Nie licz na to, że tu na forum ktoś rozwiąże Twój problem. Nie dlatego, że nikt nie chce, ale dlatego, że tego się nie da na odległość, bez pomiarów w terenie, bez wglądu w dokumenty geodezyjne i dotyczące własności. Z Twojej relacji wynika że nie znasz się na geodezji i prawdopodobnie wielu spraw nie rozumiesz. Świadczy o tym między innymi stwierdzenie o "znikaniu" metrów kwadratowych, czy o mierzeniu przez kolejnych geodetów "po swojemu", że o pomiarze od wschodu czy zachodu nie wspomnę. Oczywiście masz prawo do wyjaśnienia w taki sposób żeby mógł to zrozumieć laik ale może to wyjaśnić jedynie osoba która zna dobrze temat i potrafi go przełożyć na prosty język. Trzeba było do tego celu wykorzystać biegłego bo taka dokładnie jest jego rola w postępowaniu sądowym. Za to właśnie płaciłaś lub będziesz płacić na wynagrodzenie dla niego.
Moja rada jest taka, skup się raczej na szukaniu fachowców obok siebie, takich którzy będą w stanie faktycznie przeanalizować temat. Potrzebny Ci albo geodeta który wyjaśni Ci temat, albo (i) prawnik który poradzi konkretnie jakie zająć stanowisko w sprawie.
A co do konkretów, 1400 m kw. gruntu nie znika. Jeśli to był konkretny kawałek gruntu to jest w tym samym miejscu gdzie był. Natomiast jeśli to jest tylko liczba, którą ktoś kiedyś obliczył na podstawie, być może błędnego pomiaru, czy może jedynie błędnych założeń co do przebiegu granicy, to taka liczba zawsze może być skorygowana do wielkości odpowiadającej rzeczywistej powierzchni konkretnego kawałka ziemi.
I żaden sąd nie przyzna gruntu jednego właściciela drugiemu tylko dlatego że u jednego z nich wystąpiła opisana sytuacja i "brakuje" mu rzeczywistej powierzchni nieruchomości by osiągnąć wielkość opisaną w dokumentach (oczywiście nie wiem czy tak jest akurat w Twoim przypadku, żeby była jasność).
Pozdrawiam i życzę powodzenia