Odświeżam, temat, bo w piątek brałem udział w owych czynnościach, albo podobnych, albo nie wiem w jakich, bo geodeta, ani się nie przedstawił, ani nie miał identyfikatora, anie nie wyjaśnił poco i kogo zawiadomił o czym i jakich czynności będzie dokonywał i na jakiej podstawie. (bidulek pewnie był zmęczony bo z Myślenic dojechał na zachodnie rubieże Państwa Polskiego). Ale do rzeczy:
ZAWIADOMIENIE
w celu wznowienia znaków granicznych
Działając na podstawie Art.31 ustawy z dnia 17 maja 1989r. - Prawo geodezyjne i kartograficzne (Dz. U.z2010 r. Nr 193 poz. 1287 z późn. zm.) i na podstawie zlecenia właściciela nieruchomości położonej w XXXXXX, że w dniu 29.01.2016r. o godz. 15.30 w XXXXXX nastąpi wznowienie znaków granicznych granicy nieruchomości oznaczonej w ewidencji gruntów i budynków jako działki nr 406 z działkami: 407/4.
W związku z powyższym jako zainteresowanych, zapraszamy do wzięcia udziału w opisanych czynnościach.
I dalej pouczenia
a poniżej podpis. (pieczątka firmowa podpis nie wiadomo kogo)
na moje pytanie co będą robić i na podstawie czego? Dowiedziałem się, że odcinek oznaczony na okazanym mi szkicu w kolorze żółtym będzie wznawiany na podstawie bliżej nieokreślonych dokumentów pochodzących z zasobu, a odcinek granicy oznaczony kolorem niebieskim przyjmowany (!) na podstawie danych ewidencyjnych.
Mnie i mojego mocodawcę ( bo występowałem jako pełnomocnik) w zasadzie interesowały dwa punkty. Oba były w 2001 stabilizowane słupkiem betonowym z krzyżem oraz podcentrem płytką betonową z krzyżem. Jeden z dwóch interesujących nas punktów, przybyły geodeta z "giepsem" wyznaczył i oznakował palikiem, a na moje pytanie dlaczego nie podejmuje próby odnalezienia wcześniejszej stabilizacji odpowiedział, że wykracza to poza umowę pomiędzy nim a ZDW, a poza tym stabilizacja nie ma sensu bo i tak będą poszerzać pas drogowy. W drugim punkcie w krzakach pod konarami rozłożystego dębu gdzie wyraźnie widoczny był betonowy słupek graniczny z krzyżem uznał, że jest ten punkt nie prawidłowo zakopany i w odległości ok 20cm wbił palika uznając, że wyznaczony przez niego punkt jest prawidłowy. Odnaleziony jest nieprawidłowy i błędnie oznaczony. Ja wiem bo sprawdziłem, że w tym miejscu nie da się wykonać obserwacji GNNS, RTK/RTN jak zwał tak zwał, bo konary dębu i krzaki zasłaniają 100% horyzontu. Geodeta jakimś cudem dokonał wytyczenia, wyznaczenia, pomiaru kontrolnego i uznał, że ktoś inny (przed nim) zakopał źle, bo jego urządzenie wskazuje pozycje do 1 mm. W czym utwierdził go również ktoś występujący w imieniu sąsiada i czynnie biorący udział w jakiś czynnościach pomimo że nie jest ani właścicielem, ani nie posiadał pełnomocnictwa, o czym geodeta zawiadamiał w zawiadomieniu, a czego przed rozpoczęciem czynności nie raczył sprawdzić.
Dlaczego o tym napisałem, bo
klara81 poprosiła o radę i niczego się nie dowiedział. Gdzie indziej
klara81 może się dowiedzieć co może zrobić w sytuacji, gdy rysunek mapy przedstawia co innego niż geodeta wskazuje na gruncie niż na forum branżowym? Jak może się bronić zapytała? I czego się dowiedziała?
Wioletta H-S uznała, że ma za mało danych, ale zapewniła o sumienności geodety.
geodetka uznała, że geodecie nie wolno wykonać jakiś czynności jeżeli nie zachodzą dwie przesłanki łącznie.
Pikacz uznał, że skoro geodeta zawiadomił o jakiś czynnościach to wie co robi.
Wiloetta H-S uznała że jest inaczej i geodeta jedna nie wie co robi.
Krasypl potwierdził opinię Wioletty.
geodetka uznała, że należy domagać się informacji o wszystkich dokumentach na podstawie których wznowił znaki graniczne a w szczególności - protokół graniczny.
Joftek podważył zdanie geodetki pytając czy owy protokół musi istnieć i dlaczego jest taki ważny (kluczowy)?
I dalej wywiązała się dyskusja bez związku z pytaniem
Klary81.
90% geodetów prowadzących własną działalność, lub pracujących na śmieciówkach w firmach geodezyjnych nie ma czasu, ani chęci, ani zapału, ani motywacji do samokształcenia. Jedynym celem są uprawnienia a potem samozatrudnienie. To szczyt ambicji polskiego geodety. Nie będę tu się rozpisywał o własnych doświadczeniach, bo moje ambicje pogrzebałem 10 lat temu. Teraz chciałbym jedynie szacunku i godnego wynagrodzenia za pracę, której nie mogę wykonywać bo zawsze znajdzie się ktoś kto zrobi wszystko taniej i niezgodnie z obowiązującym prawem, bo jakaś Pani Małgosia z ODKIK na to się zgodziła i przymknie oko na bubla bo jest zajęta nękaniem innego geodety.
Moim zdaniem należy jak najszybciej rozprawić się z mitem, że granica prywatnych działek ewidencyjnych czy prywatnych nieruchomości gruntowych jest państwowa i państwo za tę granicę odpowiada i za darmo wznawia i dba by były widoczne.
To WŁAŚCICIEL, ma tę granicę bronić, strzec jak niepodległości. Bo to jest jego obowiązek. To do jego obowiązku należy rano po przebudzeniu biec i każdego dnia rano sprawdzać, czy znaki są widoczne, czy ktoś ich celowo lub przez przypadek nie usunął, zniszczył, lub uszkodził.
Jeżeli właściciel sam o to nie zadba to kto ma za niego to zrobić?
Granica nieruchomości jest na gruncie, a granica działki ewidencyjna w operacie. Dobrze by obie były w tym samym miejscu.
Co ma robić właściciel, gdy ktoś inny twierdzi, że jest inaczej?
Pogubiłem się i teraz sam już nie wiem. Najprościej powiedzieć - od tego są sądy. I faktycznie. Tylko dlaczego, ktoś musi ponosić takie koszty, skoro do wizyty tak zwanego geodety wszystko było w porządku? Może warto by to uświadomić właścicielom, że nieruchomością władają na gruncie, ale podatki płacą od działek ewidencyjnych.
Kto wie gdzie jest granica, o którą pyta Klara81. Na pewno, nikt z nas. Smutne jest jednak to, że nic od nas się nie dowiedziała.