Kontakt

Polskie Towarzystwo Geodezyjne
Prezes Zarządu PTG:
Dorota PAWŁOWSKA-BASZAK
Adres do korespondencji:
ul. Władysława Łokietka 18
59-220  LEGNICA


Zarząd PTG:
E-mail: zarzad@ptg-org.pl

Komisja Rewizyjna PTG:
E-mail: komisja.rewizyjna@ptg-org.pl

Sąd Koleżeński PTG:
E-mail: sad.kolezenski@ptg-org.pl


NIP: 637-215-37-14
REGON: 121032220
KRS: 0000333653

Numer konta:
mBank
74 1140 2004 0000 310279 379255

Członkostwo w PTG

Instytucje geodezyjne







Autor: Dorota.P.Baszak Wątek: JAK DŁUGO JESZCZE ???  (Przeczytany 736 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Dorota.P.Baszak

  • Zarząd PTG
  • *****
  • Wiadomości: 1939
  • Jedna prosta idea
  • System:
  • Windows 10 Windows 10
  • Przeglądarka:
  • Chrome 81.0.4044.129 Chrome 81.0.4044.129
JAK DŁUGO JESZCZE ???
« dnia: 5 Maja 2020, 10:02 »
Jak długo jeszcze damy sobą pomiatać?
Jak długo jeszcze będziemy godzić się na traktowanie nas jak niewolników chorego systemu?
Jak długo jeszcze będziemy znosić PRAWO POWIATOWE?
Jak długo jeszcze … ?

Otóż, jeśli nic nie zrobimy, to odpowiedzi na powyższe pytania brzmią – BARDZO DŁUGO i im dalej, tym będzie dla nas gorzej.

Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że tzw. Służba Geodezyjna i Kartograficzna od Starosty poprzez Wojewodę a na Głównym Geodecie Kraju kończąc zrobiła z nas bezwolnych pachołków geodezji, a w zasadzie PAŃSTWOWYCH BAZ DANYCH nakładając na nas obowiązki  zapominając zupełnie o nadaniu nam jakichkolwiek praw.
Nie jesteśmy zawodem zaufania publicznego, ani nawet regulowanym, w ogóle nie mamy zdefiniowanego zawodu ale za to mamy komisje dyscyplinarne i odpowiedzialność dyscyplinarną, która jest co do zasady przypisywana tylko do zawodu zaufania publicznego.

Główny Geodeta Kraju nadaje nam uprawnienia zawodowe w dziedzinie geodezji i kartografii przeprowadzając egzaminy państwowe, ale nie tworzy systemu i programu szkoleń przy udziale ośrodków naukowych, badawczo-rozwojowych i organizacji zawodowych podczas realizacji tych szkoleń, co wprost wynika z art. 7a ust 1 pkt. 18 ustawy prawo geodezyjne i kartograficzne. Mamy się szkolić sami i na swój koszt niejednokrotnie  korzystając z samozwańczych ekspertów wygłaszających swoje i z nikim nie uzgodnione prywatne poglądy i interpretacje w zakresie obowiązujących przepisów prawa.

Mamy obowiązek tworzenia opracowań karograficznych, ale nie mamy do tych opracowań żadnych praw autorskich. Naszymi opracowaniami starosta może dowolnie dysponować i pobierać opłaty np. za kopię z kopii naszej mapy do celów projektowych.

Mamy obowiązek za darmo przekazywać wyniki naszych prac geodezyjnych, ale nie mamy prawa do darmowych danych do zgłoszeń prac geodezyjnych.

Mamy obowiązek wykonywać nasze prace zgodnie z przepisami prawa obowiązującymi w dziedzinie geodezji i kartografii, ale osoby dokonujące weryfikacji takiego obowiązku już nie mają. Protokół weryfikacji to coraz częściej koncert życzeń weryfikatora poparty tylko i wyłącznie jego prywatną interpretacją przepisów prawa i co możemy mu zrobić?
 A faktycznie, możemy.. uwaga – mamy prawo do ustosunkowania się do negatywnego protokołu weryfikacji, jednak mamy do czegoś prawo.
Tylko co nam z tego prawa? Otóż NIC.  Bo czy możemy sobie pozwolić na kilkumiesięczne, a czasami kilkuletnie opóźnienie w wykonaniu zlecenia? Czy możemy sami siebie pozbawić zapłaty za naszą pracę? Czy możemy sobie pozwolić na stratę czasu i pieniędzy na to aby już po kilku latach udowodnić, że to my mieliśmy rację? Co nam po takiej racji? NIC.

