Mapa podwstaje pod gruntowną przebudowę drogi - ZRID.
Dla projektanta kwestie użytków gruntowych są zupełnie nieistotne.
Starosta prowadzi w specyficzny sposób swoje bazy. Ma zesnanowane i skalibrowane mapy ewidencyjne, nieaktualizowane, częściowo nieczytelne, ale będące pochodną operatu podstawowego. Poza tym ma mapę ewidencyjną cyfrową, będącą de facto wprowadzonym do ewmapy LPISem. Ta baza pierwotnej wersji była niezgodna z prawdą (dostawca danych LPIS na przykład rysował jako Ls wszystko, co widział jako teren zalesiony). Ale ta baza jest aktualizowana nowymi operatami, do niej wprowadzane są zmiany. Ponadto starosta ma bazę ewopis, gdzie są dane o powierzchniach poszczególnych działek i użytków. Ponadto dane do baz danych wprowadzane są dopiero od kilku lat, wcześniej dane dotyczące zmienionych użytków znalazły się tylko w bazie ewopis, ale nie była wprowadzana na żadną mapę. Zatem jeżeli pojawiła się jakaś powierzchnia w ewopisie, to informacji o tym, jak ona jest rozliczona w terenie znajdę wyłącznie w operacie źródłowym. Uwaga sprowadza się do tego, że w mapie do celów projektowych mam doprowadzić do zgodności tego, co mam na mapie z wszystkimi dostępnymi źródłami. Źródłami totalnie niespójnymi ze sobą.
Prolbemy identyczne z powyższymi dotycząc granic działek. Do bazy danych (numerycznej mapy ewidencyjnej) wprowadzone są losowo jakieś operaty. Tak naprawdę nie wiadomo, skąd wzięły się poszczególne współrzędne. Ponadto z analiziy operatów źródłowch wynika, że te operaty praktycznie wcale ze sobą nie korelują. Późniejsze operaty w zupełnie losowy sposób albo odnosiły się do operatów wcześniejszych, albo nie. Bez żadnej reguły. Ośrodek ma świadomość, że dane są w takim stanie, dlatego twierdzą zgodnym chórem, że u nich mapy numerycznej po prostu nie ma, tylko coś, co nazywają "bazą LPIS".
Jeżeli chodzi o prowadzenie mapy w formie dotychczasowej na podstawie art 53b ust 2 pgik. Tak starosta tamtejszy tę mapę prowadzi. Zatem zerknijmy do tych przepisów dotychczasowych. Mapę zasadniczą prowadziło się wg instrukcji K-1. Ta instrukcja stanowiła w §15, że treść mapy dzieli się na obligatoryjną i fakultatywną. Obligatoryjny, za SJP pod redakcją W. Doroszewskiego, to obowiązujący, konieczny, powinny, należny. Zatem treścią obligatoryjną mapy zasadniczej były m.in:
4. granice działek,
5. opisy i kontury uŜytków gruntowych, w tym ekologicznych,
6. opisy i kontury klas gleboznawczych,
8. stabilizowane (trwałe) punkty graniczne,
9. numery ewidencyjne działek,
10. numery porządkowe budynków,
11. numery ewidencyjne budynków,
12. numery punktów załamania linii granicznych,
Ponadto w tej instrukcji precyzyjnie wskazano, że np sieci uzbrojenia terenu wnosi się odpowiednimi kolorami. I sporo, sporo innych. Te mapy prowadzone były bardziej wg zasady "tak to się robiło zawsze", niż wg instrukcji technicznych.
W załączniku zaś dorzuciłem fragmenty map, które są tzw "mapą zasadniczą" prowadzoną wg przepisów dotychczasowych. Czy ta mapa zatem spełnia wymogi art. 53b ust 2 pgik? Czy jest to mapa prowadzona na podstawie przepisów dotychczasowych?
Ponadto ciekawostką jest, że udostępnione mi dxf ze wprowadzonymi nowymi operatami także nie są zgodne z obecnie obowiązującymi przepisami. Pojawiają się wpisy typu j. tłucz. czy ch. kost., których próżno szukać w rozporządzeniu. Ponadto zupełnie niezgodne z rozporądzeniem są czcionki, czy nakładanie się poszczególnych treści.
Nie mogę się też zgodzić z tym, że należy przeliczać cokolwiek do układów, które nie są obowiązujące. Jeżeli robię mapę do celów projektowych, która jest pochodną mapy zasadniczej, to wektor i pomiary powinny być przeliczone do układu obowiązującego, a nie do układu historycznego. Tak też zrobiłem, przeliczyłem wszystkie wysokości z mapy zasadniczej do układu obowiązującego i takie umieściłem na mapie.
Ciekawostką jest jeszcze, że w innych punktach protokołu jako usterkę wytknięto mi błąd ortograficzny
Pytanie tylko, jaki powinienem podjąć następny krok? Napisanie odpowiedzi na protokół spowoduje zapewnie wydanie decyzji. A to znowu WINGiK, jakieś przepychanki, może sąd i co najmniej paręnaście miesięcy. Inwestycja za dziesiątki czy setki milionów ma czekać? Przecież główny wykonawca mnie zatłucze gołymi rękami...