Dzisiaj robiliśmy pomiar w Skomielnej Białej- wsi dla której aktualnie robiona jest modernizacja ewidencji gruntów. Dla miejscowosci tej obecnie obowiązuje ewidencja założona na bazie katastru austriackiego. Od informacji, których się nasłuchałam zjeżył mi się włos na głowie. To, co wyprawia firma , która wygrała przetarg, to tragedia. Wierzyć się nie chce, że można być tak niekompetentnym. Ustalanie przebiegu granic w trybie par.37-39 rozporządzenia w sprawie egib w wykonaniu tej firmy to wynoszenie z rysunku mapy( starego, pokrzywionego katastru, gdzie nic nie pasuje ) punktów za pomocą GPS , zaznaczanie tych punktów palikami lub farbką, a następnie teksty do ludzi tego typu: te wszystkie ogrodzenia ( stare ) macie źle.Na pytania, jak to możliwe przecież zawsze granica była tak jak ogrodzenie , geodeci twierdzą, że to "salita tak pokazuje granicę". W miejscu gdzie dzisiaj mierzyliśmy artyści ci stwierdzili, że ogrodzenie( ma gdzieś z 50 lat) jest odsunięte od granicy o 75 cm. W sąsiedztwie, granica " wyznaczona " przez geodetów przebiega przez budynek , który ma gdzieś z 80 lat, przez kuchnię, tak, że część kuchni według geodetów - artystów jest już sąsiada. Ludzie są przerażeni. Dochodzi do kłótni, niemalże bijatyk, ludzie po nocach nie śpią, kogoś mało pogotowie nie zabrało. Została skutecznie skłócona wieś, jeden drugiemu grozi, że zburzy ogrodzenie, bo geodeci powiedzieli, że to na jego gruncie, zagrodzi drogę. Płacą sobie jakieś pieniądze. Jeden wielki koszmar i strach. Jedna Pani mówi mi tak: w następnym tygodniu mają być u nas, mama już tydzień spać nie może, bo nie wie co wyjdzie. Nagadałam się trochę, trochę uspokoiłam, wyjaśniłam . I chyba wybiorę się na rozmowę do geodety powiatowego, żeby zareagował może zanim zaczną umierać na zawały.
Pozdrawiam, Ula