Nikogo zatem nie powinno dziwić, że po przeprowadzeniu rachunku zysków i strat, zdecydowana większość z nas dochodzi do wniosku, że szybciej i taniej będzie „poprawić” operat według widzimisię weryfikatora niż udowadniać swoją rację. Normalne, tym bardziej normalne, że faktyczne koszty tego udowadniania ponosimy podwójnie – za siebie i za starostę, który przecież jest finansowany przez nas raz jako geodetów, drugi raz jako podatników.
A jakie potrafią być „naruszenia prawa” to już można na ten temat kilkutomową książkę napisać. Ale tak dla przykładu – woj. Śląskie – geodeta ma złożyć oświadczenie o charakterze planowanej inwestycji na etapie sporządzania mapy do celów projektowych w przypadku gdy wykonuje tę mapę bez ustalenia obciążeń służebnościami gruntowymi, woj. Dolnośląskie – negatywny protokół weryfikacji sporządzono w związku z podaniem w zawiadomieniu o zakończeniu prac geodezyjnych nieaktualnego dziennika ustaw w którym opublikowano ustawę prawo geodezyjne i kartograficzne, woj. Mazowieckie – wydanie komunikatu dla wykonawców prac geodezyjnych o OBOWIĄZKU przekazywania wyników prac geodezyjnych w formie plików wsadowych wygenerowanych z roboczej bazy danych i zapisanych w standardzie aplikacji GEO-MAP, itd.. itp..  A terminy weryfikacji to następna patologia.  Przykładem może być powiat nowosądecki. Tam weryfikacja to średnio 70 dni (!) oczywiście w większości wypadków zakończona negatywnym protokołem  z takim poważnym naruszeniem prawa jak chociażby – „w spisie dokumentów brak słów „kopia”  mapy z projektem podziału nieruchomości”… Brak słów.

Na to, że będzie lepiej nie ma co liczyć. Każdy kto dokładnie zapoznał się z nowelizacją ustawy, która zacznie obowiązywać od 1 sierpnia br., nie powinien mieć żadnych złudzeń, że wprowadzone przepisy pozytywnie wpłyną na naszą i tak beznadziejną sytuację. Tradycyjnie, zgodnie z przepisami, mamy same obowiązki, a praw żadnych. Nasze uzależnienie od widzimisię weryfikatorów będzie jeszcze silniejsze  niż dotychczas, bo nie sprzedamy żadnej mapy bez „czerwonej pieczątki”  czyli bez spełnienia całego koncertu życzeń jej strażnika, który dostaje jeszcze dodatkową broń do swoich rąk – spójność z bazami danych. Broni tej może używać do woli bez ograniczeń, bo wszyscy łącznie z autorem przepisów – Głównym Geodetą Kraju – wytwornie milczy w temacie: co należy rozumieć pod tym pojęciem. Podobno, jak był łaskaw stwierdzić GGK Pan Waldemar Izdebski na posiedzeniu Sejmowej komisji Infrastruktury, każdy wie co to oznacza…

Co zatem możemy zrobić?
Jak się bronić?
Jak wstać z kolan?
Jak odbić się od dna?

Chyba już przyszedł czas na to, aby zacząć odpowiadać sobie na postawione wyżej pytania.
W pierwszej kolejności powinniśmy przestać się bać. Nie bójmy się powiedzieć jasno i wyraźnie swojego zdania. Działajmy wg zasady Pana Wołodyjowskiego – „albo się będą Ciebie bać, albo się będą z Ciebie śmiać”. Nie bójmy się publikować w mediach, na stronach internetowych „bardzo mądrych” protokołów weryfikacji oczywiście z podaniem imienia i nazwiska weryfikatora.
Aby móc skorzystać z naszego jedynego prawa do zakwestionowania widzimisię weryfikatora, może należałoby, w sytuacji gdy otrzymaliśmy taki protokół, zgłosić (niekoniecznie osobiście) jeszcze raz tę pracę, wykonać ją zgodnie z obowiązującym na danym terenie PRAWEM POWIATOWYM i jednocześnie odwołać się od protokołu.  Być może w najbliższym czasie będziemy mieli mniej zleceń (czego nikomu nie życzę) a zatem więcej czasu na korespondencję z urzędem, być może należy to wykorzystać do takich właśnie działań.
Działajmy wspólnie, pomagajmy sobie wzajemnie chociażby przy redagowaniu pism do urzędu. Razem możemy więcej niż w pojedynkę.
Początki zapewne będą trudne, ale od czegoś trzeba zacząć, a może ktoś ma inne pomysły jak powoli zacząć wstawać z kolan?




