W związku z tematem o którym piszesz, PTG 11 lutego br wystosowało pismo do GGK.
http://www.ptg-org.pl/page/Do%C5%9B%C4%87-patologii-przy-rozpatrywaniu-skarg-na-geodet%C3%B3w-oraz-kontroli-przedsi%C4%99biorc%C3%B3w.-Wyst%C4%85pienie-PTG-do-G%C5%82%C3%B3wnego-Geodety-Kraju/GGK wezwał nas do uzupełnienia pisma w zakresie określenia czy to jest skarga czy wniosek czy też może coś innego, a następnie poinformował, że sprawę rozpatrzy do 28 czerwca 2019 roku (już niedługo otrzymamy odpowiedź).
Czytałam wątek na "niebieskim forum" o kontroli przedsiębiorcy.
Oczywiście trudno jednoznacznie ocenić całą opisywaną przez forumowicza sytuację, ale jeśli faktycznie jest tak jak on to opisuje, to mogę skomentować to krótko - bezprawie WINGiKa po prostu aż boli.
Po pierwsze - losować to można numery totolotka, a nie przedsiębiorców do kontroli. Aby dany przedsiębiorca został wytypowany do kontroli, to jak wynika z ustawy pgik oraz ustawy - prawo przedsiębiorców, muszą być określone konkretne przesłanki.
Po drugie - zakres i przedmiot kontroli musi wynikać z konkretnych nałożonych na przedsiębiorcę ustawowych obowiązków. Owszem, ma obowiązek zgłaszania prac i przekazywania ich wyników, ale z żadnego przepisu nie wynika, że w tym zakresie ma prowadzić jakiekolwiek rejestry.
Jedna z generalnych zasad zawartych w konstytucji przedsiębiorcy - to zasada domniemania uczciwości przedsiębiorcy. Z zasady tej wynika, że przedsiębiorca nie ma obowiązku przeprowadzania dowodu w zakresie swojej niewinności, to organ ma mu udowodnić ewentualne naruszenia prawa powszechnie obowiązującego.
W tym wszystkim znamienne również jest to co nazywam "syndromem niewolnika". Przez dziesięciolecia pozycja geodety uprawnionego- wykonawcy prac-przedsiębiorcy, ulega ciągłej degradacji społecznej i coraz większą faktyczną władzę mają nad nami urzędnicy.
Finalnie od urzędnika zależy czy i kiedy sprzedamy naszą usługę i to niestety jest głównym źródłem patologii z którymi staramy się walczyć. A my - wykonawcy - niewolnicy systemu, tak się do tego niestety przyzwyczailiśmy, że większości z nas "w głowie się nie mieści", że np. takiego kontrolującego WINGiKa mamy pełne prawo nie wpuścić do firmy, i nie udzielać żadnych wyjaśnień i nic nam za to nie grozi.