Witam wszystkich,
Mam problem, z którym byłem już w gminie i starostwie. Ale wszędzie mówią co innego, poza jednym - że temat jest ciężki.
Problem dotyczy wschodniej granicy mojej działki (kształt prostokątny), która od południa graniczy z drogą na całej długości.
Zanim zakupiłem działkę, poprzednia właścicielka wynajęła geodetę by ustalił granice działki i określił jej powierzchnię.
Niestety granice nie były ewidentne, bo działka od 20 lat nie była uprawiana i rosły na niej drzewa. Sąsiad po wschodniej stronie, użytkował swój grunt, ale nawet śladu po miedzy pomiędzy działkami nie było.
Geodeta zaproponował więc granicę zgodnie z krawędzią użytkowanego przez sąsiada gruntu, na co poprzednia właścicielka przystała.
Po zachodniej stronie mojej działki granica nie została ustalona z sąsiadem, który jest trudnodostępny i również nie użytkuje swojej działki.
Problem ujawnił się dwa lata później, gdy zakończyło się postępowanie rozgraniczające przyległej od południa drogi, w wyniku którego ustalono położenie wszystkich trójstyków wzdłuż drogi - w tym również południowych narożników mojej działki.
Droga miała być remontowana, więc geodeci powbijali paliki wzdłuż drogi. Okazało się, że według ustalonych trójstyków (wbite paliki), wszystkie użytkowane granice wzdłuż drogi zgadzają się. Wszystkie poza granicami mojej działki.
Moja działka była "przesunięta" na zachód o 1m, co przy niewielkiej jej szerokości, ale dużej długości robi dużą różnicę.
Przesunięcie prawdopodobnie wynikało z tego, że przez te 20 lat, sąsiad świadomie bądź nie, orząc swoją działkę, zachodził na "moją" i nikt go na tym nie przyłapał.
Poprzednia właścicielka nie była tego świadoma w momencie ustalania granic, i przyznaje dzisiaj, że postąpiła niewłaściwie godząc się na granicę w proponowanym miejscu.
Winnym całej sytuacji jest zapewne geodeta, ponieważ ustalając granice, nie wziął pod uwagę, że już od 3 lat trwało wtedy postępowanie rozgraniczające dla przyległej drogi.
Niestety jego operat został zatwierdzony i w gminie i następnie w powiecie, gdzie jak podejrzewam, takich rzeczy nikt raczej nie sprawdza.
Główny geodeta w urzędzie gminy przyznaje dzisiaj że jest mu przykro, że coś takiego przez gminę przeszło.
Starostwo z kolei nieoficjalnie mówi, że sporna granica nie ma nic wspólnego z rozgraniczeniem drogi - z czym geodeta gminny się nie zgadza.
Sąsiad działki po wschodniej stronie oczywiście upiera się przy obecnej granicy.
Pytanie:
Wszczynając postępowanie rozgraniczające dla tej jednej granicy, jakie mam w takim przypadku szansę na jej wygranie? Zakładam oczywiście, że sprawa będzie miała finał w sądzie, oraz że w razie potrzeby, poprzednia właścicielka zezna, że zgodziła się na taką granicę, pomimo iż nie była świadoma jej właściwego położenia.
I czy mam inne możliwości rozwiązania tego problemu?
Z góry dziękuję za pomoc.