Offline db

  • Członek PTG
  • ***
  • Wiadomości: 206
  • Płeć: Mężczyzna
  • Jedna prosta idea
  • System:
  • Windows 7/Server 2008 R2 Windows 7/Server 2008 R2
  • Przeglądarka:
  • Firefox 74.0 Firefox 74.0
Odp: JAK DŁUGO JESZCZE ???
« Odpowiedź #1 dnia: 5 Maja 2020, 19:22 »
Pewnie nie wszyscy się ze mną zgodzą, ale
….nic się nie zmieni do czasu aż nie zniknie obowiązek zgłaszania pracy, roboty…. geodezyjnej (jak ją zwał...) w jakiejkolwiek postaci…. przed planowanym terminie, trzy dni później 10, 15….bez znaczenia ile dni wcześniej i później.
...nic się nie zmieni do czasu kiedy nie zniknie obowiązek zakupu materiałów zasobu niezbędnych do wykonania pracy i ich tych dokumentów ocena przydatności, aktualizacji,weryfikacji i innych ….acji.
… nic się nie zmieni do czasu, kiedy wykonawcą może być każdy i ten każdy wystarczy, że w magiczny sposób "ustanowi" legitymującego się kogoś odpowiednimi uprawnieniami zawodowymi do kierownika pracami, ale uwaga tylko "geodezyjnych" a kartograficznych chyba już nie.
….nic się nie zmieni do czasu gdy czynności geodezyjne na potrzeby budownictwa będzie mógł wykonać – kto? Wykonawca! A kto ma prawo dokonywać wpisów w dzienniku budowy?
§ 9.1 Do dokonywania wpisów w dzienniku budowy upoważnieni są:
6) osoby wykonujące czynności geodezyjne na terenie budowy. (RMI ws dziennika budowy...)

Nie geodeta z 4, nie geodeta z wykształceniem, nie wykonawca prac geodezyjnych. Nie kierownik prac geodezyjnych.  Osoba wykonująca tylko czynności


Całe to prawo geodezyjne istnieje tylko z jednego powodu. Bo są bazy. Te bazy muszą istnieć. Bazy muszą być aktualizowane. Bo mapa zasadnicza ...permanentnie aktualna i aktualizowana permanentnie nigdy nie została zaktualizowana by być aktualna. I to było za mało. I powstały bazy, by tę mapę stworzyć. By ta mapa stała się aktualna, bo bazy aktualizowane będą ...permanentnie, za  czapkę śliwek robaczywek … i jest Służba Geodezyjna, która służy geodezji, a wykonawcy jak słusznie zauważyła Dorota ...służą tej służbie.

To prawda o czym napisała Dorota. Sam się zastanawiam gdzie jest dno…. Jak nisko możemy upaść?
Mowa jest źródłem nieporozumień.
Antoine de Saint-Exupéry – Mały Książę


Pozdrawiam
Darek

Offline pandrzej

  • Członek PTG
  • ***
  • Wiadomości: 624
  • Płeć: Mężczyzna
  • System:
  • Windows 10 Windows 10
  • Przeglądarka:
  • Chrome 81.0.4044.129 Chrome 81.0.4044.129
Odp: JAK DŁUGO JESZCZE ???
« Odpowiedź #2 dnia: 5 Maja 2020, 20:08 »
Uczestniczę w wielu przetargach. Z moich obserwacji wynika, że najtrudniej wygrać z firmą geodety uprawnionego, z uprawnieniami we wszystkich możliwych zakresach zdobytych w 1989 roku. Albo też jest to spółka złożona z trzech takich geodetów uprawnionych.

O ile nowe firmy dają ceny normalne, o tyle tacy potrafią dać ceny stanowiące 40% ceny średniej z pozostałej ofert. I często wygrywają przetarg na 50 podziałów, 100 wznowień, 500 ha mdcp z terminem realizacji 10 miesięcy za cenę używanego samochodu.

Od takich też najczęściej słyszałem w ośrodkach "ja to mam gdzieś co mi tam w starostwie gadają, zrobię co chcą, byle robotę sprzedać".

Konkluzja mojej wypowiedzi jest taka, że problem jest o wiele głębszy, niż się nam wydaje. Problem tkwi w mentalności geodetów. Tych starych, wychowanych na dekretach stalinowskich. I tych młodych, którzy tej samej mentalności nauczyli się od starych.

