Leszek napisał.......


To z tego, że Państwo ustawami może wywłaszczać obywateli z ich własności ale tylko za godziwym odszkodowaniem, i tylko wtedy gdy jest to konieczne dla dobra publicznego.
A za sprawą Art. 12 uPgik geodeta po wykonaniu prac przekazać musi powstałe materiały lub informacje o tych materiałach do państwowego zasobu nieodpłatnie. Mimo, że jest autorem materiałów przestaje być ich właścicielem i gdy do następnego opracowania czy projektu geodezyjno-kartograficznego potrzebuje wykorzystać te same materiały, mimo ich fizycznego posiadania, to musi je wykupić z państwowego zasobu.

Nowe rozporządzenie o standardach z 7 grudnia 2011 r. poszło jeszcze dalej, bowiem dodało jeszcze aktualizowanie państwowych baz danych do obowiązków geodety, oraz ponoszenie odpowiedzialność za wprowadzone zmiany.

W kontekście umowy ACTA o ściganiu przez nasze Państwo kradzieży WŁASNOŚCI intelektualnej, a przecież nasze prace geodezyjno-kartograficzne, to nic innego jak taka własność intelektualna, gdzie właśnie samo Państwo kradnie(*) własności intelektualne geodetów, jest co najmniej hipokryzją wielkiego formatu...


może wypadałoby pociągnąć ten temat dalej ..może jakaś komisja ..

Radek
ten  feudalizm panujący dzisiaj jest przynajmniej dla mnie nie do przyjęcia za jakiś czas  system zmieni się w czyste niewolnictwo i będzie  po ptokach...  ale na poważnie ..zgadzam się z Tobą Radku to jest fundamentalna sprawa  dla jakichkolwiek zmian na dobre  . Trzeba się nad tym pochylić i przekonać resztę.

OK, zajmijmy się tym problemem...

Poroponuję zacząć od podstaw, Czyli od Konstytucji RP...

<<Art. 21.
1. Rzeczpospolita Polska chroni własność i prawo dziedziczenia.
2. Wywłaszczenie jest dopuszczalne jedynie wówczas, gdy jest dokonywane na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem.
>>

oraz Kodeksu Cywilnego, który w Księdze drugiej "Własność i inne prawa rzeczowe" nawiązuje do omawianej przez nas problematyki. Tytuł I ustawy "Własność" składa się z następujących Działów:
Dział I "przepisy ogólne",
Dział II Treść i wykonanie własności",
Dział III "Nabycie i utrata własności",
Dział IV "Współwłasność",
DziałV "Ochrona własności"

Warto wstępnie zauważyć, że pojęcie "wywłaszczenie" bez wątpienia dotyczy własności nieruchomości (któremu poświęcony jest cały rozdział w uogn). W KC natomiast w żadnym miejscu nie pojawia się to określenie...

Zatem stawiam pytanie: czy to o czym mowa, na pewno winno być skatalogowane jako "wywłaszczenie"? Jeżeli tak, to w oparciu o jaką podstawę prawną tak twierdzimy? A może nie jest to właściwe zdefiniowanie omawianego problemu?

Pozdrawiam, Adam Wójcik.

Moim zdaniem precyzyjne zdefiniowanie podniesionej sprawy jest warunkiem koniecznym do dalszego podejmowania skutecznych środków zaradczych.

W mojej ocenie nazywanie omawianej kwestii terminem "wywłaszczenie" jest nietrafne. Chociażby z tego powodu, że nie mamy do czynienia z nieruchomością (którą można wywłaszczyć). Po drugie dlatego, że warunkiem koniecznym wywłaszczenia jest wydanie decyzji administracyjnej, co w omawianej kwestii nie następuje.

Sądzę, że koniecznym jest dokonanie prawnej (i trafnej) kwalifikacji procederu, z którym się zmierzamy... Jeżeli tego nie zrobimy, to wszelkie nasze działania będą nieskuteczne.

Osobiście sądzę, że w tym momencie winnismy rozstrzygnąć kwestię fundamentalną, bo w przeciwnym razie dalsza dyskusja może byc bezsensowna:

1. Czy faktycznie mamy do czynienia z "wywłaszczeniem", czy też o żadnym wywałaszczeniu mowy tu być nie może?

Proste pytanie...

a już późniejsze czerpanie przez państwo korzyści z obrotu  jest  niedopuszczalne.
Nie znam branży ,której taka sytuacja  miałaby miejsce.No chyba ,że wynika to ze specyfiki naszej branży.