Dzisiaj, na prośbę kogoś tam, byłam w Starostwie na wyłożeniu ( i dosłownie i w przenośni). Uważam, że geodezja się " wyłożyła", "wyłożył się" cały ten projekt finansowany przez GUGiK . To co zobaczyłam na monitorze komputera, czyli wynik ustalenia przebiegu granic na podstawie ortofomapy, to moim zdaniem zakrawa na jakąś farsę, czy skandal.
To co zrobiono i metoda jaką to zrobiono może być - moim zdaniem- jedynie wykorzystana w celach szkoleniowych, a mianowicie, jak nie powinno się wykonywać takich prac.
Na ortofotomapie widać wyraźnie miedze,niektóre dwumetrowe, ogrodzenia, a linie graniczne, niby ustalone w oparciu o tą ortofotomapę, przebiegają w całkiem innych miejscach, nic wspólnego z granicami nie mających.
Trochę te biedne, młode dziewczyny wpędziłam w " kozi róg" , bo zadałam kilka pytań , na które nie umiały mi odpowiedzieć.
Pierwsze i podstawowe pytanie, skąd te linie się wzięły? Ponoć dostali ze starostwa dane z geoportalu?
Pytam więc co modernizują mapę analogową, czy dane z geoportalu? Odpowiedź mapę analogową.
Zapytałam dalej, czy GGK wie, że na ortofotomapę nałożono jakieś "sklikane badziewie" i to coś pokazuje się ludziom, jako granice? Ponoć wie, bo takie są warunki uzgodnione. Jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć.
W każdym razie, granice, gdy sąsiad się nie zjawił, albo nie żyje, przyjęto z geoportalu. Wykonawcy mają "w nosie" ślady graniczne widoczne na ortofotomapie, mają w " głębokim poważaniu" oświadczenia zainteresowanych, a to co powstało to dramat. Na pewno nie osiągnięto dokładności - 60 cm. w terenach zabudowanych i 3 m. w terenach rolnych i moim zdaniem cała procedura została przeprowadzona niezgodnie z rozporządzeniem w sprawie ewidencji gruntów i budynków.
A co zrobiono z rzekami to kolejny nonsens. Koleżanka ma działkę, która graniczy z drogą, a za tą drogą jest rzeka o bardzo wyraźnej krawędzi brzegu. Jej działkę ( ma ją wpisaną w kw, po działce nie płynie i nigdy nie płynęła rzeka, podzielono na dwie działki, ponoć na podstawie art.15 prawa wodnego, tak ją poinformował GP. Wkurzyła się maksymalnie i robiła awanturę.
Pieniądze publiczne wyrzucone w błoto... procedura ustalania przebiegu granic przeprowadzona niezgodnie z przepisami, na dodatek przez ludzi bez doświadczenia, nie mających pojęcia o przepisach, których chyba nikt nie był uprzejmy przeszkolić...
A swoją drogą to jestem ciekawa, czy rzeczywiści GGK polecił, aby przy ustalaniu przebiegu granic w oparciu o ortofotomapę, na tle tej ortofotomapy pokazać LPiS i wciskać ludziom ciemnotę, że to są granice ich działek....
Powiem, że nie bardzo mi się chce w to wierzyć... Może nie tylko tych ludzi, których często skłócono, ale i GGK " zrobiono na szaro"
Bo wyobraźcie sobie, że byli sobie zgodni sąsiedzi, wiedzieli gdzie mają granice, żyli sobie szczęśliwie, aż do czasu, gdy poszli do strażnicy, gdzie geoportal im pokazano...