Żeby nie być gołosłownym, w załączeniu wynik takiego przetargu: 55ha mdcp, 1 km sieci do inwetnaryzacji, 15 podziałów, 5 map dc lokalizacyjnych, 42 działki do wznowienia znaków i 4 budynki do inwentaryzacji powykonawczej.
« Ostatnia zmiana: 5 Maja 2020, 20:15 przez pandrzej »

Offline elipse

  • Zarząd PTG
  • *****
  • Wiadomości: 1170
  • Nie wystarczy się myć, czasami trzeba zmienić wodę
  • System:
  • Windows 7/Server 2008 R2 Windows 7/Server 2008 R2
  • Przeglądarka:
  • Firefox 76.0 Firefox 76.0
Odp: JAK DŁUGO JESZCZE ???
« Odpowiedź #3 dnia: 6 Maja 2020, 07:35 »
 Z tego wynika ,że najpierw trzeba zacząć od siebie.
pozdrawiam

Offline Dorota.P.Baszak

  • Zarząd PTG
  • *****
  • Wiadomości: 1939
  • Jedna prosta idea
  • System:
  • Windows 10 Windows 10
  • Przeglądarka:
  • Chrome 81.0.4044.129 Chrome 81.0.4044.129
Odp: JAK DŁUGO JESZCZE ???
« Odpowiedź #4 dnia: 6 Maja 2020, 09:33 »
Może nie każdy się ze ,mną zgodzi, ale

- nie mam nic przeciwko zgłaszaniu prac pod warunkiem że materiały do tej pracy uzyskam bez jakichkolwiek opłat w zakresie takim jaki jest mi potrzebny
- nie mam nic przeciwko przekazywaniu wyników naszych prac do zasobu pod warunkiem, że uzyskamy od Państwa za nasze wyniki odszkodowanie, a wyniki naszych prac w postaci map, dokumentów będą objęte prawami autorskimi (chyba, że w drodze umowy ze starostą prawa te przeniesiemy na niego)
- nie mam nic przeciwko weryfikacji pod warunkiem, że jest ona niezależna od naszych relacji z zamawiającym, czyli w dniu złożenia operatu do zasobu mamy prawo sprzedać wyniki naszych prac zamawiającemu. Dodatkowo osoby, które przeprowadzają weryfikację powinny posiadać uprawnienia i ponosić odpowiedzialność za błędnie przeprowadzoną weryfikację. W takim stanie nie miałoby znaczenia jak długo trwa weryfikacja.
- nie mam nic przeciwko ponoszeniu odpowiedzialności dyscyplinarnej (a w zasadzie zawodowej) przez geodetów uprawnionych pod warunkiem, że szkolenia, egzaminy oraz postępowanie dyscyplinarne będą przeprowadzane przez przedstawicieli ZAWODU GEODETY, a nie przez urzędników.

Co do cen za naszą pracę.
Nie ma możliwości w obecnym systemie w jakikolwiek sposób wpłynąć na poziom cen.
Możemy sobie apelować o podniesienie cen a to i tak nic nie da.

Dlaczego?
Z prostej przyczyny. Dziś każdy może być wykonawcą prac. Za geodezję biorą się ludzie, którzy nie mają o tym pojęcia, że o rachunku ekonomicznym nie wspomnę.
Kiedy to się zmieni?
Wtedy gdy oczyścimy nasze środowisko z quazigeodetów, wtedy gdy zostanie zdefiniowany nasz zawód, wtedy gdy ten kto się podpisuje pod danym dokumentem bierze faktyczną odpowiedzialność za to co podpisał.

A jak jest teraz - każdy widzi...
Nikt za nic nie odpowiada, każdy robi co chce, weryfikatorzy wymyślają coraz głupsze "naruszenia prawa"..

I kto na tym korzysta?
Szwagier i teściowa odpowiedniego króliczka

Offline pandrzej

  • Członek PTG
  • ***
  • Wiadomości: 624
  • Płeć: Mężczyzna
  • System:
  • Windows 10 Windows 10
  • Przeglądarka:
  • Chrome 81.0.4044.129 Chrome 81.0.4044.129
Odp: JAK DŁUGO JESZCZE ???
« Odpowiedź #5 dnia: 6 Maja 2020, 14:10 »
Nadal tutaj sugerujecie, że za niskie ceny odpowiada otwarcie rynku i dostęp do rynku przez praktycznie każdego.
A moje doświadczenie mówi coś zgoła odmiennego: najniższe ceny dają starzy wyjadacze, mega doświadczeni geodeci, którzy firmy pozakładali jeszcze za komuny.

