W mojej ocenie przywołany wyrok Sądu "wylewa dziecko z kąpielą"... Bo w swojej istocie Sąd orzekł, że sporządzenie wykazu zmian danych ewidencyjnych, przy okazji wykonywania prac z art.39 ustawy PGiK, miałoby być rzekomo niedopuszczalne. Taka interpretacja przepisów art.39 ustawy prowadziłaby do wniosku, że na tej samej zasadzie, nie jest dopuszczalne także sporządzanie jakichkolwiek innych dokumentów, za wyjątkiem "Protokołu" z wykonanych czynności, a więc jedynego dokumentu opisanego w tych przepisach ustawy.
Wyrok sądu pozbawiony jest także walorów kwalifikowanych do kategorii "sens i logika". Bo jakież to wartości i zasady zostaną naruszone, jeżeli w tej procedurze zostałby sporządzony wykaz zmian danych ewidencyjnych, na podstawie którego wprowadzone zostałyby zmiany do ewidencji? Wg mnie Sąd bezzasadnie przyjął, że skoro przepisy nie regulują danej kwestii, to jest to zabronione. Ta zasada obowiązuje organy administracji, a nie wykonawców prac geodezyjnych. To organowi administracji nie jest wolno wykonać czegoś, za czym nie "stoi" podstawa prawna. W omawianym przypadku dochodzi wręcz do kuriozum: ewidencja jest "sp...", ale poprawić może ją tylko organ prowadzący ewidencję. I poprawi, np. w terminie do 2020 roku, bo dopiero wówczas znajdą się środki na wyprostowanie tego "babola"...
Durnota tego wyroku polega też na tym, że zamiast wykorzystać te procedury do dokonania aktualizacji operatu ewidencyjnego (a w zasadzie w tym przypadku do naprawienia błędu, jaki ujawniony został w ewidencji), co jest możliwe w świetle obowiązującego prawa chociażby w trybie §86 ust.2 rozporządzenia ws. egib (modyfikacja danych ewidencyjnych mająca na celu doprowadzenie tych danych do zgodności z wymaganiami rozporządzenia i obowiązującymi standardami technicznymi może nastąpić na wniosek i koszt zainteresowanych), przedkłada niczym nie uzasadniony formalizm (bo wprost taki zakaz nie wynika z przepisów), nad duchem i sensem prowadzenia ewidencji. Sąd mówi tak: utrzymujmy fikcję, bo od fikcji jest starosta... To starosta może w ewidencji ujawniać fikcję, stąd też jest jedynym uprawnionym podmiotem, aby tę fikcję definiować i eliminować... Pogratulować podejścia do sprawy... Brawo...
A geodeta, który wykona wykaz zmian danych ewidencyjnych, gdzie wykaże i udowodni uzasadnioną konieczność zmian danych ewidencyjnych, zapewne zostanie uczyniony przestępcą... Bo to on sprawuje samodzielną funkcję w dziedzinie geodezji i kartografii... Wszem i wobec jest bowiem wiadomo, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu... Geodeta wykaże zmiany: źle. Te same zmiany wykaże organ ewidencyjny: dobrze. Pewnie chodzi o procedurę: geodeta załatwiłby tę sprawę pewnie za szybko... Co innego organ ewidencyjny: miesiąc na wszczęcie postępowania, potem rok zawieszenia postępowania z uwagi na niemożność ustalenia jego stron, potem miesiąc na wydanie decyzji, a następnie trzy lata na rozpatrywanie odwołań od wydanej decyzji i skarg wniesionych do sądów administracyjnych... Tutaj pewnie leży "pies pogrzebany"... Gdyby sprawa została załatwiona "od ręki", to pracę straciliby urzędnicy i sędziowie... A tak wszyscy (za wyjątkiem jednostki) są zadowoleni...
Pozdrawiam, Adam Wójcik.
PS. Na razie ten wyrok jest jeszcze nieprawomocny... Może jednak ktoś "puknie się w czoło" i zastanowi się głębiej nad problemem?
Sąd chyba nie odpowiedział sobie na jedno zasadnicze i kluczowe pytanie: "jaka jest przyczyna, że w tych procedurach geodeta sporządza wykaz zmian danych ewidencyjnych"?
Bo skoro w ewidencji byłoby "tak pięknie" to faktycznie nie byłoby potrzeby sporządzania tych wykazów... A okazuje się, że wykazy są sporządzane... Gdzie tutaj jest błąd? Czy orzeczenie Sądu nie nawiązuje do stanu idealnego, podczas gdy niestety otacza nas szara rzeczywistość?