Jarku, nie wiem co dokładnie zbulwersowało Ulę więc za nią nie będę się wypowiadał. Natomiast jeśli chodzi o mnie to jeśli ktoś jest geodetą, na dodatek biegłym to powinien rozumieć pewne kwestie w sposób precyzyjny i właściwy a nie używać sformułowań w sposób niezgodny z ich znaczeniem. I dlatego:
- nie można rozgraniczyć granicy a zasięg działanie tytułów własności sąsiadujących nieruchomości. Rozgraniczenie, już tak zupełnie ogólnie, to ustalenie granicy dokąd mamy do czynienia z jedną cechą, właściwością, a gdzie zaczyna się inna. Np. granica przyzwoitości zaczyna oznacza sytuację gdy określone działanie wykracza poza pewne ogólnie przyjęte normy moralne.
Użycie sformułowania rozgraniczenie granicy przez geodetę moim zdaniem to robi ;-). Rozgraniczenie granicy to inaczej masło maślane.
- w wyniku rozgraniczenia nie zmieniają się żadne granice ani powierzchnie. O numerze działki już nawet nie wspomnę.Rozgraniczenie ma za zadanie ustalić stan faktyczny na gruncie, w kontekście zasięgu prawa własności, lub rozstrzygnąć określony spór a niczego nie zmieniać. Jeśli zmienia się opis granicy bo poprzedni którym dysponowaliśmy był wadliwy, mało dokładny albo coś podobnego, to nieruchomość będąca przedmiotem tytułu własności nie zmienia się. Zmienia się jej opis. A sformułowania użyte przez biegłego sugerują że nieruchomość to rysunek na mapie i dane analityczne to niego przypisane a nie część powierzchni ziemi będąca przedmiotem odrębnego tytułu własności. Na dodatek słowo oznaczenie użyte przez niego, dotyczące zapewne numeru działki, ma w prawie szersze znaczenie i obejmuje między innymi pole powierzchni. Pisząc że działka zmienia powierzchnię a nie zmienia oznaczenie, pisze w jednym zdaniu dwie przeciwstawne informację.
No sorry Jarek, jeśli my geodeci nie będziemy precyzyjni w tych sprawach to kto?
Pozdrawiam