Są dwa postępowania, jedno "przed wójtem" a drugie "przed sądem". Wybaczcie te uproszczenia w nazwach postępowań ale chyba świetnie się orientujecie o co chodzi. W postępowaniu "przed wójtem" upoważniony do czynności... geodeta kieruje się:
Art. 31.
2. Przy ustalaniu przebiegu granic bierze się pod uwagę znaki i ślady graniczne, mapy i inne dokumenty oraz punkty osnowy geodezyjnej.
3. Jeżeli jest brak danych, o których mowa w ust. 2, lub są one niewystarczające albo sprzeczne, ustala się przebieg granicy na podstawie zgodnego oświadczenia stron lub jednej strony, gdy druga strona w toku postępowania oświadczenia nie składa i nie kwestionuje przebiegu granicy.
4. W razie sporu co do przebiegu linii granicznych, geodeta nakłania strony do zawarcia ugody. Ugoda zawarta przed geodetą posiada moc ugody sądowej.
W postępowaniu "przed sądem" geodeta biegły kieruje się:
Art. 153.
Jeżeli granice gruntów stały się sporne, a stanu prawnego nie można stwierdzić,
ustala się granice według ostatniego spokojnego stanu posiadania.
Gdyby również takiego stanu nie można było stwierdzić, a postępowanie rozgraniczeniowe nie doprowadziło do ugody między interesowanymi,
sąd ustali granice z uwzględnieniem wszelkich okoliczności;
może przy tym przyznać jednemu z właścicieli odpowiednią dopłatę pieniężną.
Jak widać rozgraniczanie w zależności od tego przed kim następuje, różni się kryteriami. A przecież to ciągle jest rozgraniczenie... Przed wójtem hierarchiczne kryteria:
- znaki i ślady graniczne, mapy i inne dokumenty oraz punkty osnowy geodezyjnej;
- zgodnego oświadczenia stron lub jednej strony;
są diametralnie różne od tych, które obowiązują sąd do którego trafiają tylko sprawy w stadium ewidentnego sporu:
- stan prawny;
- ostatni spokojny stan posiadania;
- wszelkie inne okoliczności.
Również środki dowodowe jakimi dysponuje wójt i sąd, też są różne. Np. dowód ze świadka, przed wójtem nie jest dopuszczalny.
Dlatego Jarku, nie do końca jestem przekonany do twojego kryterium "stanu prawnego" w postępowaniu przed wójtem, jak również do kwestii "wyższości" w postępowaniu "przed wójtem" Kodeksu Cywilnego nad Prawem geodezyjnym i kartograficznym.
To co napisała Ulka jest dla mnie jednoznaczne i podzielam jej wnioski. Co do stwierdzeń Adama, to jedynie w przypadku tezy o prawie kwestionowania przez "wójta" aktu ugody z przyczyn formalnych, to nie jestem przekonany. Nie udało mi się dotrzeć do żadnego wyroku sadów administracyjnych dotyczących kontroli formalnej aktu ugody granicznej. Jedyne to co może "wójt" zrobić to umorzyć postępowanie rozgraniczeniowe. Przy czym nie bardzo wiem jakby to wójt miał ingerować w zwarty akt ugody, podlegający jurysdykcji sądowej?
http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/3D2B1ACB8F NSA:
W konkluzji należy stwierdzić, iż rola geodety w postępowaniu rozgraniczeniowym jest znacznie większa, niż przysłowiowe "wbijanie palików". Zawarta przed nim ugoda cywilna może zostać zweryfikowana wyłącznie w postępowaniu przed sądem powszechnym, nie zaś w postępowaniu przed organami administracji publicznej.
Koniec cytatu.
Co jest sporem granicznym to chyba wiadomo, chociaż jak czytam różne publikacje to okazuje się, że nie dla wszystkich. Teza, że w przypadku istnienia 1 kryterium "przed wójtem" nie jest możliwe wystąpienie sporu (D. Felcenloben, M.Durzyńska) jest wg. mnie absurdalna, chociażby tylko dla tego, że w ustawie zaraz po ustępach dotyczących kryteriów czytamy: "W razie sporu co do przebiegu linii granicznych, geodeta nakłania strony do zawarcia ugody. Ugoda zawarta przed geodetą posiada moc ugody sądowej." I nic tu nie ma o jakiejkolwiek zależności. To tak jakby przyjmując cios na szczękę od Gołoty, próbować udawać, że nic się nie stało, gdy wiadomo jest, że w tej sytuacji każdy wymięka i nie ma mowy o czymkolwiek.
Powiedziałbym, że spór a następnie możliwość zwarcia ugody jest jakby trzecim kryterium możliwym w każdej sytuacji pod warunkiem wystąpienia sporu, byleby miały miejsce wzajemne ustępstwa. Ponadto, żaden przepis nie daje uprawnień geodecie do rozstrzygania kiedy spór może wystąpić, a kiedy nie. O sporze decydują strony, a nie geodeta. Geodeta w takim przypadku ma jedynie obowiązek nakłaniania do zawarcia ugody. To jest ustawowy obowiązek z którego żaden przepis go nie zwalnia.