Jeżeli można, to w polemice do tez przedstawionych przez Roberta w publikacji, pragnę wyrazić swoje spostrzeżenia:
Z uwagi na ustawowy obowiązek zgłaszania organowi prowadzącemu ewidencję gruntów i budynkow zmian dotyczących danych objętych ewidencją, ustalenie adresów stron mogłoby ograniczyć się wyłącznie do zbadania zapisów katastru. Nieznajomość prawa nie może chronić przed skutkami jego niestosowania. Jeśli właściciel nie dopełnił obowiązku związanego z aktualizacją danych dotyczących miejsca zamieszkania, nie mogą przysługiwać mu roszczenia wynikące z braku poinformowania o czynnościach związanych z przebiegiem granic. Czynności geodety nie powinny być również wstrzymywane w przypadku nieuregulowanego stanu prawnego nieruchmności sąsiedniej.
I tak jest - jak sądzę - już obecnie.
Jest, ponieważ księgi wieczyste nie zawierają adresów zamieszkania ich właścicieli, wobec czego jedynym dokumentem określającym pod jaki adres należy wysyłać zawiadomienia/wezwania jest wypis z rejestru ewidencji gruntów. Należy podkreślić przy tym, że "Wypis z rejestru egib" jest dokumentem urzędowym, a więc dane w nim zawarte posiadają przymiot domniemania prawdziwości danych zawartych w tym dokumencie. Geodeta (wykonawca pracy) nie ma jakiegokolwiek powodu (czy też obowiązku) aby temu domniemaniu nie dawać wiary, a w związku z tym przeprowadzać czynności mające na celu weryfikację prawdziwości/poprawności tych danych. Sumując: geodeta (wykonawca) wysyłając zawiadomienia/wezwania pod adres wykazany w rejestrach egib dopełnia wymaganej od niego należytej staranności, gdyż działa w zaufaniu do treści dokumentu urzędowego. Jeżeli okaże się (a okazać się w wielu przypadkach może), że adres jest niewłaściwy -> to zarówno właściciel, jak i organ administracji niech dochadzą kto jest temu winien między sobą. Geodeta (wykonawca) jest ostatnim podmiotem, któremu w tym zakresie należy przypisywać winę za nieaktualność tych danych.
Wezwania do stawienia się na gruncie (tabl. p.5) powinny być doręczone stronom za zwrotnym potwierdzeniem odbioru w terminie do 14 dni roboczych przed okazaniem przebiegu granic. Na zwrotnym potwierdzeniu odbioru strona poiwinna mieć możliwość usprawiedliwienia osobistego niestawiennictwa oraz poinformowania o zamiarze ustanowienia pełnomocnika.
Ten postulat - w mojej ocenie - należy skonfrontować z dotychczasowym (mniej "restrykcyjnym", bo określającym krótszy termin) brzmieniem art.32 ust.1 ustawy pgik, który stanowi, że w przypadku rozgraniczenia nieruchomości (w fazie administracyjnej), wezwania mają byc doręczane stronom nie później niż 7 dni (niekoniecznie roboczych) przed wyznaczonym terminem. W mojej ocenie nie wydaje się zasadnym, aby termin ten ulegał tak znacznemu wydłużeniu.
Wg Autora wezwania winny dotyczyć sytuacji, o którj mowa w pkt 5 Tabeli:
5. Wezwanie stron do stawienia się na gruncie i zapoznania się z przebiegiem granic zewnętrznych obszaru objętego postępowaniem, wyznaczonym na podstawie istniejących dowodów.
Moim zdaniem, w przypadku gdy przebieg granic zewnętrznych da się określić na podstawie dowodów - nie ma raczej konieczności "fatygowania" ston w celu zapoznania się z przebiegiem granici. Sytuacja ta pozwala wykonawcy na przyjęcie granic "zza biurka" (kazdy wykonawca określi tę granicę identycznie skoro wynika ona klarownie z istniejących dowodów).
Odwrócenie obecnej sytuacji, tj. co do zasady odzwierciedlanie na mapie granic istniejących na gruncie, na zasadę że o przebiegu granic przesądzają zapisy w ewidencji ma zarówno zalety, jak i wady. Zaletą zapewne byłoby "nie wnikanie" w szczegóły i przyjmowanie do opracowań granic z ewidencji. Konstytutywny charakter ewidencji natomiast chyba przysporzyłby sporo problemów właścicielom nieruchomości, gdyż okazałoby się w wielu przypadkach, że granice opisane za pomocą współrzędnych niekoniecznie odzwierciedlają ich wyobrażenia o tych granicach. Objęcie działu I-go KW rękojmią wiarygodności skutkowałoby m.in. tym, że ujawniona w księdze powierzchnia stałaby się "świętą", podczas gdy wszyscy wiemy że to nie jest takie oczywiste i w wielu przypadkach istnieją uzasadnione powody, aby tę powierzchnię korygować. Obecnie, gdy oznaczenie nieruchomości nie jest objęte rękojmią wiarygodności, dość proste jest dokonywanie sprostowania danych w dziale pierwszym KW. Odwrócenie sytuacji przysporzyłoby chyba w tym zakresie sporo problemów.
Ponadto, w przypadku wprowadzenia propozycji wyrażonych przez Roberta, należałoby chyba wykreślić z ustawy pgik przepisy dotyczące administracyjnej fazy postępowania rozgraniczeniowego, jako już bezprzedmiotowego. Skoro to geodeta miałby kompetencje do ustalania granic katasrealnych, to rola wójta/burmistrza/prezydenta miasta w zakresie ustalania granic stałaby się całkowicie zbędna. Granice katastralne ustalone przez geodetę nie powinny być następczo zatwierdzane przez jakikolwiek organ administracji. W przypadku gdy nie byłoby możliwe określenie granic na podstawie dowodów, a zachodziłby spór graniczny uniemożliwiający określenie granicy na zgodne oświadczenie stron, optowałbym za pozostawieniem obecnego rozwiązania określonego w par.39 rozporządzenia ws egib, tj. wykazanie przez wykonawcę granicy opisanej w ewidencji, a jeżeli nie jest ona tam dostatecznie opisana -> wykazanie jako granicy stanu żytkowania na gruncie. Zresztą nie byłoby to właściwie istotne, gdyby przepisy jasno i klarownie stanowiły jaką wówczas granicę należałoby przyjąć do opracowania.
Pozdrawiam, Adam Wójcik.