Witam, dziś jest jeden z tych dni, kiedy opadam z sił, zasnęłabym i obudziła po wszystkim.
Tak się czuję, kiedy skompletowany operat, po pracach terenowych nie przechodzi etapu tzw. podpisania dokumentów dla zleceniodawcy (map podziału, wyciąg z wykazu, wykaz zmian gruntowych). Robota zatrzymała się u Pana Naczelnika.
Podział rolny, wydzielenie z 8 ha stawu+ terenem przylegającym o powierzchni 1 ha. Wydzielona działka nie ma dostępu do drogi publicznej, robimy służebność. Właściciel wyraża zgodę, notkę na jej temat podpisuje na mapie ze wstępnym projektem podziału. Działkę ma kupić sąsiad, służebność niemalże natychmiast będzie zdjęta.
Pan Naczelnik nie zgadza się na służebność, chce wydzieleni drogi wewnętrznej, bo jest taka możliwość (Art. 93 ust. 3). Zgadza się na podział bez drogi w ogóle , ze względu na polepszenie warunków zagospodarowania działki sąsiedniej (sąsiada, który wyraża chęć zakupu).
Czytam Art 93 ust. 2a, "(...)wydzielenie działki gruntu o powierzchni mniejszej niż 0,3000 ha, jest dopuszczalny, pod warunkiem że działka ta zostanie przeznaczona na powiększenie sąsiedniej nieruchomości..." Poza tym wszystko odbywa się w drodze decyzji, a wcześniej postanowienia. Ręce opadają, bezsilność to stan, który mnie ogarnął i trwa wciąż; gdzie szukać, kogo pytać, co robić. Jutro spotkanie w gminie, zleceniodawca jest wkurzony (mało powiedziane), my zrozpaczeni. Proszę o sugestie, poradę, kierunek. Moze ktoś miał podobną sytuację i wie jak z niej wybrnać. Może faktycznie gdzieś popełniliśmy błąd, nie mówię,ze nie, ale jak z tego wybrnać najprościej w krótkim czasie?
Pozdrawiam serdecznie
Małgosia