Witaj Ula.
Mój komentarz do tego co napisałaś jest jeden. Zgadzam się całkowicie z tytułem Twojego wątku. I jestem pewny, ze dobrze wiesz co mam na myśli, bo wyjątkowo dobrze rozumiemy się w temacie zbędnych i niedorzecznych decyzji urzędników w sprawie ustalania granic. A niedorzeczność wskazuje przede wszystkim zachowanie urzędniczki, pouczającej o tekście wniosku. Właściciel ma wnioskować o wydanie decyzji w sprawie ustalenia przebiegu granicy, która nie jest jego własnością !!! Ja rozumiem, że właściciel powinien wnioskować o ujawnienie zmian na gruncie spowodowanych przez jego działanie. Jednak skoro jest wniosek o ujawnienie takich zmian i dotyczy to konkretnej nieruchomości, to po jaką cholerę jakaś decyzja? Przecież zmiany na czyimś gruncie nie dotyczą w żadnym stopniu nikogo innego. Ale całkowicie nie rozumiem, jak można żądać wniosku o coś, nie związanego z własnością. Czy granica może być czyjąś własnością? Czy jakikolwiek właściciel może wnioskować o cokolwiek nie związanego z jego działaniem? Skąd do cholery przekonanie u urzędników i z czego to wynika, że właściciel ma wnioskować o jakąś decyzję ? Przecież zapisy w prawie są jednoznaczne, że decyzje wynikają tylko z odpowiednich w nim zapisów. I to urzędnik decyduje, czy w jakiejś sprawie ma być wszczęte postępowanie administracyjne, czy też nie. No i wydana decyzja. Może ja jestem za tępy i tego nie rozumiem. Ale pewnie dlatego, że nie jeżdżę na różne szkolenia organizowane dla urzędników. Przepraszam, że nie mam na to ani kasy, ani czasu.
pozdrawiam
Jarek