Masz całkowitą rację. Granica jest na gruncie, w terenie, ale co zrobić jeżeli weryfikatorzy widzą granicę w komputerze. Dla nich współrzędne wprowadzone nie wiadomo skąd, są święte. Nie do do ruszenia. A mapa jest tylko graficznym odzwierciedleniem stanu władania na gruncie. Dlaczego ewidentne pomyłki w obliczeniu współrzędnych nie były korygowane w ramach czynności materialno-technicznej albo jak w tym przypadku, jeżeli są znaki w terenie, są miary tylko nie pasują współrzędne w komputerze. Po kiego grzyba wzywać ludzi w teren i pokazywać im, że granica przebiega pomiędzy ścianami sąsiadujących budynków a nie jak wychodzi ze współrzędnych, przez środek okna sąsiada. Lub jak tutaj granica jest 25,80 od znaku, ale ze współrzędnych wychodzi np. 26,20 a sąsiedzi nie wiedzą co to są współrzędne, wiedzą że granica położona jest 25,80 od granicznika lub przebiega po ścianie budynku. Po co ich wzywać, chyba tylko po to, żeby pokazać jaki burdel jest w zasobach.
Siedzi sobie taki smutny facet za biurkiem i napisze dwa wyrazy "ustalić granicę" bo ile go to kosztuje. Nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji. Nasz stracony czas, urlopy wzywanych stron, kompromitację materiałów w zasobie.
Piszę w tym wątku, bo zaskoczyły mnie nowe dodatkowe wymogi weryfikatora. Od teraz mamy porównywać współrzędne z zasobu ze współrzędnymi w operacie przyjętym do zasobu (bez tego to robiłem), zrobić analizę i wykazać odchyłki. I co w przypadku gdy odchyłki przekroczą dopuszczalne wartości? Starosta zmieni współrzędne w drodze czynności materialno-technicznych, czy zmusi nas do ustalania tych punktów? Chyba niestety to drugie.