W tej sprawie, to powinien płonąć ze wstydu i starosta i WINGiK, bo to oni są odpowiedzialni za konserwowanie ewidentnych nieprawidłowości, pilnowanie i ciągłe pogłębianie tego małopolskiego bałaganu. Tak rażące błędy, które wykazałam, powinny dać do myślenia WINGiK-owi , ale ten zamiast dążyć do załatwienia spraw, co do których ponosi też odpowiedzialność, szuka na siłę błędów u geodety i nie pozwala na prostowanie błędów starosty, i zamiast się cieszyć, że to właściciel chce ponieść koszty wynikające z niekompetencji urzędniczej...a nie składa- całkiem uzasadnionej – skargi z żądaniem sprostowania tych błędów, niezawinionych przez niego, na koszt urzędu, na siłę szuka argumentów, aby „ dokopać” geodecie.
WINGiK nie sprawuje swoich funkcji nadzorczych wobec starosty, a zamiast nadzorować tegoż starostę w zakresie przestrzegania prawa, całą energię skupia na tym, jak „ dać w kość” geodecie, który ten bajzel obnaża...
Natomiast” luzik „mają „ geoportalowcy”, bo chyba takie samo( geoportalowe) jest myślenie organu nadzorczego....Jeżeli organ nadzorczy nie odróżnia granicy od informacji o tej granicy, powierzchni działki od informacji dotyczącej tej powierzchni, jeżeli uważa że przez pomiar wyraźnej granicy geodeta tą granicę zmienia- to ja przepraszam...niczego już nie rozumiem...
Starosta:
-bezkarnie prowadzi ewidencję gruntów, gdzie działka nie jest działką w rozumieniu przepisów prawa, gdzie jednostka rejestrowa nie jest jednostką rejestrową w rozumieniu tychże przepisów ,
- bezkarnie przyjmuje do zasobu makabrycznym babole wykonywane przez „ krewnym i znajomym królika”
- bezkarnie uchyla się od prostowania oczywistych błędów
- bezkarnie, całymi latami, prowadzi jakieś absurdalne postępowania w sprawie zmiany granic...
A WINGiK co robi? Nawet palcem nie pogrozi, tylko prawie za każdym razem stwierdza mniej więcej tak
„ „KOCHANY STAROSTO NIC SIĘ NIE STAŁO, MÓJ TY NAJDROŻSZY MISIU-PYSIU, JA CIĘ OCHRONIĘ PRZED TYMI DRANIAMI GEODETAMI, ŁAM SOBIE PRAWO DALEJ JAK TYLKO CHCESZ, A JA JUŻ TYM GEODETOM POKAŻĘ GDZIE ICH MIEJSCE W SZEREGU „..
Tak, niestety, wygląda geodezja... gdzie tutaj miejsce na jakieś zaufanie publiczne ?...Wygląda na to, że najbardziej się opłaca zlecić pod stołem w urzędzie i dać „ kasę” urzędnikowi, to ten urzędnik sprawę bez problemów, bez przejmowania się jakimiś przepisami, migiem załatwi..., a że na przyszłość narobi problemów, to w tym momencie nie jest ważne...
Ale nas( geodetów) zrobiono tymi przepisami na szaro...A na pewno w Małopolsce, bo być może inni WINGiK -owie są bardziej rozsądni, obiektywni i mają większą wiedzę ....