Offline elipse

  • Zarząd PTG
  • *****
  • Wiadomości: 1170
  • Nie wystarczy się myć, czasami trzeba zmienić wodę
  • System:
  • Windows 7/Server 2008 R2 Windows 7/Server 2008 R2
  • Przeglądarka:
  • Firefox 76.0 Firefox 76.0
Odp: JAK DŁUGO JESZCZE ???
« Odpowiedź #6 dnia: 6 Maja 2020, 15:46 »
Podchodząc do sprawy humorystycznie z domieszką powagi , to stare wygi już się dorobiły i im nie zależy a młode prą do przodu.
Niestety problem jest nie tylko wielopoziomowy ale i wielopłaszczyznowy. My wykonujemy usługi geodezyjne i nie jesteśmy geodetami. Nie wiem dlaczego tak bardzo chcemy nimi być.
pozdrawiam

Offline Jarek Thor

  • Zarząd PTG
  • *****
  • Wiadomości: 2446
  • System:
  • Windows XP Windows XP
  • Przeglądarka:
  • Firefox 52.0 Firefox 52.0
Odp: JAK DŁUGO JESZCZE ???
« Odpowiedź #7 dnia: 6 Maja 2020, 20:52 »
Jacek napisał, że problem jest wielopłaszczyznowy i wielopoziomowy. To prawda. Dorota zaś w swym wywodzie udowadnia, że największe nasze zło tkwi w stanowieniu prawa dotyczącego relacji geodeta wykonawca - ośrodek dokumentacji geodezyjnej. Podaliście inne przykłady, które Waszym zdaniem mają podstawowy wpływ na swobodne wykonywanie zawodu.

Uważam jednak, że to nie są najważniejsze nasze problemy. Faktycznie, jedną z głównych spraw, które nam przeszkadza na co dzień, to uzależnienie od administracji geodezyjnej. Nic jednak się nie zmieni jeśli chodzi o współpracę z administracją geodezyjną, (a mam na myśli ich fachowość, uczciwość, brak stronniczości, przestrzeganie prawa, nadużywanie rzekomej władzy) jeżeli nie nastąpią zmiany systemowe. Dopóki nie powstanie Krajowy Kataster Nieruchomości jako jednolity i jednorodnie zarządzany organ, zawsze będziemy MY, a przeciw nam ok. 400 powiatów, gdzie każdy robi co chce, jak chce, a w swej bezkarności prawo jest stosowane wybiórczo i uznaniowo. Bez tej podstawowej zmiany nie ma szans na poważne i niezależne wykonywanie przez nas zawodu.

Drugim z podstawowych problemów natury systemowej jest brak samorządu zawodowego. Jesteśmy przecież jedynym zawodem, gdzie postępowania dyscyplinarne prowadzi administracja geodezyjna. Państwo nadaje nam uprawnienia zawodowe za nasze pieniądze, nie dając nic w zamian. Brak systematycznych i jednolitych szkoleń prowadzonych przez osoby centralnie przygotowane doprowadza do braku właściwej świadomości i jednolitej znajomości i stosowania prawa. Tu moim zdaniem sami jesteśmy sobie winni w dużej mierze, bo środowisko geodezyjne poprzez długoletnie tłamszenie straciło zupełnie instynkt samozachowawczy i już nie wie, co to jest szacunek do samego siebie, czyli godność.

Na zmiany systemowe nie możemy mieć dużego wpływu ale to nie znaczy, że nic w tym zakresie nie mamy robić. Ja wiem, że chociaż część członków Zarządu PTG robi w tym zakresie tyle, na ile ich stać. Ale to z pewnością za mało, żeby odpowiednia świadomość została przekazana politykom.

