Jesteśmy coraz częściej traktowani  jak sługi administracji ( przynieś, wynieś, pozamiataj).
Dzisiaj spotkała mnie taka przygoda. Pobieram sobie materiały w ośrodku, wchodzi Pani z ewidencji i do mnie podniesionym głosem mówi  mniej więcej tak: pani Ulu nie przyniosła mi pani wniosków o zmiany, już operaty prawie miesiąc leżą, a potem znowu będzie, że zmiana nie wprowadzona, Proszę mi, jak najszybciej przynieść wnioski. Wszyscy geodeci przynoszą tylko pani nie....

Troszkę mnie to, przyznam, wkurzyło... Chyba zadam parę pytań naszemu WINGiK-owi....

Pozdrawiam, Ula

 

Informuję tylko, żeby właściciel dopełnił obowiązku złożenia wniosku o wprowadzenie zmian danych ewidencyjnych.

Sęk w tym Wiolu,  że właściciel wcale nie ma takiego obowiązku..., a tym bardziej geodeta...

Pozdrawiam, Ula

No właśnie Wiolu...Tylko trzeba to im uświadomić...

Im głównie chodzi o to, żeby zmianę wprowadzić w trybie czynności mat-tech, a nie decyzji, bo przy decyzji ponoć mają więcej roboty....

Ale jak mają wniosek, to też im się nie podoba tylko pisują decyzje... Ja ich przestałam całkiem rozumieć...
Będę więc  trochę, a nawet  może i więcej niż trochę,  złośliwa i powiem, że wcale nie jest mi ich żal,  przynajmniej w moim starostwie. Jak nie trzeba było pisać decyzji, to na siłę prowadzili postępowania administracyjne, czasem latami, więc niech się teraz  realizują w tych decyzjach, niech je piszą w każdej najdrobniejszej sprawie,  niech się nimi udławią, niech im zaczną wychodzić nosem i uszami....
Ufff... złośliwiec ze mnie....  Ale mi trochę ulżyło...

Pozdrawiam, Ula