Zgodnie z tym, co czytam w orzecznictwie SN, o tym, czy dany znak graniczny podlega ochronie decyduje nie procedura geodezyjna, ale fakt umieszczenia znaku granicznego w punkcie określającym przebieg granicy.
W doktrynie pojęciu znaku granicznego, o którym mowa w art. 277 KK, nadano jeszcze szersze znaczenie zaliczając do nich nie tylko znaki zdefiniowane w § 2 pkt 4 cyt. rozporządzenia, ale także tzw. „stałe znaki” (będące też znakami granicznymi), o których mowa w art. 152 Kodeksu cywilnego, w tym wszelkiego rodzaju słupy graniczne, głazy, kopce i miedze oznaczające granice między gruntami oraz wszelkiego rodzaju trwałe elementy zagospodarowania terenu usytuowane w punktach granicznych przez osoby do tego uprawnione
Trafnie zaznacza się w literaturze, że moc prawna znaku granicznego wynika nie z jego treści, a z umieszczenia go w terenie.
I taka ciekawostka, także z wyroku SN: znalazłem stwierdzenie, że tak długo jak geodeta w procedurze przyjęcia granic nieruchomości nie zmienia przebiegu granic nieruchomości, tak długo w tej procedurze może umieścić legalnie znak geodezyjny w punkcie granicznym.
Jak się zastanowić, to wydaje się to oczywiste, bo jeżeli np przyjmujemy granicę po istniejącym na gruncie ogrodzeniu, albo po ścianie budynku, którego próżno szukać w dokumentacji katastralnej, to ciężko uznać, żeby geodeta nie mógł uznać tych trwałych obiektów zagospodarowania ternu za znaki graniczne. W doktrynie zaś nie ma znaczenia, czy znakiem granicznym jest kamień, płot, czy narożnik budynku. W kontekście kodeksu cywilnego tak długo jak te trwałe elementy zagospodarowania określają przebieg granicy, tak długo są znakami granicznymi i podlegają ochronie w myśl art. 277 kk.
Jakby w tym temacie zapytać przypadkowego geodetę o zdanie, to zapewne usłyszelibyśmy coś na temat art. 39 PGiK i konieczności spisania oddzielnego protokołu do operatu. Zresztą to jest nagminne, że jeżeli w terenie nie odnaleziono znaków granicznych, do do operatu oprócz protokołu przyjęcia granic ląduje także protokół wznowienia znaków granicznych.
Tymczasem doktryna jest innego zdania. Często czytając wyroki mam wrażenie, że mamy prawo czytane przez geodetów, takie jak się geodetom i urzędnikom geodezyjnym wydaje że jest, oraz to samo prawo czytane przez prawników w sądach - zupełnie odmienne od prawa stosowanego przez geodetów.