Przyznałem już że moja pierwsza wypowiedź była emocjonalna. Ale źródłem tych emocji tkwiło u mnie w bardzo merytorycznych źródłach.
I teraz już nie emocjonalnie, chociaż niektórym radykalność tego co napiszę może się z emocjami kojarzyć.
Ta dyskusja była bardzo nieprofesjonalna, można powiedzieć amatorska. Nie jest to problem przy rozmowach i dyskusjach towarzyskich. Ale jeśli odbywa się to w ramach posiedzenia sejmowej komisji która w oparciu o taką dyskusję ma zamiar składać propozycje legislacyjne to z jednej strony robi się to niebezpieczne, z drugiej strony uświadamia to jak beznadziejnie słabym tworem jest nasze państwo.
Dlaczego tak oceniam poziom obrad. Granice gruntu to zagadnienie związane z prawem własności do gruntu, a to ostatnie uregulowane jest w kodeksie cywilnym stanowiącym kompleksową regulację stworzoną przez setki, a wręcz tysiące lat praktykowania prawa w sferze relacji cywilnych. Trzeba dobrze znać nie tylko przepisy, ich wykładnie ale i rozumieć ich logikę żeby pokusić się o ocenianie, a tym bardziej zastanawianie nad zmianami w tym zakresie. Inną sprawą jest rola państwa w tej sferze. Mam na myśli to jakie zagadnienia związane z prawem własności do nieruchomości leżą w kompetencjach państwa i jak głęboko państwo ma prawo w nie ingerować w swojej bieżącej działalności. Jakie skutki będzie wywoływała taka ingerencja dla praw przynależnych obywatelom z racji regulacji cywilnych czy wręcz konstytucyjnych? Dopiero z tego poziomu można analizować i oceniać instytucję ewidencji gruntów (kataster), mechanizmy tam funkcjonujące, pracę podmiotów które zapewniają to funkcjonowanie itp. Obecne regulacje szczegółowe z jednej strony, i praktyka, odbiegająca wielokrotnie nawet od tych regulacji z drugiej, w znacznej stopniu są niezgodne z regulacjami o charakterze podstawowym, konstytucyjnymi czy kodeksowymi. Nie uświadomione są też rzeczywiste skutki regulacji szczegółowych i takie dyskusje jak ta ostatnia odbywają się w oderwaniu od nich. Najprostszy przykład to rola geodezji w sferze ochrony prawa własności do nieruchomości. Dyskusje odbywają się przy założeniu że państwo taką ochronę zapewnia systemowo gdy tymczasem państwo w sposób jawny deklaruje że jego priorytetem są inne wartości, co oznacza że ochrona prawa własności jest świadomie poświęcana na rzecz np. budowy zintegrowanych baz danych.
To co napisałem wyżej to uogólnienia bo tego wymaga ta dyskusja. Ale oczywiście nie ma problemu aby wejść w kwestie szczegółowe. Bo przykładowo kompetencje i rzetelność biegłych sądowych to nie jest problem wynikający z tego że akurat ta grupa ludzi jest jakoś wybitnie niedouczona, mizerna intelektualnie i moralnie. A do tego sprowadzają się konkluzje tworzone czy to w ramach tej komisji, czy w ramach innych "poważnych" ciał opiniodawczych. Na negatywne oceny pracy biegłych składa się cały szereg czynników o których wpływie członkowie tej komisji nie mają nawet pojęcia. Bo jest to między innymi, wadliwy system ewidencji gruntów, co do koncepcji merytorycznej i organizacyjnej, wadliwy system funkcjonowania zawodu geodety - nadzorowanego, kontrolowanego i reprezentowanego przez administrację państwową a nie reprezentantów samego zawodu, wadliwie skonstruowana technologia pozyskiwania informacji o przebiegu granic (tak zwane ustalanie granic) czy wreszcie niewłaściwie rozumiana i realizowana rola sądów w sferze praw własności do nieruchomości (sądy zamiast rozstrzygać, jedynie w specyficznych sytuacjach, o pracy profesjonalistów czyli geodetów, zajmują się zastępowaniem ich w pełnieniu roli społecznej). Ja wiem że to co piszę to co najwyżej sygnały ale to dlatego że zagadnienie jest złożone i wymaga udziału profesjonalistów prawników, geodetów, specjalistów od organizacji itp.
A z czym mieliśmy do czynienia na komisji. Rozmawiali politycy i urzędnicy. Bo to że niektórzy z nich mają wykształcenie prawnicze, niektórzy geodezyjne, niektórzy nawet jakiś czas praktykowali którąś z tych dziedzin ale to nie zmienia faktu że przynajmniej z formalnego punktu widzenia, są to nieprofesjonaliści.
Czy gdyby chodziło o medycynę to równie łatwo akceptowalibyśmy rozmowę o metodach chirurgicznych czy procedurach farmakologicznych, z których to rozmów ktoś chciałby tworzyć obowiązujące dla procedur medycznych regulacje?
Ale... oczywiście doceniam fakt że taka komisja powstała. Widzę w wielu wypowiedziach pozytywne intencje, to znaczy dostrzeganie problemu, potrzebę wyjaśnienia źródła i rozwiązania tego problemu. Widzę też w niektórych wypowiedziach wiedzę merytoryczną w odniesieniu do pojedynczych aspektów czy, czasami mam wrażenie intuicyjne, odnajdywanie istotnych dla zagadnienia elementów. Takim elementem jest obśmiewana w wielu krytykach kwestia niezgodności spokojnego stanu posiadania ze przebiegiem granic własności wykazanym w dokumentach archiwalnych. To zagadnienie jest bardzo istotne i wrażliwość na jego skutki jest właściwym kierunkiem do analizy prawnej problemu. Nie jako "pragmatyczne i ludzkie podejście do sprawy" ale właśnie jako podejście formalne, wynikające z zasad z których wynikają regulacje prawa cywilnego opisujące procedury likwidacji sporów granicznych.
To rodzi nadzieję że być może komisja stworzy jakieś pożyteczne opracowanie, które może będzie miało wpływ na regulacje w przedmiotowym zakresie. Ale warunek jest jeden. Praca musi stać się merytoryczna i prowadzona w duchy wartości na straży których stoją przedstawiciele zawodów zaufania publicznego zajmujących się tym zagadnieniem - prawników i geodetów.