Po pierwsze primo: nie prowadziłeś postępowania administracyjnego, a czynności opisane w §14 pkt 2 rozporządzenia w sprawie podziałów nieruchomości, które de facto są wykonaniem ostatecznego orzeczenia administracyjnego - decyzji o podziale nieruchomości.
Po drugie: w tych czynnościach, zgodnie z literalnym brzmieniem przepisu, biorą osoby "obecne przy czynnościach", a nie strony. Mają one jedynie status podobny jak świadek tych czynności i co najwyżej ich podpis zaświadcza, że widzieli, co zrobił geodeta.
Ustawodawca świadomie posłużył się określeniem "osób obecnych przy czynnościach", bowiem termin "strona" zarezerwowany jest postępowaniu administracyjnemu.
Co więcej, ustawodawca nie wprowadził wymogu zawiadamiania kogokolwiek o tych czynnościach. I zrobił to świadomie, bowiem w rozporządzeniu o podziałach w innych miejscach wprowadza zawiadomienia (vide §6 tego rozporządzenia)
Nie były to też czynności wyznaczania znaków granicznych. O tym, że czynność wyznaczenia znaków granicznych jest odrębną czynnością od stabilizacji znaków granicznych po podziale świadczy to, że mają zdefiniowane różne treści protokołów - wyznaczenie w standardach, a stabilizacja po podziale w rozporządzeniu o podziałach. Tam prawo geodezyjne, tu ustawa o gospodarce nieruchomościami. Inne są cele, inne podstawy prawne. I przede wszystkim inne środki zaskarżenia - w przypadku wyznaczenia jest skarga do sądu cywilnego, w przypadku stabilizacji po podziale jest to wykonanie ostatecznej decyzji, a często także prawomocnej, więc środków zaskarżenia w ogóle może nie być.
Z tego powodu średnio widzę podstawę do stosowania analogii do procedury wypracowanej na gruncie przepisów o wznowieniu/wyznaczeniu znaków granicznych. Tymczasem z opisu stanu faktycznego wynika, że inspektor takiej analogii się doszukał.