Staram sie jednak w swych analizach oddzielić to, czego nie możemy zrobić (wpływ na zmiany systemowe) od tego, na co mamy, lub możemy mieć realny wpływ.  Żeby moje wypowiedź nie była zbyt długa podam tylko jeden przykład.
Andrzej uznał, że największym naszym problemem są niskie ceny. Nie ważne kogo obarcza za to odpowiedzialnością, bo ja chyba gorsze rzeczy mógłbym napisać o ludziach młodych. Ale nie w tym rzecz, kto jest za to winny. Czy byłby bowiem taki problem, gdyby zleceń na rynku było dwa razy więcej? Przecież ten, który lubi pracować za małe pieniądze i tak się "zatka" robotą i dla innych zostanie dość pracy do wykonania za uczciwe pieniądze. Jak spowodować wzrost zleceń? Śmiem twierdzić, że na to mamy bezpośredni wpływ. Wielu bowiem z nas nie zdaje sobie sprawy ile nam "ucieka" zleceń przez brak należytego stosowania prawa przez organy publiczne. Ile nam "ucieka" zleceń przez dowolne i różnorodne specyfikacje przetargowe, przez różnorodne prowadzenie postępowań administracyjnych, przez dowolne korzystanie z byle jakich załączników w prowadzonych przez siebie postępowaniach. Nie mam zbyt wielu dowodów jak działa nadzór geodezyjny i na ile skutecznie w prowadzonych postępowaniach kontrolnych. Mogę jedynie powiedzieć na przykładzie województwa śląskiego, że jakiś czas temu zgłosiłem WINGiK'owi lekceważenie prawa w odniesieniu do dokumentacji (robionej przez geodetów) składanej jako załączniki do wniosku o wydanie decyzji przez wojewodę. Ku mojemu zdziwieniu kontrola została przeprowadzona bardzo szybko, a Inspekcja Nadzoru była bardzo zaskoczona beznadziejną jakością prowadzonych postępowań przez kolegów i koleżanki z sąsiednich pokojów. Otrzymałem wyniki kontroli i ustalenia pokontrolne. Jakiś czas zalecenia WINGiK działały, ale na dziś jest tak, jak było. Czyli zamiast map do celów prawnych jako załączniki do różnych postępowań są używane "mapki" dowolnego pochodzenia. W skali kraju są to miliony złotych, które nam uciekają koło nosa. Nie wiem, czy Śląski WINGiK wie, że jego zalecenia pokontrolne są już na dziś lekceważone. Ale wiem, że możemy go o tym poinformować podobnie jak wszystkich innych wojewódzkich inspektorów nadzoru łącznie z GGK.

Jest jeszcze jedna, bardzo istotna moim zdaniem sprawa mająca wpływ na jakość wykonywanej pracy, a więc również na wysokość ceny. Wszyscy zdroworozsądkowo myślący ludzie wiedzą, że za małe pieniądze nie można nabyć nic wartościowego. Podobnie jest z naszymi usługami. Problemem dla uczciwych cen jest marna jakość opracowań i przyjmowanie dziadostwa do PZGiK. Dzieje się tak głównie z dwóch powodów. Po pierwsze z wyjątkowo niskiej znajomości prawa przez administracje geodezyjną mającą wpływ na przyjmowanie operatów, a po drugie poprzez brak realnej odpowiedzialności za wykonaną pracę. Dobrze wiemy, że coraz powszechniejsze staje się wykonanie opracowań zgodnie z zaleceniami ośrodka, a nie zgodnie z prawem. Te same osoby bezkarnie wykonują swoje prace w różny sposób na terenie różnych powiatów, a wykonując duże opracowania dotyczące celu publicznego, niezależnie od jakości opracowań startują w kolejnych przetargach często je wygrywając za zaniżone kwoty.

Jakie jest wyjście z tej sytuacji? Moim zdaniem stosunkowo proste. Wystarczy ograniczyć weryfikacje do kompletności operatu i dopuścić do sytuacji, gdzie zamawiający dostanie dokumenty podpisane jedynie przez uprawnionego i szefa firmy wykonującej usługę. Co z tego, że wójt, starosta lub wojewoda, czy nawet minister wydadzą decyzję w oparciu o dokumenty marnej jakości? Nic z tego pod warunkiem, że EGiB nie ujawni decyzji ze złymi załącznikami, a tym samym nikt nie ujawni zmian w księdze wieczystej.  Warunek jest tylko taki, że zmiany w EGiB muszą być dokonywane na wniosek zainteresowanego. Bo ten zainteresowany jak się "odbije" od drzwi ewidencji gruntów nic nie załatwiając nie będzie miał pretensji do wójta czy wojewody. Ze swoim problemem trafi do geodety uprawnionego i wykonawcy, którzy będą zmuszeni poprawić niewłaściwie opracowane dokumenty. W sprawach gruntowo prawnych oczywistym jest, że często te "poprawy" będą się wiązały z nowymi pomiarami. Jak długo w takiej sytuacji wytrzymałaby nieuczciwa firma robiąca usługi geodezyjne za małe pieniądze? Wg mnie, bardzo krótko.
« Ostatnia zmiana: 6 Maja 2020, 20:58 przez Jarek Thor »