Witam
Dziś dostałem taki ładny protokół weryfikacji z uwagą o brak podpisu odręcznego na mapie do zasiedzenia.
Geneza tych mądrości wynika podobno z interpretacji przepisu par 36 pkt 10 przez GUGiK, czyli wiąże się z jakimś pismem Pani Kulki. Czy ktoś może ma takie pismo?
Z mojego punktu widzenia to dochodzi do zapętlenia sprawy w stylu gonienia własnego ogona, bo oryginał ma geodeta, a do operatu wkładamy kopię i podpisujemy podpisem kwalifikowanym (lub innym ale nie będę tego rozwijał). Dotychczas dawaliśmy mapy po weryfikacji z podpisem kwalifikowanym a podpis odręczny był później, bo gdzieś musi być. Dla organów i Sądów podpis kwalifikowany na mapie był wystarczający, ale jak się poczyta przepisy to wynikało że mapa do czasu wydrukowania jest dokumentem, a jak się zrobi z PDFu papier to podpis odręczny jest wymagany. Oczywiście wiele Sądów nie wymagało podpisów odręcznych jak był podpis kwalifikowany na mapie lub odwrotnie jak był podpis odręczny to kwalifikowany nie był wymagany. Druga kwestia to poświadczenie -
Obecnie poświadczenie wygląda tak - w wersji papierowej.
Nazwa organu prowadzącego państwowy zasób geodezyjny i kartograficzny
Identyfikator ewidencyjny materiału zasobu
Data przyjęcia materiału do zasobu
Imię, nazwisko i podpis osoby reprezentującej organ
W samej klauzuli nie ma nic o kopii czy oryginale, a ustawa (art. 12b pkt.5 i art. 40 ust 3g pkt 3)) mówi o poświadczeniu materiałów sporządzonych przez geodetę dla podmiotów na rzecz którego wykonawca wykonuje pracę. Z tego wynika, że oryginał to jedna z map przygotowanych dla podmiotu przez wykonawcę lub mapa którą geodeta zostawia sobie bo ma taki kaprys.
Teraz inna kwestia: większość map robimy w formie cyfrowej - PDF, załączamy do operatu, a z uwagi na konieczność klejenia jednego pliku do operatu, zmieniamy podpis po połączeniu, czyli tracimy wiarygodność własnego podpisu kwalifikowanego z uwagi na wymóg przepisu.
Więc nasz oryginał cyfrowy już w chwili przekazania do weryfikacji jest niewłaściwy z uwagi na bzdurny przepis porządkowy, który robi więcej szkody niż pożytku ( np, operaty po 4 GB w jednym pliku PDF).
Oczywiście za czasów Pana Waldka było wszystko proste, bo jako geo-informatyk dobrze rozumiał co jest kopią i nie roztrząsał co geodeta musi podpisać a co tylko może.
A teraz to już się pogubiłem.
Prośba do Szefowej Dorotki - proszę o jasną publikację jak mamy robić, bo widzę że czas płynie a Pani Kulka niestety z uwagi na brak własnych pomysłów skupia się na "ulepszaniu" już istniejących i to w formie pism do Starostów, czym tylko psuje zaistniałą niejasną sytuację.
Jest też inny sposób na właściwe zachowanie "świeżo upieczonej" Pani GGK. Może niech nic nie pisze do Starostów, bo jak mały Jasiu z kawału co napisze to spiep.......
Czasami najlepszym sposobem działania jest jego brak, a jak widzieliśmy w tym Pani Kulka jest świetna.
Pozdrawiam
Jacek Kozieł