O ile można - ja postaram się to wytłumaczyć...
Sprawa jest banalnie prosta... Żeby długo nie tłumaczyć, wystarczy zastanowić się jaka jest róznica w przepisach z roku 1998 i roku 2004? Otóż na podstawie "starego" rozporządzenia zawiadamianie - o czynnościach przyjęcia przebiegu granic - było obligatoryjne, a na podstawie "nowych" - jak widać nie jest. Pytanie brzmi zatem kiedy - teraz - się zawaiadamia? Albo też: kiedy się nie zawiadamia, co na jedno wychodzi?
Klucz sprawy tkwi w stwierdzeniu "w przypadku braku dokumentów (...)". A więc jeżeli brak jest owych dokumentów -> zawiadamiamy. Jeżeli te dokumenty są - wynika z tego że nie zawiadamiamy. No to teraz wystarczy odpowiedzieć sobie na pytanie, o jakie konkretnie dokumenty chodzi. Ja wiem co to są za dokumenty, i w związku z tym jeszcze się nie zdarzyło, że kogokolwiek - o przeprowadzaniu tych czynności - zawiadamialiśmy. Bo zawsze były... W związku z powyższym przyjęcie granic traktujemy - co do zasady - jako czynność typowo kameralną, a protokół spisywany jest zza biurka.
Oczywiście każdorazowo sprawa jest indywidualna... Jeżeli zatem geodeta zawiadamia, to oznacza że istnienia dokumentów, o których mowa w rozporządzeniu, nie stwiedził... I ja to rozumiem. Bo jak brak -> to na geodecie spoczywa obowiązek zawiadamiania.
Zawiadamianie samo w sobie, nawet bezzasadne, nie jest jakimś naruszeniem prawa, a jedynie swego rodzaju nadgorliwością, która może powodować komplikacje. Pomijam tutaj koszty, które wynoszą ok 6zł za jeden list. Gdybym np. ja otrzymał takie zawiadomienie, podczas gdy jest dokument który pozwala nie zawiadamiać, to "dla jaj" chociażby:
1. powiadomiłbym geodetę w przeddzień wyznaczonego terminu, że "źle się poczułem" i w związku z tym proszę o wyznaczenie nowego terminu, najlepiej w najdalszym możliwym czasie, bo zamiast uczestniczyć w czynnościach jestem zmuszony udać się do lekarza. Zresztą pewnie najlepiej będzie, jak ustanowię pełnomocnika, w związku z tym zasadnym jest przełożenie czynności o 30 dni.
2. W wyznaczonym dniu i miejscu zażądałbym zaprotokołowania, że ja absolutnie nie zgadzam się na proponowany przebieg przyjmowanych granic. Nie zgadzam się, ponieważ:
2a. Geodeta działa na zlecenie sąsiada, w związku z czym istnieją uzasadnione przypuszczenia, że nie jest bezstronny, co do zasady uzasadnia wyłaczenie geodety z postępowania;
2b. poprosiłbym o pouczenie mnie, jakie mi przysługują prawa w związku z zakwestionowaniem poprawności przeprowadzanych czynności, w szczególności czy mój sprzeciw uniemożliwia przyjęcie granic, a jeżeli nie to jaki jest tryb "odwoławczy"?
2c. czy - wobec braku możliwości odwołania się w trybie administracyjnym - mam prawo wnieść sprawę do sądu powszechnego?
2d. czy przyjęcie granic w swoich skutkach prawnych powoduje zmianę stanu dotychczasowego? Bo skoro nie, to po kiego ... geodeta zawraca mi "gitarę" i naraża na ponoszenie niepotrzebnych kosztów?
Pozdrawiam, Adam Wójcik.
Pozdrawiam, Adam Wójcik.