W zakresie dopuszczalności podziału orzeka wójt w drodze postępowania administracyjnego zakończonego decyzją.
W tym wypadku starosta przekroczył swoje ustawowe kompetencje wchodząc w kompetencje wójta.
Nie dość, że przeprowadził czynności, które nie leżą w jego zakresie, to dodatkowo bezpodstawnie dokonał tzw. zawężającej wykładni prawa twierdząc, że w opisywanej sytuacji "budynek w budowie" nie spełnia wymagań określonych w art 95.7 ustawy, bo gdzie on znalazł przepis mówiący o tym, że "budynek musi być oddany do użytkowania"?
Powyższy przykład świadczy o głupocie urzędników na którą sobie mogą pozwolić, bo nikt ich z tej głupoty nie rozlicza i w związku z tym czują się całkowicie bezkarni.
Jakiś tam weryfikator (być może bez uprawnień) "wymyślił" sobie swoją "wykładnię prawa" i co mu zrobisz? NIC kompletnie NIC.
Jeśli wejdziesz w tryb administracyjny (odniesiesz się do negatywnego protokołu), to:
- już po miesiącu zostanie wydana decyzja o odmowie
- odwołanie - następny miesiąc
- WINGiK - do trzech miesięcy (sprawa szczególnie skomplikowana) i oczywiście utrzyma w mocy decyzję starosty i wynajdzie w operacie jeszcze coś nowego - np. brak strzałki północy na szkicu, albo coś równie ważnego. To, że WINGiK podtrzyma decyzję starosty w mocy - masz jak w banku, bo nikt z klanu urzędników nie dopuści do tego, aby "jakiś tam wykonawca", który z zasady powinien być debilnym niewolnikiem systemu, miał rację. NIEDOPUSZCZALNE.
- idziesz w związku z tym do WSA - tu masz od 5 do 12 miesięcy. Wynik - nie ma znaczenia, bo jeśli pozytywny - to WINGiK złoży skargę do NSA, a jeśli negatywny - to Ty złożysz skargę do NSA
- sprawa w NSA - do trzech lat.
Sumując:
- przez te kilka lat trzepania się z głupim urzędnikiem, człowiek, który chce zrobić podział to nie jeden, ale nawet kilka domów wybuduje i odda do użytkowania, oczywiście pod warunkiem, że mapę do projektowania zleci odpowiedniemu (czytaj związanemu z głupim urzędnikiem) geodecie, bo w przeciwnym wypadku patrz schemat powyżej...
Tak wygląda praworządność w geodezji.
A po nowelizacji ustawy będzie super, ekstra, raj po prostu, tyle, że nie dla geodetów i inwestorów, którzy na swoje nieszczęście zlecą wykonanie pracy geodezyjnej nieodpowiedniemu geodecie.