Witam Pani Adrianno.
Dorota napisała Pani dokładnie tak jak być powinno w przepisach.
Ja postaram się napisać Pani tak jak się to robi, bo jestem praktykiem - mam nadzieję że dobrym praktykiem, a nie partaczem ,ale to już historia i WINGiK ocenią.
Droga Pani Adrianno, modernizacja EGiB to nic innego jak odtworzenie tego co w niej było z wykorzystaniem tego co w niej jest wiarygodnego przy zastosowaniu technik pomiarowych, o których geodeci kiedyś mogli tylko pomarzyć.
W praktyce, oczywiście tej dobrej, analizuje się zapisy KW, bada dokumenty własności w Starostwie ( w świętokrzyskiem obowiązkowo AWZ), szuka się danych w Archiwach Państwowych, bo może jakaś parcelacja była. Oczywiście analizuje się zasób; operaty na współrzędnych praktycznie się nie rusza, chyba że wiadomo powszechnie że osnowa nie siedziała a lokalni geodeci robili pomiar od niczego ( proszę nie mylić Nietzschem, bo to inne zagadnienia). Operaty z podziałów "na tasiemkę od miedz" traktuje się jak ładny obrazek, a miary w nich przyjmuje się głównie od płotów i widocznych starych granic. To wszystko trzeba pogodzić z operatami założenia ewidencji z lat 60tych i późniejszej aktualizacji. Ponieważ to zazwyczaj do siebie nie pasuje bo pomiary nie były dość dobre lub co ciekawsze zginął operat z pomiaru (lub jego część) wykonuje się daleko idącą estymację położenia granic. Bardzo pomocna w analizie jest aktualna ortofotomapa lub ortomozajka, więc ją się wykorzystuje byle nie bezkrytycznie. Oczywiście rozsądni geodeci wykonują szereg pomiarów przed estymacją. Mierzy się płoty pytając ludzi jak były stawiane i budynki, bo sytuację że budynek stoi w granicy trzeba dokładnie wyjaśnić. Estymacja jest zadaniem trudnym, więc polecam do jej wykonania butelkę dobrego wina - sposób wypraktykowany przez mojego kolegę, który przekonał mnie że to działa i to bez użycia kolejnej butelki wina.
Potem już tylko ustalenia granic. To zadanie logistyczne dla wykonawcy. My tworzymy zawsze plan działania z rozpisaniem, gdzie będzie załoga w w jakim dniu i godzinie oraz jak można ustalić tam granicę. Kiedyś robiliśmy plan na dwie załogi teraz stosujemy 5. Przepisu par. 39 ust. 1 praktycznie nie stosuje się, najczęściej stosujemy par. 39 ust. 3 z dopuszczeniem 39 ust2. Dlaczego zapyta zaraz Adaś W. Dlatego że na gruncie trzeba być wiarygodnym, przez co przygotowanie do ustaleń poprzedzać powinno zebranie wiejskie, wyznaczenie tego co wychodzi z analizy na gruncie w postaci palików i miłe rozmowy z ludźmi ( wywiad jakie są relacje pomiędzy nimi, kto jest pieniaczem, a gdzie działki są z obrotu i ludzie nie wiedzą gdzie są granice). Oczywiście muszą być dopięte zawiadomienia - trudne zadanie i nigdy nie wychodzi w 100% dobrze, dlatego zawsze są poprawki.
Na ustaleniach trzeba słuchać ludzi, bo wielu cwaniaczków chce sobie działki poszerzyć, wtedy trzeba być twardym jak po Viagrze, ale większość ludzi zgadza się na to się im pokaże. Niestety zdarzają się problemy i wykonywanie poprawek. Wtedy takie kwestie uzgadnia się ze Starostwem, a później robi się poprawki. Tu trzeba liczyć się z utratą wiarygodności, więc na takie zagadnienia puszcza się w teren najlepszą gadułę, która ma przekonać ludzi że było dobrze ale będzie lepiej, bo tak trzeba. Zgadnijcie kogo wtedy puszcza współpracująca ze mną firma.
Wyłożenie projektu to jest obraz początku wszechświata, czyli chaos. Wszystko jest jeszcze nie dopięte, zdarzają się wpadki i nieporozumienia. Proszę wtedy na geodetów nie krzyczeć, bo to nie sprzyja dobrym relacjom. Zasada jest prosta - im lepiej pójdą ustalenia na gruncie tym mniej ludzi przyjdzie na wyłożenie. Oczywiście pieniacze przyjdą. Na wyłożeniu sadzą się osoby różne. Rzadko to są szefowie grup lub wykonawcy, bo oni dla firmy są zbyt cenni żeby siedzieli bezczynnie przez 120 godzin działania urzędu. Jeśli jest problem to umawia się osobę na telefon żeby go wyjaśnić. Poprawki się zdarzają. Zdarzało mi się prowokować do wpisywania uwag do projektu na wyłożeniu, bo wtedy jest tylko wyjaśnienie na piśmie o rozpatrzeniu uwag, a nie decyzja.
Dorota pisała o jednoinstancyjności w procedurze. Ja na to patrzę inaczej. Pierwszą instancją jest geodeta na wyłożeniu ( czyli ten co ten czyn uczynił), drugą po ogłoszeniu w dzienniku UW organem odwoławczym jest urząd w porozumieniu z wykonawcą.
Oczywiście przedstawiony przeze mnie schemat działania to schemat dobrego wykonawcy. Proszę nie mylić z pracami wykonywanymi z projektów GUGiK z lat 2016-2018 firmowanymi przez Panią redaktor z Przeglądu Geodezyjnego lub innymi wykonawcami co robią ustalenia w remizie na orto. Tu zalecam daleko idącą ostrożność, a najlepiej zlecenie niezależnej analizy dobremu geodecie na tyle szybko, żeby zdążyć przed ustaleniami lub przynajmniej przed wyłożeniem.
Pani Adrianno, proszę swoją sytuację wpisać w schemat opisany powyżej. Jeśli coś było inaczej to zalecam rozmowę z wykonawcą lub w Starostwie. Oni Panią wysłuchają, bo każdy rozsądny GP wie że po modernizacji to On sam będzie się męczył z osobami niezadowolonymi.
Pozdrawiam
Jacek Kozieł
PS. To co napisałem nie wynika wszystko z przepisu, ale z dobrej szkoły, którą dał Nam Pan Stanisław Zaremba w 2017r, za co będę mu wdzięczny do końca swych dni.