Członkostwo w PTG

Instytucje geodezyjne







Za przyjęcie do zasobu wadliwej dokumentacji pełną odpowiedzialność ponosi starosta

Pan Poseł Artur Dunin w interpelacji poselskiej z dnia 15 października 2012r. przedstawił swoje zastrzeżenia co do zgodności z Konstytucją RP przepisów dotyczących relacji pomiędzy powiatowymi ośrodkami geodezji (urzędami) a podmiotami gospodarczymi, działającymi w zakresie wykonawstwa geodezyjnego.Tekst interpelacji nr 10696

W odpowiedzi na interpelację Tekst odpowiedzi na interpelację nr 10696 , której udzielił Sekretarz Stanu Pan Włodzimierz Karpiński,  czytamy:


Cytuj
„Należy również zauważyć, iż pozytywny wynik kontroli przeprowadzonej w trybie § 9 ww. rozporządzenia, odnotowany na wniosku o przyjęcie pracy stanowi podstawę włączenia dokumentacji do zasobu oraz opatrzenia jej klauzulami warunkującymi możliwość ich wydania i dalszego wykorzystania. W stosunku do tak powstałych dokumentów urzędowych istnieje domniemanie, że zostały one sporządzone przez uprawnione osoby z należytą starannością, zgodnie z zasadami współczesnej wiedzy technicznej i obowiązującymi przepisami prawa. Stąd też w przypadku obalenia domniemania prawdziwości i wiarygodności dokumentów urzędowych wydawanych z zasobu geodezyjnego i kartograficznego trzeba przyjąć za zasadne roszczenia osób, które wykażą związek przyczynowy pomiędzy zaistniałą szkodą, a zaniedbaniami funkcjonariusza przy kontroli i włączeniu dokumentacji do zasobu.

Powyższe stwierdzenie otwiera wręcz „nową jakość” w stosunkach geodeta (wykonawca) – organ administracji. Albo raczej obala dotychczasowe „mity” i stereotypy, funkcjonujące powszechnie w świadomości organów nadzoru Służby Geodezyjnej i Kartograficznej. Okazuje się bowiem, co właśnie przyznaje MAiC, że w obecnie funkcjonującym porządku prawnym, pełną odpowiedzialność za przyjęcie wadliwej dokumentacji technicznej do pzgik ponosi wyłącznie starosta, który jest prawnie odpowiedzialny – poprzez dokonywanie obligatoryjnej kontroli - za włączanie do zasobu jedynie dokumentacji wolnej od jakichkolwiek wad, a nie geodeta (wykonawca), który jedynie wnioskuje o jej przyjęcie.

Powyższe stwierdzenie w sposób zasadniczy rzutuje na cały obecnie funkcjonujący system… Geodeta (wykonawca), w przypadku skutecznego obalenia domniemania poprawności przyjętej dokumentacji do zasobu, nie jest bowiem jakimkolwiek „winowajcą”, ale staje się wręcz „ofiarą” takiego ustalenia, która może (oprócz innych osób) na drodze cywilnej dochodzić od starosty naprawienia wyrządzonej szkody…

Powyższe stwierdzenie winno dać do myślenia zarówno Głównemu Geodecie Kraju, który – póki co – orzeka w przedmiocie odpowiedzialności zawodowej geodetów uprawnionych, a który winien rozpatrzyć kwestię samego zawinienia wykonawcy oraz stopnia tego zawinienia, ale także winno doprowadzić do refleksji prawodawcy, który winien zdecydować o docelowym modelu w zakresie zasad przyjmowania dokumentacji geodezyjnej i kartograficznej do pzgik. Właściwie możliwe są tutaj dwa rozwiązania:  rezygnacja z dotychczasowej zasady obligatoryjnej kontroli dokumentacji przyjmowanej do zasobu, a więc za jej jakość – z oczywistych względów – odpowiedzialność winni ponosić wyłącznie geodeci - wykonawcy, albo utrzymać tę zasadę, przy czym odpowiedzialność zawodową w takim przypadku winne ponosić wyłącznie osoby odpowiedzialne za przyjęcie tej dokumentacji do zasobu.


Artykuły w « Informacje ogólne »

Komentarze *

1) Re: Za przyjęcie do zasobu wadliwej dokumentacji pełną odpowiedzialność ponosi starosta
przez stardust dnia 29 Lipca 2013, 09:29
Jest to ciekawa Interpretacja prawa (oczywiście nie wiążąca). Starosta bowiem sprawdza operaty pod względem formalnym (zawartość operatu, zachowanie standardów na podstawie szkiców i dzienników i t. p.). A co jeżeli geodeta "naciągnie" swój pomiar tak by n.p. przebieg przewodu był zgodny z projektem i po jakimś czasie ktoś ten przewód przerwie powodując katastrofę (bo wg mapy był kilka metrów obok)?
2) Re: Za przyjęcie do zasobu wadliwej dokumentacji pełną odpowiedzialność ponosi starosta
przez RadosławSmyk dnia 29 Lipca 2013, 14:16
Ten przykład który podałeś ja bym "z marszu" rozpracował tak. Jeśli starosta sprzedaje informację jako swoją własność (albo jako pełnomocnik właściciela, co na jedno wychodzi) to w ramach konkretnej transakcji on odpowiada za to co sprzedaje. Czyli roszczenie należy skierować do niego. Pytane tylko "co on sprzedaje", w jakim zakresie informacja którą  handluje jest wiarygodna? Właściciele "rzeczy z drugiej ręki" a takim są starostowie nie zawsze odpowiadają za wady ukryte, te których istnienia nawet się nie domyślali. Kupujący też powinien sobie zdawać sprawę z tego co kupuje, jaką to prezentuje wartość. Nigdzie nie jest napisane, anie też nie wynika to wprost z żadnych przepisów, że starostwo daje gwarancję na informację którą handluje. Myślę że wszystko zależałoby od konkretnej sprawy, sądu, adwokatów itp.
Ciekawie wyglądałaby również odpowiedzialność geodety. W kontekście roszczeń z prawa cywilnego oczywiście. Bo jeśli starostwo sprzeda informację  której pozyskanie nie było wcześniej przedmiotem umowy między geodetą a nabywcą informacji, to z formalnego punktu widzenia, między geodetą a tym nabywcą nie doszło do nawiązania żadnego stosunku cywilno-prawnego, żadnego zobowiązania. Brakuje podstaw formalnych do występowania z roszczeniami wobec niego. Oczywiście można wszcząć postępowanie dyscyplinarne ze względu na przekroczenie przepisów branżowych. Ale to zupełnie coś innego i nie można tu orzec żadnej rekompensaty czy odszkodowania.
No i jeszcze ewentualne roszczenia starosty wobec geodety. I tu też kicha. Ich relacje nie są relacjami cywilno-prawnymi, geodeta nie zawiera ze starostą żadnej umowy, nie zaciąga zobowiązań w rozumieniu prawa cywlinego.
Krótko mówiąc, jeśli ktoś nabywa informację z państwowego zasobu to niech ma świadomość że bez odrębnej weryfikacji nie może liczyć na gwarancję wiarygodności. Jak dobrze wiemy zasób na informacje nieaktualne i niewiarygodne. ;-)