i 3 Rozporządzenia...
W ust.2 tego paragrafu prawodawca zdecydował, że w przypadku "stwierdzenia niezgodności danych" KW z ewidencją dla potrzeb podziału przyjmuje się granice z dokumetów okreslających stan prawny. I należy zgodzić się tutaj z rozważaniami Autora, że dane te mają dotyczyć danych określających przebieg granic... Tyle tylko, że ta "niezgodność" może wystąpić wyłącznie wówczas, gdy ZARÓWNO w KW (albo innych dokumentach określających stan prawny) ORAZ w egib SĄ DANE określające przebieg tych granic. Rozbieżny przebieg. Spójność przebiegu granic określonych w KW i egib nie powoduje przecież ich "niezgodności". O "niezgodności" nie może być też mowy wówczas, gdy przebieg granic został określony wyłącznie w KW, albo wyłącznie w egib. Niezgodności tej także nie będzie, gdy ani w KW, ani w egib granice nie zostały określone (wątpliwe jest wówczas, bo chyba niemożliwe, jakiekolwiek przyjmowanie granic).
Co to oznacza? Ano to, że w przypadku "niezgodności" (a więc są dwie wersje: wg KW i wg egib) -> granice należy przyjąć wg danych ujawnionych w KW. Jeżeli natomiast w KW brak jest opisu granic -> to dane granice do podziału - wobec braku "niezgodności" - przyjmowane są - na podstawie §6 ust.2 Rozporządzenia (a nie §6 ust.3) wg danych wykazanych w katastrze nieruchomości. Brak jest zatem podstaw do zawiadamiania stron...
Zgodnie z §6 ust.3 bowiem strony są zawiadamiane gdy brak jest dokumentów, o których mowa w §6 ust.1 pkt 1 (KW, albo innych stwierdzających stan prawny). Zastanowić się tu należy, co w zasadzie prawodawca miał tu na myśli... Autor wyciągnął wniosek, że dotyczy to wyłącznie podziałów dokonywanych z urzędu, przy nieuregulowanym stanie prawmym. Ale czy słusznie?
Moim zdaniem niesłusznie... Można sobie bowiem wyobrazić, że archiwum sądowe zajmujące się prowadzeniem ksiąg wieczystych spłonęło, albo zostało zalane powodzią stulecia... Czy brak DOKUMENTU, o którym mowa w §6 ust.1 pkt 1 Rozporządzenia powoduje, że wobec braku DOKUMENTU potwierdzającego własność, właściciel nieruchomości utracił tę własność? Albo inna sytuacja: czy wobec nabycia z mocy prawa (np. ustawy uwłaszczeniowej z 1971r.) części nieruchomości przez samoistnego posiadacza (rolnika) właściciel nieruchomości utracił prawo do pozostałej części, której nie użytkował w dniu wejścia w życie ustawy (rolnik z mocy prawa nabył własność w granicach użytkowania część większej nieruchomości). W tej sytuacji dotychczasowy właściciel utracił prawo własności jedynie do części nieruchomości, podczas gdy jego tytuł prawny do nieruchomości dotyczy innego numeru działki (sprzed uwłaszczenia), o innej powierzchni (sprzed uwłaszczenia) i i innych granicach...? Moim zdaniem brak DOKUMENTU potwierdzającego prawo własności nie do końca oznacza, że brak jest właściciela... Stąd też uregulowanie zawarte w rozporządzeniu nie jest do końca pozbawione sensu...
Sumując... Sądzę, że prawodawca nie popełnił błędu w w/w Rozporządzeniu. Bo "niezgodność danych" ma miejsca wyłącznie wtedy, gdy mamy do wyboru dwie wersje granic (wg KW i ewidencji). I jedynie brak księgi (innych dokumentów stwierdzających stan prawny) jest podstawą zawiadamiania stron, a nie w/w "niezgodność"...
Pozdrawiam, Adam Wójcik.