Witam!
Dziękuję Adamie za wyrok. Przeczytałam i wydrukowałam go sobie. Świetny.
" Składka dla egib" to właśnie kopia dokumentów z operatu technicznego ( kopia szkicu, protokołu, zaktualizowanej mapy). W jednym z ośrodków , na terenie których pracuję nazywają to " część B" operatu,a w tym ośrodku, którego dotyczy sprawa, o którą pytałam " składką do ewidencji gruntów".
Pytasz o Pana Naczelnika. Pokrótce Ci wyjaśnię. Jest to osoba, która sprawuje tą funkcję od sierpnia tego roku. Po miesiącu swojego urzędowania zorganizował spotkanie z wykonawcami, aby cyt" ujednolicić wykonywanie prac".Poszłam na to spotkanie z nadzieją, że będzie jakaś merytoryczna dyskusja i może rzeczywiście wspólnie coś ustalimy i poprawimy. Myliłam się jednak. Pan Naczelnik potraktował nas z pozycji władzy ( wiesz jemu naprawdę się wydaje , że ma nad nami władzę.) Zaopatrzył się w rzutnik, wskaźnik elektoniczny, posadził nas w rzędach przed tablicą i poinformował , czego bedzie wymagał.
Najważniejsze: okładka operatu musi być twarda ( w miękkiej operatu nie przyjmie).
Słuchając tego człowieka załamałam się ( kompletny brak znajomości podstawowych przepisów ).
Pan Naczelnik poinformował nas, że każda zmiana kształtu ( nie lubię określenia " konfiguracja") czy powierzchni działki będzie wprowadzana decyzją. Na moje pytanie dlaczego? poirytował się i odpowiedział, że przecież " decyzje te wchodzą do ksiąg wieczystych". Decyzji nie będzie wtedy, gdy powierzchnie wyrównamy do ewidencyjnej. Na moją uwagę , że przepisy nie przewidują czegoś takiego, aby prawidłowo obliczoną powierzchnię wyrównać do tej błędnej też zareagował nerwowo. Dla Pana Naczelnika powierzchnie i granice na mapie ewidencyjnej ( koszmarny kataster austriacki) to świętość i oni tej świętości strzegą.
Mówił, jak mamy tytułować mapy np. mapy z pomiaru aktualnych użytków mamy tytułować ... " mapa z projektem użytków". Tego "projektu użytków " nie wytrzymałam więc wtrąciłam uwagę, że my przecież niczego nie projektujemy tylko mierzymy to co jest na gruncie zgodnie z przepisami, które to regulują. Pan Naczelnik odpowiedział mi, że dopuki nie ma tego na mapie ewidencyjnej to jest to tylko projekt.
I w taki oto sposób podpadłam Panu Naczelnikowi, bo tylko ja miałam uwagi ,a wszyscy grzecznie notowali i dostosują się do zaleceń Pana Naczelnika. A zapomniałam, jeszcze jedna ważna sprawa, o której dyskutowaliście w innych wątkach. Sprawa przyjmowania granic z wyrysu. Według Pana Naczelnika takie wynoszenie granic z austriackiego katastru i przyjmowanie ich do podziału jest jak najbardzej prawidłowe.
Wszystkie operaty są kontrolowane i przyjmowane do zasobu osobiście przez Pana Naczelnika. Protokół kontroli to najczęściej zółta albo niebieska karteczka samoprzylepna przyklejona do operatu.
Po moim niesfornym zachowaniu, gdzie odważyłam się mieć inne zdanie niż Pan Naczelnik, na karteczkach było dużo bzdurnych uwag, więc pisemnie wystąpiłam z prośbą, aby protokół kontroli sporządzał w formie jaką przewiduje prawo, które o karteczkach samoprzylepnych nic nie mówi. Protokół otrzymałam z uzasadnieniem , jak opisałam.
Rozpisałam się, ale wrócę do mojego operatu. Jeżeli Cię to interesuje , mogę na przykładzie tego operatu opisać, jak u nas wygląda problem zwykłego podziału nieruchomości. Mamy zlecenie podziału nieruchomości składającej się z 4 działek , między którymi granic wewnętrznych brak, bo nigdy ich nie było. ( Jeżeli chcesz wejdź sobie na geoportal i znajdź działki w Zawoi powiat suski 14911,14892/3,14898/3,14912/4). Oczywiście żadnych wiarygodnych danych o położeniu punktów granicznych nie ma, więc ustaliliśmy je w oparciu o par.37 rozporządzenia w sprawie egib. Po pomiarach zmieniło się trochę położenie na mapie granic zewnętrznych no i połączyliśmy te działki tworząc jedną , której powierzchnia też jest trochę inna od sumy powierzchni tych czterech pierwotnych. Dane przekazaliśmy do PODGiK stąd te uwagi.
W piątek odebrałam zaklauzulowane mapy z aktualizacji , które Pan Naczelnik był łaskaw przyjąć bez " składki" zawierającej kopię całego operatu.
Ale to dopiero początek naszej pracy w asortymencie " podział nieruchomości". Teraz sprawą zajmie się ewidencja gruntów, która będzie prowadzić postępowanie administracyjne na podstawie naszego operatu.
I jeszce jedna ciekawostka. Pani, która wydawała materiały chciała mi dać tylko jedną mapę, a reszta jak stwierdziła będzie załacznikami do decyzji. Wyobraź sobie chcieli wziąć mapy preznaczone dla mojego zleceniodawcy i rozesłać je ( orginały) sąsiadom, jako załącznik do decyzji. Zaprotestowałam i mapy otrzymałam, przy czym Pani poinformowała mnie, że to już ostatni raz zmianę w ewidencji( łaskawie) wprowadzą na podstawie postępowania administracyjnego prowadzonego z urzędu, bo Pan Naczelnik zadecydował , że na przyszłość, do każdej aktualizacji będzie wymagał wniosku strony. Co ty na to?
Ręce opadają, a gdzie koniec podziału ?( Chyba ja jestem niemądra, że nie chcę przyjąc granic z wyrysu i wyrównać powierzchni do błednej ewidencji, wtedy byłoby szybko i bez problemu?)
Pozdrawiam
Ula